Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Eksmitowani Romowie proszą o pomoc Pawła Adamowicza [ZDJĘCIA]

Jacek Wierciński
Romowie, którym urzędnicy zburzyli  koczowisko, napisali list do prezydenta miasta i rozmawiali z pracownikami socjalnymi.
Romowie, którym urzędnicy zburzyli koczowisko, napisali list do prezydenta miasta i rozmawiali z pracownikami socjalnymi. Tomasz Bołt
Romowie, którym urzędnicy zburzyli koczowisko, napisali list do prezydenta miasta i rozmawiali z pracownikami socjalnymi. Trudno o optymizm.

Grupa Romów złożyła w piątek rano na ręce rzecznika prasowego prezydenta Antoniego Pawlaka list, w którym prosi o pomoc: "Z Rumunii musieliśmy wyjechać, bo nie było tam dla nas pracy i nie mieliśmy za co wyżywić naszych dzieci. Życie zmusiło nas, aby 3 lata temu przeprowadzić się do Gdańska, gdzie zbudowaliśmy sobie małe domki. Mamy bardzo trudną sytuację materialną i nie było nas stać na wynajęcie mieszkania. [...] Jesteśmy zmuszeni do mieszkania bez wody i prądu, w namiotach schowanych w krzakach". W liście tłumaczą prezydentowi, że chcą odzyskać domy, normalnie żyć, pracować i wysyłać dzieci do szkoły.

4 sierpnia urzędnicy w asyście policji i Straży Miejskiej mieli zażądać (wg urzędników była to jedynie prośba) od Romów opuszczenia koczowiska, w którym mieszkało 15 osób, w tym 5 dzieci. Później w ramach odpracowywania długu wynajęci przez magistrat mieszkańcy komunalni siekierami zburzyli pięć tymczasowych budynków. W sprawie interweniowało Amnesty International, a Stowarzyszenie na Rzecz Integracji Społeczeństwa Wielokulturowego "Nomada" złożyło zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, m.in. dotyczące niszczenia mienia i przekroczenia uprawnień. Trzy dni po eksmisji teren kupił od miasta deweloper za ponad 37 mln zł.

Eksmisja Romów w Jelitkowie. Opuszczony teren trzy dni później kupił deweloper

Antoni Pawlak zapowiedział, że prezydent odniesie się do listu Romów w "ustawowym" terminie i wspólnie z wiceprezydentem Wiesławem Bielawskim przekonywał, że wyburzenie było legalne i był to efekt wielu skarg mieszkańców,

- Koczowisko znajdowało się na miejskich gruntach i było nielegalne - przekonywał Pawlak, który po pomoc odesłał Romów do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

Pełna treść listu oraz odpowiedź MOPR-u na apel Romów przeczytasz na stronie Dziennika Bałtyckiego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto