Jest niemały problem z zakwalifikowaniem tekstu, który wyszedł spod pióra elbląskiego historyka. Czyta się go znakomicie, niczym powieść, mimo że autor zastrzegł na wstępie, że jego pracę powinniśmy traktować jak beletryzowany dokument. Wskazuje zresztą na to podtytuł: „Odnalezione wspomnienia”. Problem w tym, że temu nakazowi trudno się poddać, bowiem już od pierwszych stron wchodzimy w życie blisko dwudziestu wyrazistych postaci i patrzymy na wojnę nie tyle przez pryzmat dokumentów czy relacji, lecz przede wszystkim ich odczuć. Nad suchymi faktami górę biorą emocje. Jest strach, miłość, niepewność jutra, głównie zaś nadzieja, że nadciągającą apokalipsę uda się jednak przeżyć. To ona jednoczy wszystkich – wrogów i przyjaciół, Polaków, Niemców i Rosjan, tych których losy splotły się w tytułowym Elbing roku 1945.
Zaznaczyć trzeba, że swoją opowieść Stężała zaczyna nieco wcześniej. W pierwszym tomie książki obserwujemy jak do miasta położonego z dala od frontu wojna dopiero się zbliża. Jej zwiastunami są sporadyczne alianckie naloty. Z czasem oznak kataklizmu zaczyna przybywać. Pojawiają się uciekinierzy z Kurlandii i Prus Wschodnich, szerzy się bieda. Miasto szykuje się do obrony, która w obliczu sowieckiej nawały nie ma szans powodzenia. Tematycznie „Elbing 1945” pasuje do tak znanych pozycji jak „Reportaż z pola walki” Zbigniewa Flisowskiego, „Na drodze stał Kołobrzeg” Alojzego Srogi czy wydanego kilkanaście lat temu zbioru wspomnień „Gdańsk/Danzig 1945”. Ze względu na sposób narracji jest jednak dziełem osobnym, a do tego uzupełniającym lukę w naszej wiedzy o ostatnich miesiącach wojny na pomorskiej ziemi.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?