Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wiceprezydent Maciej Lisicki komentuje list w sprawie opłat za śmieci : To chęć wywołania wojny!

Ewelina Oleksy
fot. Przemek Świderski
Suchej nitki na prezesach spółdzielni mieszkaniowych, którzy podpisali się pod listem otwartym w sprawie opłat za śmieci, nie zostawił Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska. W piątek, podczas specjalnej konferencji prasowej, odniósł się do treści pisma i odpierał zarzuty, stawiane w nim przez spółdzielnie.

List otwarty gdańskich spółdzielni mieszkaniowych w sprawie wysokości opat za odbiór i utylizację odpadów komunalnych przyjęty został we wtorek na spotkaniu zarządów gdańskich spółdzielni mieszkaniowych. Następnie trafił do mediów. W piśmie prezesi protestują przeciwko powierzchniowej metodzie naliczania opłat za wywóz śmieci ( Gdańsk chce ją przyjąć na najbliższej sesji) oraz jej stawkom ( 66 groszy za mkw mieszkania w przypadku śmieci segregowanych i 88 gr za mkw - dla niesegregowanych. ). Wskazują, że stawka nowej opłaty śmieciowej niepodparta jest żadną kalkulacją i dla większości spółdzielców oznacza wysokie podwyżki.

Przeczytaj cały list: Gdańskie spółdzielnie protestują! List otwarty w sprawie śmieci

W liście prezesi spółdzielni piszą m.in.: " Jako zarządcy spółdzielczych lokali mieszkalnych w Gdańsku zdecydowanie protestujemy przeciwko przyjętej metodzie naliczania opłat i jej wysokości oraz przerzucenia kosztów wdrożenia „reformy śmieciowej” wyłącznie na mieszkańców. Przyjęta metoda powierzchniowa, jako jedna z 4 –ech możliwych do zastosowania jest najbardziej niesprawiedliwa, najpowszechniej krytykowana, nieakceptowana przez większość mieszkańców i zapewni Gminie najwyższe wpływy z opłat. Wyliczona stawka 88 groszy za metr kwadratowy za odpady niesegregowane niepoparta żadną kalkulacją kosztów oznacza dla większości spółdzielni 2-3 krotny wzrost kosztu ich wywozu . To metoda najwygodniejsza do realizacji przez urzędników, a najmniej korzystna dla mieszkańców.(...) Nie akceptujemy stosowania kary za brak segregacji odpadów w nieruchomościach wielolokalowych w podwójnej wysokości opłaty , ponieważ jako zarządcy nie jesteśmy i nigdy nie będziemy w stanie zapewnić segregacji śmieci przez mieszkańców i wpływać na Gminę , by zapewniła odpowiednią ilość pojemników. (...) Ubolewamy nad faktem, że o wyborze metody naliczania opłat za odpady zadecydowała decyzja polityczna, a nie ekonomiczny rachunek i zwykła przyzwoitość postępowania wobec ludzi. Sprzeciwiamy się sprowadzeniu zarządów spółdzielni mieszkaniowych do roli inkasentów opłaty szczególnie w sytuacji kiedy wzrasta ona dla większości mieszkańców spółdzielni ponad dwukrotnie, a jednocześnie całkowicie tracimy wpływ na jakość i terminowość usług świadczonych przez firmy wywożące odpady. (...) To nie metry , a ludzie wytwarzają odpady. Opowiadamy się za” metodą osobową „ czyli od ilości osób w mieszkaniu jako najbardziej optymalną i sprawiedliwą. Według naszych wyliczeń opłata za wywóz odpadów niesegregowanych nie powinna przekroczyć 15 złotych od osoby."

- Ten list to chęć wywołania wojny z miastem i ustawą. Wojny, na której stracić mogą tylko mieszkańcy. Mam wrażenie, że panowie prezesi nie przeczytali przepisów i usiłują manipulować opinią publiczną. Przykro mi to mówić, ponieważ jestem byłym prezesem spółdzielni,a wiele osób podpisanych pod listem to moi koledzy, ale sprawy trzeba nazywać po imieniu- skomentował w piątek wiceprezydent Maciej Lisicki. Wystąpienie w liście otwartym nazwał też " nieeleganckim i nieuczciwym". - Mam wrażenie, że to zapowiedź bojkotu, niechęć do odpowiedzialności. Panowie prezesi mają do nas pretensje o to, że po wejściu w życie reformy będą musieli robić, to co do dotychczas, czyli zbierać od ludzi pieniądze za śmieci i płacić firmom. Co do konstrukcji tu nic się nie zmieni, zmieni się tylko to, że zebrane pieniądze wpłacać będą do gminy - mówił Lisicki. -Rozumiem, że sprzeciwiając się temu, panowie prezesi chcą po prostu przestać pracować?Przecież dziś te zadania wykonują. Czemu więc nagle umywają rączki i chcą, by to mieszkańcy sami bezpośrednio płacili do gminy? Z najnowszej opinii prawnej dotyczącej opłaty za gospodarowanie odpadami wynika, że SM mają robić dokładnie to, co do tej pory robiły. Nie oczekujemy niczego więcej- dodawał wiceprezydent.

Lisicki odniósł się też do zarzutu o to, że "koszt reformy przerzucany jest wyłącznie na mieszkańców".- To jakaś tautologia. A kto ma płacić za śmieci jak nie mieszkańcy? To oni, zgodnie z ustawą, mają pokryć 100 proc. kosztów wywozu śmieci z miasta. Dziś w spółdzielniach mieszkańcy też płacą za wszystko- i za pensję prezesów i za wywóz śmieci- mówił Lisicki.

Odnosząc się do stwierdzenia spółdzielców, że "metoda powierzchniowa jest najmniej korzystna dla mieszkańców" wiceprezydent powiedział: - To totalna banialuka, co to ma do rzeczy. Owszem dla jednego jest mniej lub bardziej korzystna, ale dla ogółu ona jest neutralna. Bez względu na to, jaka metodę byśmy przyjęli, zawsze do ściągnięcia jest ta sama ilość pieniędzy. To, że gmina będzie z tego uzyskiwać jakieś wpływy, to totalna bzdura, nie wolno nam na tym zarabiać- podkreślał Lisicki. - Przy wyborze tej metody zdecydowała odpowiedzialność i przyzwoitość. Gdybyśmy wybrali metodę osobową, tak jak chcą tego prezesi, to uczciwi płaciliby za cwaniaków.

Zdaniem Lisickiego list otwarty spółdzielców, nie przez przypadek został wystosowany akurat teraz. - Grupy członkowskie się zbierają na obrady i panowie prezesi się boją że będą napiętnowani, przecież można ich odwołać. W tym wszystkim chodzi im jednak o to, żeby uciec od odpowiedzialności. Dlatego opowiadają się za metoda osobową, bo dla nich to metoda idealna, by nic nie robić, wtedy martwić musiałoby się miasto . W przypadku metody powierzchniowej będą ugotowani - dostaną od nas stałą kwotę pieniędzy co miesiąc, bo metry ani się nie kurczą ani nie rozciągają, i tę kwotę będą musieli dzielić na poszczególne mieszkania - mówił Lisicki. Jednocześnie dodał, że nie widzi żadnych przeszkód, by te spółdzielnie, które chcą, stosowały u siebie naliczanie opłat "od osoby".

- Ustawa mówi jasno, że naszym partnerem do rozliczeń jest spółdzielnia, a nie mieszkańcy. Czyli my wystawimy spółdzielni rachunek na kwotę wynikającą ze stawki 0, 66 gr razy wszystkie metry kwadratowe, a pan prezes jak chce, może tę kwotę podzielić na osoby. Wtedy jednak dopiero zacznie się kłopot dla pana prezesa, bo jak mu nagle kupa ludzi zniknie z ewidencji, a tak może być, to pozostali go zabiją, bo będą płacić za tych nieuczciwych. Chcą metody osobowej, niech ją sobie zostawią, nie ma żadnych przeszkód. My jednak dla nich zastosujemy metodę metrażową, a oni niech to przeliczają wewnątrz na osoby- powiedział Lisicki.

Lisicki przedstawiał też wyliczenia, z których wynika,że gdyby spółdzielnie zdecydowały się na powyższe rozwiązanie to stawki "od osoby" wynosiłyby od ponad 14 zł do ponad 16 zł. Poniżej trzy z kilku symulacji zaprezentowanych przez wiceprezydenta:

Patronacka Spółdzielnia Mieszkaniowa
630 mieszkań
35 537 m kw (66 gr za mkw)
1455 osób
średnio 2, 3 osoby na mieszkanie
0, 66 x 35 537: 1455= 16, 12 zł na osobę (obecnie 9.50 zł)

Spółdzielnia "Morena"
6527 mieszkań
377 475 m kw
15 357 osób
średnio 2, 3 osoby na mieszkanie
0,66x 377 475 : 15 357= 16, 22 zł na osobę (obecnie 7, 30 zł)

Spółdzielnia "Chełm"
6873 mieszkania
373 947 m kw
16 734 osoby
średnio 2, 4 osoby na mieszkanie
0,66 x 373 947:16 734 = 14, 74 zł na osobę ( obecnie 8,64 zł)

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto