O problemie bowiem wspominają wychowawcy jednego z trójmiejskich przedszkoli. Jak zaznaczają – chcą się wypowiedzieć anonimowo. - Kilka dni temu u dwójki dzieci stwierdzono wszawicę – zdradza kobieta. - Wezwaliśmy rodziców, z tego co wiem, to problem już zniknął. I choć zagrożenie udało się zażegnać w jednej placówce, według informacji płynących od rodziców uczniów i przedszkolaków, problem rozszerza się na całe trójmiasto.
Czytaj także: Obok szkoły we Wrzeszczu. Sklep ze środkami psychoaktywnym w zasięgu uczniów?
Obawy potwierdzają wypowiedzi farmaceutów. - Klienci ostatnio znacznie częściej kupują leki na wszawicę, biorą je często na zapas – opowiada mgr Iwona Ryszkowska z apteki Długie Ogrody. - Schodzą szampony służące do zwalczania choroby i medykamenty służące do zabezpieczania się przed nią – wymienia farmaceutka.
Problem bagatelizuje Jerzy Jasiński, zastępca dyrektora gdańskiego Wydziału Edukacji. - Od początku roku dostaliśmy tylko trzy zgłoszenia dotyczące wszawicy – podkreśla. Twierdzi, że nie można mówić tu o nasilającym się zjawisku, jednak sprawy mogą wyglądać inaczej.
Nie jest to bowiem jedyny problem z rozpowszechniającą się chorobą. Niewielka, jak na razie, liczba zgłoszeń zachorowań na wszawicę, prawdopodobnie ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Jak się okazuje – zarówno sanepid jak i Wydział Edukacji w Gdańsku nie prowadzą statystyk zbiorczych, dotyczących liczby zachorowań.
- Zgodnie z prawem, lekarze nie mają obowiązku zgłaszać nam przypadków wykrycia wszawicy - wyjaśnia Janina Hamerska z Sanepidu – nie są też prowadzone rejestry zakażeń – zaznacza specjalistka. Mimo to, według informacji płynących z Powiatowej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej w Gdańsku, w zeszłym roku odnotowano 22 zgłoszenia wystąpienia wszawicy, w roku bieżącym takich zgłoszeń było 9. Jednak jak twierdzi Janina Hamerska - mniejsze liczby nie świadczą o mniejszej skali problemu.
Okazuje się również, że problem walki z rozpowszechniającą się chorobą ma także wymiar społeczny. Higienistki i pielęgniarki zatrudnione w szkoła nie mogą już „na własną rękę” sprawdzać czystości głów dzieci. - Do takiego badania wymagana jest bowiem zgoda rodziców. - Nie widzę problemu w tym, żeby na początku roku rodzice umówili się z dyrekcją szkoły, że zezwalają na sprawdzanie higieny uczniów – mówi Jerzy Jasiński. Jak się jednak okazuje, nie we wszystkich szkołach takie zebrania były i nie wszyscy rodzice zgodzili się na to. A wszystko z powodu presji środowiska – w przypadku kiedy okaże się, że dane dziecko ma problem, np. z wszawicą, te automatycznie piętnowane jest przez rówieśników.
Wszawica to choroba, której przyczyny wywołują wszy ludzkie. Pasożyty, żerujące na owłosionych częściach ciała człowieka, składają m.in. na odzieży i we włosach swoje jaja (tzw. gnidy). W ten sposób powiększa się zasięg zarażonych miejsc. Wszy najczęściej atakują dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym (od 2 do 14 lat).
Pierwszy etap choroby przebiega w sposób niezauważalny. Dopiero w 2-3 tygodniu choroby pojawia się podrażnienie skóry głowy, na której pojawiają się czerwone plamy po ugryzieniach pasożytów. Farmaceuci ostrzegają, że choć chorobę łatwo wyleczyć stosując odpowiednie szampony i maści, to ta może być uciążliwa, właśnie przez szybkie rozpowszechnianie się.
Jak się również okazuje – wszawica jest nie tylko dokuczliwa, ale również może być groźna. Na skutek ugryzień pasożytów, może dojść do podrażnień, stanów zapalnych, reakcji alergicznych i innych, poważnych chorób skóry.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?