Już poparło go blisko 3 tys. klientów, którzy Żabianki bez pawilonu z ubraniami, warzywami i kosmetykami sobie nie wyobrażają. Wszystko wskazuje jednak na to, że będą musieli, bo Spółdzielnia Mieszkaniowa "Żabianka", do której należy pawilon handlowy, postanowiła oddać go w ręce nowego dzierżawcy. Najpewniejszym kandydatem na razie jest jedna z sieci drogerii, która miałaby zająć 300 m kw. powierzchni, czyli blisko jedną trzecią hali.
- Po naszym trupie, nie chcemy skończyć na bezrobociu! - mówią na to ci, którzy miejscem zarządzają od 16 lat. Stowarzyszenie Kupców Gulden zapowiada, że hali bez walki nie odda. - Hala daje zatrudnienie 70 osobom, które na utrzymaniu mają rodziny. Przez wszystkie lata regularnie i bez zaległości wpłaciliśmy do kasy spółdzielni łącznie 5,5 mln zł, inwestowaliśmy w to miejsce, a teraz chcą nas wykurzyć - załamuje ręce Zdzisław Bartkowski, jeden z przedstawicieli stowarzyszenia.
Kupcy żalą się, że wszelkie próby porozumienia ze spółdzielnią kończą się klęską. - Od wielu lat chcemy halę unowocześnić, ale zarząd w rozmowach nas pomija i zawsze stawia na straconej pozycji - mówi Lubomir Libacki. Stowarzyszenie tłumaczy, że wprowadzenie nowego inwestora to dla nich jak strzał w kolano. - Do likwidacji może pójść wtedy nawet połowa boksów i na pewno podniosą nam czynsz, a to odbije się na klientach - wskazuje Libacki. - Żądamy wyjaśnień - oburzają się kupcy. Jednocześnie zapowiadają, że hali dobrowolnie nie opuszczą i jak trzeba będzie, pójdą do sądu. Zorganizują też protest i zebranie w celu odwołania zarządu spółdzielni. - Stawiają się na pozycji osób prześladowanych i pokrzywdzonych, a sami doprowadzili do takiej sytuacji, bo 3 lata temu nie podpisali umowy, która gwarantowała im długoterminowy wynajem bez żadnych problemów.
Nie zgodzili się i wtedy zaprzepaścili swoją szansę. Nie możemy patrzeć na sentymenty - odpowiada na zarzuty Dariusz Petrowski, prezes SM Żabianka. - Zależy nam, by hala zachowała obecny charakter targowiska, więc o miejsca pracy kupcy mogą być spokojni. Jest trzech oferentów, wśród nich Gulden, każdy dostanie takie same zapytania ofertowe i każdy ma równe szanse na wygraną - zapewnia prezes. - Pytanie tylko, czy poważny jest oferent, który szkaluje instytucję, z którą chce nawiązać umowę? - zastanawia się prezes. Jego zdaniem burza wokół hali ma jeden cel - namieszanie ludziom w głowach. Prezes zarzeka się, że awantura o halę nie ma nic wspólnego z pieniędzmi, po czym dodaje, że gdy budynek przejmie jedna z dwóch chętnych do przejęcia go firm, na konto spółdzielni wpłynie dwa razy tyle, ile teraz daje Gulden.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?