Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Deskarze snują plany o igrzyskach

Rafał Rusiecki
Od przybytku głowa nie boli. A jednak. Jeszcze nigdy w historii polscy windsurferzy nie byli tak silni. Trójmiejscy żeglarze znakomicie spisali się u wybrzeży duńskiego Kerteminde. Mistrzem świata w olimpijskiej klasie RS:X został Piotr Myszka (AZS AWFiS Gdańsk), a Przemysław Miarczyński (SKŻ Hestia Sopot) stanął na podium tuż obok niego, jako wicemistrz globu.

A jeszcze do niedawna to popularny "Pont" zbierał laury za znakomite osiągnięcia na międzynarodowych regatach.
- Tak, gdzieś już słyszałem, że dostałem łatkę "ten drugi" - śmieje się nowy mistrz świata Piotr Myszka. - Było to już nawet nieco denerwujące. Udało mi się jednak przełamać i z tego się cieszę najbardziej.
Pomiędzy obydwoma zawodnikami nie ma jednak niezdrowej konkurencji. Rywalizują ze sobą, ale tylko na wodzie. Poza nią są przyjaciółmi.
- To był już mój szósty medal z mistrzowskich zawodów - wyjaśnia Przemysław Miarczyński. - Nie można jednak mówić, że to dla mnie chleb powszedni. Mimo że nieraz poczułem smak zwycięstwa, to żałuję, że nie udało się wywalczyć pierwszego miejsca. Nie jestem zazdrosny o złoto. Wynik z Danii potwierdza tylko, że dobrze pracujemy z całym naszym zespołem.
Ten zespół to RS:X Team. Główne skrzypce gra w nim trener Paweł Kowalski. Wspomaga go natomiast Cezariusz Piórczyk. Szkoleniowcy są przekonani, że triumf Myszki i Miarczyńskiego to dopiero początek.
- Gwarantuję, że ci, którzy jeszcze nie mają medalu z liczących się zawodów, za parę lat osiągną to, o czym marzą - zapewnia Paweł Kowalski.
Kibice i przyjaciele trójmiejskich windsurferów trzymają więc kciuki. Już za niespełna dwa lata w Londynie odbędą się igrzyska olimpijskie. Żeglarzom przyjdzie się ścigać u wybrzeży miasta Weymouth.
Sęk jednak w tym, że chociaż w tej chwili możemy pochwalić się dwoma najlepszymi deskarzami świata, to na igrzyskach wystartować będzie mógł tylko jeden z nich. Reguły są niezmienne i w jednej klasie żeglarskiej dane państwo może mieć tylko jednego reprezentanta.
- To niesprawiedliwe - mówi wprost Myszka. - Na świecie liczy się 10, do 15 państw. Tylko ich reprezentanci mają realne szanse na medal. Tymczasem w igrzyskach startuje 36 krajów. Ta reszta, na przykład na mistrzostwach świata, pływa w siódmej czy ósmej dziesiątce. Ich poziom odbiega znacznie od naszego. Tym bardziej jest nam przykro.
Czy zatem duński sukces Piotra Myszki przybliża go do debiutu w igrzyskach? Przemysław Miarczyński już trzykrotnie walczył o olimpijskie medale. Chociaż na arenach międzynarodowych rządził i dzielił, to nie udało mu się stanąć na podium igrzysk olimpijskich. A to priorytet dla każdego sportowca. Sopocianinowi nie sprzyjały warunki pogodowe. Jest niezwykle silny, kiedy mocno wieje wiatr. W innym przypadku prześcigają go lżejsi przeciwnicy.
Na razie trójmiejscy mistrzowie muszą uzbroić się w cierpliwość.
- Wewnętrzne eliminacje rozstrzygną się w przyszłym roku - tłumaczy trener Paweł Kowalski. - Weźmiemy pod uwagę wyniki z trzech imprez, z czego dwie z nich zostaną rozegrane właśnie w Weymouth. Oczywiście Polska nie powinna mieć problemów z kwalifikacją do igrzysk.
Przed naszymi asami jeszcze jeden start w kończącym się sezonie. Od 23 do 26 września rywalizować będą w Łebie o medale mistrzostw Polski.
- Już nieco luźniej podchodzę do tych zawodów, bo zacząłem okres roztrenowania - przyznaje Myszka. - Ale ambicja weźmie górę, kiedy zejdę na wodę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto