Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co będzie ze żłobkami Pozytywnych Inicjatyw? Problemy puckiej fundacji w Trójmieście

Anna Mizera-Nowicka
Tomasz Hołod/Polskapresse
Od pierwszych dni stycznia w Trójmieście darmowe miejsce w żłobku miało znaleźć ponad 100 maluchów. Nowe placówki miały być wyposażone w monitoring, a nad dziećmi dodatkową opiekę miała sprawować superniania. Miała... bo wciąż żadna z zapowiadanych przez pucką Fundację Pozytywne Inicjatywy placówek nie funkcjonuje.

Dla większości wciąż jest poszukiwany odpowiedni lokal. Pracownicy stowarzyszenia, którzy na ten cel otrzymali środki z funduszy unijnych, podkreślają jednak, że sprawa nie jest wcale stracona. Co więcej, zapewniają, że lada moment ambitne plany zamienią się w rzeczywistość.

Czytaj także: Darmowe żłobki w Trójmieście: Osiem nowych niepublicznych placówek w Gdańsku, Gdyni i Sopocie!

- Znane są już dwie lokalizacje żłobków w Gdyni: Żłobek nr 22 PI przy ul. Wejherowskiej 21 i Żłobek nr 23 PI przy ul. Osowskiej 22. Planowany termin ich otwarcia to druga połowa stycznia - informuje Joanna Kaleta z Fundacji Pozytywne Inicjatywy. - Natomiast Żłobek nr 24 PI w Sopocie przy ul. Haffnera ma być otwarty w marcu.

Dla tego ostatniego, jako jedynego, lokal przeznaczyło miasto. Choć jak tłumaczy Anna Dyksińska z biura prezydenta w Urzędzie Miasta w Sopocie, umowy z fundacją nie można na razie podpisać.

- Fundacja została zobowiązana do przygotowania projektu adaptacji i remontu lokalu przy ul. Haffnera 38. Projekt adaptacji musi wykonać wyłącznie przyszły użytkownik, ponieważ tylko on wie, jak ma funkcjonować przyszły żłobek i co jest mu potrzebne - tłumaczy Dyksińska. - Umowa najmu zostanie zawarta po wykonaniu remontu adaptacyjnego, ponieważ wcześniej użytkownik musiałby opłacać czynsz najmu za coś, co nie jest przystosowane do potrzeb żłobka i faktycznie użytkowane.

Czytaj też: Trójmiasto: Darmowe żłobki nie powstaną na czas i nie będą zupełnie bezpłatne?

Pracownicy puckiego stowarzyszenia podkreślają jednak, że tym razem terminów powinni dotrzymać. Tłumaczą też, że opóźnienia nie powstają z ich winy. - Dla przykładu uruchomienie jednego naszego żłobka będzie opóźnione, bo strażak nie dokona jego odbioru w zaplanowanym przez nas terminie. Nieoczekiwanie jest na zwolnieniu lekarskim i nikt go nie zastępuje. Na tego typu sytuacje, niestety, nie mamy wpływu.

Co z resztą placówek dla maluchów, które miały działać w Trójmieście od pierwszych dni stycznia? Wciąż nie wiadomo, gdzie i kiedy powstaną, mimo że ciesząca się ogromną popularnością rekrutacja już została zakończona. - Obecnie trwają dalsze negocjacje w kwestii lokalizacji tych żłobków w Gdańsku i w Sopocie - mówi Joanna Kaleta.

Taka sytuacja nie dziwi władz Gdańska i Gdyni, które od początku sceptycznie podchodziły do projektu, wskazując, że gdyby miasta dysponowały odpowiednimi powierzchniami, to same by otworzyły placówki dla maluchów. - Staraliśmy się zaproponować lokale Pozytywnym Inicjatywom. Nie spełniały one jednak wymagań, a ich przebudowa kosztowałaby znacznie więcej, niż przeznaczono na ten cel środków - mówi Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni. - Mam jednak niejednoznaczne odczucia, jeśli chodzi o politykę państwa w tym zakresie. W konkursie o unijne środki wystartowało również wiele samorządów, ale im nie przyznano takich środków. Postawiono głównie na stowarzyszenia, ale jeśli chce się budować coś trwałego, to trzeba raczej szukać podmiotów, które będą kontynuować działalność, gdy projekt się skończy. Samorządy dawałyby w tym wypadku większą gwarancję.

W podobnym tonie wypowiada się wiceprezydent Gdańska. - Obrany cel społeczny jest ważny. Na przyszłość trzeba jednak znaleźć rozsądniejszą ścieżkę do jego realizacji - uważa Ewa Kamińska. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej do zamknięcia tego wydania nie odpowiedziało, co stanie się z środkami finansowymi (na całość projekty PI pozyskały 28 mln zł), jeśli części żłobków nie uda się otworzyć na czas.

Zabrakło realizmu

Ewa Kamińska, wiceprezydent Gdańska ds. polityki społecznej
Od początku projekt Pozytywnych Inicjatyw wydawał się trudny i mało możliwy do realizacji na taką skalę. Konkurs wygrał podmiot, który żadnych zasobów lokalowych, kadrowych itp. nie posiadał, a poza tym miał bardzo mało czasu na realizację. Miał jedynie pomysł.

W ciągu kilku miesięcy po prostu nie da się zrealizować tak wielkich planów z niczego, nawet posiadając spore zaplecze finansowe. Z własnego doświadczenia wiemy, ile czasu trzeba, by sanepid zaakceptował lokal albo by znaleźć osoby z odpowiednimi kompetencjami.

Ale nie obwiniałabym fundacji o to, że nie udało się otworzyć wszystkich żłobków na czas. Bo to było porywanie się z motyką na słońce. Więcej realizmu oczekiwałabym jednak od ministerstwa, które te środki przyznało.

My rozpisujemy konkurs, jeśli wiemy, że są podmioty, które udźwigną jego wymogi i przyznane sumy. Nie chodzimy na randki w ciemno. Nie chodzi oczywiście o ustawianie przetargów, ale o pewne poczucie realizmu, by nie stwarzać konkursem fikcji i nie dawać ludziom płonnych nadziei.

Tu realizmu brakowało od początku. Byłoby sensowniej, gdybyśmy jako samorządy zostali zaproszeni do rozdysponowania tej kwoty. Wtedy, znając odpowiedzialne prywatne podmioty, które już prowadzą działalność żłobkową, wsparlibyśmy je, by poszerzyli działalność, dając jednocześnie rodzicom ulgę w odpłatności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto