Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adamowicz kontra działacz Młodzieży Wszechpolskiej. Sąd umorzył postępowanie: "Szkodliwość społeczna czynu jest znikoma"

Redakcja
Przemysław Świderski
Zapadł prawomocny wyrok w sądowym starciu między Pawłem Adamowiczem, prezydentem Gdańska, a działaczem Młodzieży Wszechpolskiej. Sąd Okręgowy w Gdańsku uchylił niekorzystny dla prezydenta wyrok sądu pierwszej instancji. Choć wymiar sprawiedliwości ustalił, że samorządowiec znieważył członka MW i naruszył jego nietykalność cielesną, to uznał, że szkodliwość społeczna tego czynu jest znikoma. W efekcie postępowanie umorzono.

Przypomnijmy, w lipcu tego roku sąd rejonowy uznał prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza winnym pomówienia działacza Młodzieży Wszechpolskiej oraz naruszenia jego nietykalności cielesnej. Było to pokłosie tego, że członek MW złożył przeciwko samorządowcowi prywatny akt oskarżenia. Wskazywał w nim, że prezydent „uderzył go ręką w pierś” oraz nazwał faszystą.

Czytaj też: Sąd: Paweł Adamowicz winnym pomówienia i naruszenia nietykalności cielesnej działacza Młodzieży Wszechpolskiej. Wyrok nie jest prawomocny

Wydarzenia, których dotyczy spór, rozegrać się miały 7 listopada ubiegłego roku w Ratuszu Głównego Miasta w Gdańsku, w trakcie wystąpienia Adama Michnika, zatytułowanego „Dwie Niepodległości – 1918/1989 - wyzwania i bilans”.

Wyrok w Sądzie Okręgowym

Dzisiaj sprawą wskazaną w prywatnym akcie oskarżenia zajął się sąd drugiej instancji.

Sędzia Edyta Frycz poinformowała, że przebieg zdarzeń wyłaniał się nie tylko z zeznań świadków, ale przede wszystkim z nagrania audio-wideo, na którym dokładnie widać co się wydarzyło.

Z jej wypowiedzi wynikało, że Adamowicz faktycznie wykrzykiwał razem z resztą publiczności słowa „faszyści, won”, oraz popchnął dwukrotnie oskarżyciela prywatnego (tj. działacza MW ).

W uzasadnieniu sędzia wskazała jednak, że sąd pierwszej instancji niesłusznie odnosił się do leksykalnego, historycznego znaczenia słowa „faszyzm” oraz do deklaracji ideowej Młodzieży Wszechpolskiej. - Publiczność odnosiła się do potocznego, uproszczonego rozumienia słowa „faszyści” wyrażając niezadowolenie z akcji, której była świadkami, postrzegając osoby, które ją przeprowadzały jako radykalne, lubiące siłę w polityce, nietolerancyjne - mówiła sędzia.

Sąd: Publiczność odnosiła się do potocznego, uproszczonego rozumienia słowa „faszyści” wyrażając niezadowolenie z akcji, której była świadkami, postrzegając osoby, które ją przeprowadzały jako radykalne, lubiące siłę w polityce, nietolerancyjne

Wskazała też między innymi, że oskarżyciel i jego koledzy z organizacji, którzy zainicjowali i zaaranżowali całą sytuację, „dążyli do tego żeby sprowokować reakcję publiczności i dążyli do niestandardowej wymiany poglądów.”

- Oskarżyciel nie znalazł się w tamtym miejscu przypadkiem, nie przybył jako osoba prywatna, a jako przedstawiciel organizacji. Dobrowolnie wystawił się na nieprzychylną reakcję publiczności, wiedział, że na sali znajdują się osoby o innych niż on poglądach, wiedział, że te osoby nie pozwolą na ewentualne zagrożenie bezpieczeństwa czy nawet poczucie dyskomfortu Adama Michnika, który prowadził wykład - wskazała sędzia.

Zdaniem sądu działacz MW „musiał więc wykazać się większą tolerancją na ewentualną krytykę swoich poczynań.”
- Wbrew ustaleniom sądu rejonowego padły ze strony MW agresywne słowa w stronę Adama Michnika. Agresja pojawiła się w tonie tych okrzyków, które przerwały wykład, w ich treści, duża była też liczba osób, które zakłóciły wykład. Na nagraniu widać, że Adam Michnik zaniepokoił się działaniami MW, chociaż starał się tego nie okazać - podkreśliła sędzia.

Niska szkodliwość

Dodała, że Paweł Adamowicz ruszył mu niejako na pomoc. - Żeby zadbać o jego bezpieczeństwo - mówiła sędzia. Wówczas, jak wskazała, popchnął działacza MW.

- Nie były to popchnięcia mocne. Te pchnięcia zmierzały do wyproszenia go z zebrania. Istotne jest także to, że oskarżony nie zainicjował wznoszenia okrzyków, tylko przyłączył się do nich i nie kierował swoich słów wprost do oskarżyciela, lecz odwrócił się od niego i nawet nie patrzył w jego stronę - wyliczała.

Zaznaczyła, że chociaż określenie kogoś faszystą ma bardzo negatywny wydźwięk, to w tej sprawie był on „osłabiony poprzez okoliczności i sposób wznoszenia tych okrzyków”.

- Za znikomym stopniem społecznej szkodliwości przemawia także to, że czyn oskarżonego nie wyrządził oskarżycielowi szkody ani krzywdy. Na skutek naruszenia nietykalności nie doznał on żadnych obrażeń ciała ani nie utracił równowagi. Natomiast nieprzychylna reakcja publiczności była uwzględniana przez oskarżyciela organizującego happening, wręcz była zgodna z jego oczekiwaniami, a następnie umożliwiła mu zaistnienie w mediach, nagłośnienie medialne tej sprawy - zauważyła sędzia Frycz.

Strony sporu komentują

Działacz Młodzieży Wszechpolskiej stwierdził, że "trochę spodziewał się czegoś takiego". - W Polsce sądy apelacyjne, niestety w dalszym ciągu jeszcze orzekają tak jak za poprzedniego systemu - stwierdził.

- Na pewno skorzystam ze wszystkich możliwości prawnych, które mi przysługują, żeby sprawiedliwość jednak zatriumfowała - zapowiedział.

Prezydenta Pawła Adamowicza na sali rozpraw nie było. Po ogłoszeniu decyzji sądu zorganizował jednak specjalną konferencję w gdańskim magistracie. Podkreślił m.in., że jest bardzo zadowolony z tego wyroku.

2 marca 2018 r., spotkanie Pawła Adamowicza z dziennikarzami w sądzie:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Adamowicz kontra działacz Młodzieży Wszechpolskiej. Sąd umorzył postępowanie: "Szkodliwość społeczna czynu jest znikoma" - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto