Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: W ZOO dziecko poraził prąd. Sprawa jest wyjaśniana, rodzice oburzeni

Anna Mizera-Nowicka
Archiwum prywatne
Dwulatka i jego matkę w oliwskim zoo poraził prąd. Dziecko zeszło ze ścieżki w kierunku ogrodzenia zabezpieczającego wybieg dla saren i zahaczyło o kabel leżący w trawie.

Zbulwersowany ojciec skarży się na działania policji i zaniedbania pracowników Miejskiego Ogrodu Zoologicznego. Dyrekcja przeprasza i tłumaczy, że nie wystąpiło zagrożenie zdrowia i życia.

Wypadek w ZOO podczas spaceru

Do feralnego wypadku doszło podczas rodzinnego spaceru. Dwuletni chłopiec, trzymając mamę za rękę, podszedł do płotu odgradzającego sarny. Dziecko nogą zaczepiło jednak o końcówkę kabla, która leżała w trawie. - Ponieważ synka i żonę kopnął prąd, zadzwoniłem pod numer 112 - opowiada pan Paweł Michałowicz. - Na miejsce przyjechała policja oraz pogotowie ratunkowe. Mimo moich próśb nie wezwano jednak Pogotowia Energetycznego.

Serwis specjalny o gdańskim ZOO

W wyniku wypadku maluch wraz z mamą trafił do szpitala, gdzie przebywał przez trzy dni.

- Nie znamy jeszcze wszystkich wyników badań - mówi zatroskany ojciec, który jednocześnie skarży się na działania policji. - Po zdarzeniu dzwonił do mojej żony dyrektor zoo z przeprosinami, aby załagodzić sprawę. Proponował darmowe wejściówki - opowiada mężczyzna. - Ale dlaczego policja dała mu numer telefonu żony, z którego ich wzywałem? To skandaliczne! Gdzie ochrona danych osobowych? - pyta.

Policja tłumaczy jedynie , że na miejsce zdarzenia wezwano specjalistów, którzy zbadali przewód elektryczny. - Przyszedł pracownik zoo, który stwierdził, że z kabla skradziono gniazdo wtykowe, które zabezpieczało końcówkę przewodu - tłumaczy podkom. Magdalena Michalewska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - W rozmowie z zastępcą dyrektora zoo policjanci ustalili, że kabel, z którego ktoś zerwał gniazdo, służył do zasilania tzw. "pastucha" prądem o niskim napięciu. W międzyczasie przeglądu tego kabla zasilającego dokonał uprawniony do tego elektryk. Stwierdził on, że przewód ten zasilany jest z elektryzatora do "pastucha elektrycznego", a obecne w nim napięcie jest bardzo niskie i nie stanowi zagrożenia dla życia i zdrowia osób - podkreśla.

Pastuchy elektryczne są wszędzie

Jednocześnie policja tłumaczy, że funkcjonariusze wciąż sprawdzają, czy nie doszło do narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Drugie z postępowań prowadzone jest zaś w kierunku wykroczenia kradzieży wtyczki od kabla.

- Podobne pastuchy elektryczne są stosowane we wszystkich ogrodach zoologicznych w Polsce i Europie, by zabezpieczyć zwierzęta przed lisami czy dzikami. Napięcie, które w nich płynie, nie zagraża życiu - tłumaczy dyrektor zoo, Michał Targowski. - Jest nam jednak bardzo przykro, że do takiego zdarzenia doszło. Pozostaje nam jedynie przeprosić - dodaje i wyjaśnia, że wicedyrektor do matki chłopca dzwonił również z przeprosinami. - Gdyby wiedział, że to może zaognić sprawę, na pewno by nie dzwonił - mówi.

Dyrekcja tłumaczy też, że zgodnie z regulaminem chodzić można tylko po wytyczonych ścieżkach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto