Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dźwigi stoczniowe w Gdańsku. Zniknął kolejny żuraw - W 31, który pracował na wyspie Ostrów

Marek Adamkowicz
Michał Szlaga
Z krajobrazu Gdańska zniknął kolejny dźwig. Tym razem jest to żuraw oznaczony w wykazie gdańskiego magistratu jako W 31, który pracował na wyspie Ostrów.

- To była wyjątkowa konstrukcja, jedyna tego rodzaju w Stoczni Gdańsk - mówi Michał Szlaga, artysta fotografik, od lat dokumentujący zmiany zachodzące na gdańskich terenach stoczniowych. - Żuraw można było łatwo ocalić, ale jak widać - zabrakło dobrej woli, zarówno ze strony stoczni, jak i miasta.

"Ewidentnie komuś zabrakło wizji"
Michał Szlaga przekonuje, że wystarczyłoby, aby stocznia poinformowała o chęci likwidacji urządzenia, a wtedy - skoro miasto nie poczuwa się do obowiązku zadbania o nie - można byłoby przeprowadzić zbiórkę pieniędzy na wykup żurawia.

- Jest, a w zasadzie był to niewielki dźwig, który nie nastręcza większych problemów w utrzymaniu - ocenia Michał Szlaga. - Z tego względu idealnie pasowałby w planowanej zabudowie terenów postoczniowych. Ewidentnie komuś zabrakło wizji, spojrzenia w przyszłość dalej niż najbliższe pięć lat.

Zobacz też: "NIE dla burzenia Stoczni Gdańskiej". Spacer w obronie gdańskich dźwigów [ZDJĘCIA]
Szansa na ocalenie 17 ze 107 dźwigów
Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, przyznaje, że miasto nie brało pod uwagę przejęcia dźwigu z wyspy Ostrów.

- Na posiedzeniu Rady Interesariuszy Młodego Miasta wyraźnie stwierdziliśmy, że zgodnie z przeprowadzoną przez miasto inwentaryzacją - mamy 107 dźwigów - przypomina Antoni Pawlak. - Jeśli jednak chcemy myśleć racjonalnie, możemy zabiegać o ocalenie 17 z nich. Bo są ważne dla panoramy Gdańska. Bo to symbol. Nie zamierzaliśmy nigdy zabiegać o wykupienie wszystkich 107 dźwigów, także dlatego że żadne polskie miasto nie ma na coś takiego pieniędzy. Rozumiem żal z tego powodu. Więcej, podziwiam tych, którzy o ocalenie dźwigów walczą. Problem jednak w tym, że zapewne każdy z tych 107 dźwigów ma w sobie coś wyjątkowego. A wszystkich ocalić się po prostu nie da.

Michał Szlaga, który sam się udziela w Radzie Interesariuszy Młodego Miasta, skupiającej właścicieli terenów stoczniowych, przedstawicieli miasta i społeczników, podkreśla, że nigdy nie mówił o zachowaniu ponad setki istniejących dźwigów! Według niego, najważniejsze jest uratowanie dziedzictwa Stoczni Gdańskiej, a zdemontowany żuraw był jego częścią.

Czytaj też: Gdańscy radni przeznaczyli 1,1 mln zł na stoczniowy dźwig

Stocznia tnie koszty

Jak na razie - szansę na przetrwanie mają największe dźwigi, które stanowią charakterystyczny element panoramy Gdańska, choć i w ich przypadku przyszłość stoczniowych symboli nie jest do końca pewna. W ubiegłym tygodniu burzę wywołała informacja o zbyciu przez Stocznię Gdańsk siedmiu żurawi.
- Ich sprzedaż jest ściśle związana z restrukturyzacją Stoczni Gdańsk, która się stara ograniczyć koszty stałe spółki - tłumaczy Aldona Dybuk, rzecznik stoczni.

Nabywcą okazała się spółka Synerga 99, która zapewnia, że dźwigi będą nadal pracować.
Z kolei miasto przekonuje, że ma plan ochrony niektórych urządzeń. Rozwiązaniem mogłoby być stworzenie na terenie stoczni parku kulturowego. Taka decyzja oznaczałaby m.in. ograniczenia dotyczące prowadzenia tam robót budowlanych. Prace nad stosownym projektem już trwają.

- Utworzyliśmy trzy grupy obiektów, które są kluczowe dla zachowania krajobrazu miasta - tłumaczy Barbara Szczerbowska z Wydziału Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków Urzędu Miejskiego. - Pierwsza to siedem wielkich, charakterystycznych, zielonych dźwigów Kone. Druga grupa to dźwigi położone po obu stronach mostu pontonowego, należące do prywatnych właścicieli spółki Drewnica i funduszu BPTO. Trzecia - dźwigi leżące na terenach BPTO, które - jak usłyszeliśmy - zostaną zachowane przez właściciela.

Zdaniem Michała Szlagi, dobrze, że myśli się o tych wspaniałych obiektach, ale jednocześnie trzeba pamiętać o mniejszych konstrukcjach, bo to one będą wpływały na charakter nowej zabudowy, akcentując jej postindustrialne walory i przypominając o historii. Jak na razie udało się zabezpieczyć dźwig stojący przy charakterystycznym, widocznym od strony ul. Jana z Kolna budynku z napisem "Stocznia Gdańska". W urzędniczej nomenklaturze nosi on oznaczenie M15. Prawdopodobnie pochodzi z przełomu lat 40. i 50. XX w., a został wykonany przez elbląski Zamech. Trwa finalizacja umowy, w myśl której Gdańsk ma kupić konstrukcję za cenę złomu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto