System segregacji śmieci na suche i mokre (ulegające biodegradacji) Gdańsk wprowadza od lat. W całym mieście odpowiednie kosze stanąć miały na początku 2012 roku. Później termin przesunął się o 16 miesięcy, a teraz o kolejne trzy. W większości dużych, północnych i centralnych dzielnic podwójnych koszy wciąż nie ma, a mieszkańcy na tym tracą - płacą więcej za wywóz, bo dziś cena za składowanie odpadów zmieszanych "na bramie" wysypiska to ok. 280 zł za tonę, suchych - 260 zł, a mokrych - 60 zł.
Czytaj także: Gdańsk. W tym roku nie będzie sesji w sprawie nowego sposobu naliczania opłat za wywóz śmieci
- Opóźnienie to była nasza świadoma decyzja, by nie obciążać kosztami zakupu nowych pojemników dzisiejszych firm odbierających śmieci, które gwarancję na ich wywóz mają tylko do lipca. Wiedzieliśmy, że koszty pojemników zostałyby przeniesione na mieszkańców - mówi Maciej Lorek, dyrektor Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego.
"Ustawa śmieciowa", która w życie wejdzie w lipcu, obliguje gminy do"odgórnego" wyłonienia przedsiębiorstwa odbierającego odpady od mieszkańców. Dziś w Gdańsku zajmuje się tym ok. 90 firm wywozowych. Od lipca pozostanie sześciu odbiorców odpowiedzialnych za sześć sektorów, na które podzielono miasto (choć niewykluczone, że mniejsze w przetargach wystartują wspólnie). Lorek przekonuje, że nowe rozdanie będzie korzystne dla mieszkańców dzielnic bez segregacji.
- Po reformie to wspólnoty zadecydują czy chcą oddzielać śmieci ale już dziś wiadomo, że będzie się to opłacać. Na pytanie: "jak bardzo?", odpowiedzą miejscy radni, którzy przyjmą uchwałę w tej sprawie - zapowiada Lorek. Dodaje, że wymóg zapewnienia pojemników na suche i mokre odpady będzie warunkiem przetargów, jakie magistrat rozpisze na wywóz śmieci z poszczególnych sektorów.
Pytani o wybór metody dualnej segregacji (zamiast np. oddzielania poszczególnych rodzajów odpadów - jak szkło, plastik czy metal), urzędnicy nie mają wątpliwości.
Czytaj też: Gdańsk. Segregacja śmieci mokrych i suchych ruszy w całym mieście niemal półtora roku później
- Kontrola tego czy segregacja jest prowadzona właściwie będzie o niebo łatwiejsza niż w tym drugim przypadku - wtedy pojemniki objęłyby znacznie większą liczbę mieszkańców, zamiast kilku czy kilkudziesięciu na przykład pięciuset - mówi Lorek. Przyznaje jednak, że nowy system i tak w wielu przypadkach oparty będzie na "odpowiedzialności zbiorowej", bo o tym ile dana wspólnota zapłaci za śmieci decydować będzie zachowanie pojedynczych mieszkańców.
- Będziemy musieli przyjąć jakieś normy segregacji i odpowiedzieć na pytania - np. czy jeden słoik na cały pojemnik odpadów mokrych to już segregacja, czy jeszcze mieszanie? - mówi Lorek.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?