Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kontrowersyjna ewakuacja Galerii Bałtyckiej. Kupujący oburzeni, policja wyjaśnia i uspokaja

Anna Ładosz,(Patsz)
Kupujący zbulwersowani, policja odpowiada na zarzuty, a bomby nie było
Kupujący zbulwersowani, policja odpowiada na zarzuty, a bomby nie było Użytkownik naszemiasto.pl
Ewakuacja Galerii Bałtyckiej wywołała prawdziwą burzę wśród kupujących, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia budynku. Zarzucają oni policji i strażakom brak informacji dla ewakuowanych, którzy zmarznięci i przemoknięci czekali na zakończenie poszukiwań ładunku, by móc zabrać z parkingu samochody. Policjanci odpierają zarzuty.

- Od ok. godz. 19 trudno było uzyskać jakąkolwiek informacje na temat tego co dzieje się wewnątrz budynku. Matki z małymi dziećmi, rodziny oraz osoby starsze przez cztery godziny stały i mokły na deszczu. Nikt nie otrzymał żadnej pomocy ze strony władz - pisze internauta "uczestnik" biorący udział w akcji. - Przykre jest to, że Sztab Kryzysowy działa w taki sposób. Mam nadzieję, że osoby te poniosą konsekwencje - dodaje.

Zdaniem uczestników, o mało co nie doszło do zamieszek

- Ile czasu trwało zorganizowanie podjazdu kilku funkcjonariuszy na miejsce ewakuacji, wyznaczenie i zorganizowanie strefy bezpiecznej? Naprawdę nie chcę wypowiadać się na temat waszej pracy bo jest naprawdę ciężka, ale działania sztabu kryzysowego były mierne, a brak informacji dla oczekujących ponad trzy godziny ludzi prawie wywołał zamieszki - komentuje internauta klient.

ZOBACZ, JAK WYGLĄDAŁA EWAKUACJA W GALERII BAŁTYCKIEJ

Przedstawiciele Galerii Bałtyckiej podkreślają, że ewakuacja była przeprowadzona w sposób prawidłowy

- Ewakuacja przebiegła prawidłowo- mówi Agnieszka Dąbkowska z dyrekcji Galerii Bałtyckiej. Ewentualny chaos mógł być spowodowany powagą sytuacji. Najważniejsze jest dla nas zdrowie i życie klientów. Za całą akcję była odpowiedzialna policja i to nie wina naszych pracowników, że klienci musieli spędzić kilka godzin na deszczu - zaznacza Agnieszka Dąbkowska z Galerii Bałtyckiej.

Procedury przy ewakuacji zachowane

Policjanci z kolei podkreślają, że postępowali zgodnie z procedurami, a tak duży obiekt jak Galeria Bałtycka wymaga dokładnego sprawdzenia. Funkcjonariusze przeszukiwali też zaparkowane w obiekcie samochody. Przez megafon podawali numery rejestracyjne samochodów, które zostały już sprawdzone. Ich właściciele mogli odebrać auta z parkingów i informowali klientów o sytuacji.

Ci twierdzą, że było inaczej. Większość właścicieli aut musiała się zadowolić oczekiwaniem lub nawet prośbą o odbiór samochodu w późniejszym terminie, pomimo tego, że pozostawili rzeczy osobiste, takie jak klucze i dokumenty, co ich zdaniem było niedopuszczalne.

Świadkowie komentują organizację ewakuacji jako „beznadziejną” i „niepoważną” , skarżą się na brak pomocy

- Gdy próbowaliśmy otrzymać jakieś informacje i podeszliśmy do policjantów grupką włączyli syrenę, zamiast do radiowozów wpuścić matki z niemowlakami... sami się grzali...Organizacja to jedna wielka porażka... uważam iż po takiej sytuacji dyrektor galerii powinien być wyrzucony bo on też źle kierował ludzi... - pisze na naszym formu Pora.

Każdy sygnał trzeba sprawdzić

Policjanci przestrzegają klientów przed lekceważeniem takich sygnałów i zaznaczają, że musieli drobiazgowo sprawdzić wszystkie zakamarki i zakątki Galerii Bałtyckiej.

- W momencie, gdy otrzymujemy informację, udajemy się na miejsce zdarzenia. Na początku i tak trafia ona do dyrekcji obiektu. To, że alarm jest fałszywy, dowiadujemy się dopiero na końcu - podkreśla st. sierż. Aleksandra Siewert z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

- Działaliśmy zgodnie z procedurami i pozostaje mi tylko przeprosić klientów za sytuację, ale skupialiśmy się na działaniach wewnątrz budynku, przy okazji starając się ustalać osobę, która zadzwoniła z informacją o bombie. W momencie, gdy ktoś podchodził do policjantów udzielali oni informacji na temat aktualnej sytuacji. Dementuje jakiekolwiek informacje o tym, że na miejscu panował chaos - zaznacza Siewert.

Przypomnijmy, że w czwartek, około godz. 19, dyrekcja budynku otrzymała anonimowy telefon, według którego w centrum handlowym miały znajdować się materiały wybuchowe. By nie wszczynać paniki, klienci sklepów zmuszeni zostali do jak najszybszego opuszczenia budynku z powodu „usterek technicznych”. Akcja policjantów i strażaków trwała do godz. 22. Nie znaleziono ładunków.

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdańska prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto