Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Faszyzacja życia społecznego? Gorąca debata na Uniwersytecie Gdańskim

wie
Debata na Uniwersytecie Gdańskim o "faszyzacji życia społecznego"
Debata na Uniwersytecie Gdańskim o "faszyzacji życia społecznego" Przemysław Świderski
Różne definicje, jednak generalnie - powszechne potępienie faszyzmu, wiele odniesień do historii i humanistycznych wartości, ale też mocna deklaracja światopoglądowa jednego z wykładowców jako antyfaszysty i zarazem nacjonalisty. Środowa debata „Uniwersytet wobec faszyzacji życia społecznego” zgromadziła pełną salę i wzbudziła emocjonalną dyskusję, jednak przebiegła względnie spokojnie.

O planowanej na Uniwersytecie Gdańskim debacie „Uniwersytet wobec faszyzacji życia społecznego” pisaliśmy wcześniej.
TUTAJ:Debata o faszyzacji codzienności na Uniwersytecie Gdańskim będzie "testem na faszyzm" - uważają jej organizatorzy

Już wchodzących do uniwersyteckiej auli witała córka gdańskiej radnej, Maria Kołakowska rozdająca ulotki z wizerunkiem kardynała Stefana Wyszyńskiego i hasłem „Krótkie wprowadzenie do debaty: Postaci na których wzorują się dzisiejsi nacjonaliści” oraz cytatem z duchownego: „Działajcie w duchu zdrowego nacjonalizmu. Nie szowinizmu, ale właśnie zdrowego nacjonalizmu, to jest umiłowania Narodu i służby jemu”. Sala była przepełniona, a dyskusji przysłuchiwało się ponad 200 osób, które chętnie zabierały głos.

- W naszym zamierzeniu wydarzenie jest debatą akademicką, a nie wydarzeniem medialnym – zastrzegł na wstępie prowadzący dyskusję dr Piotr Zamojski. Podkreślił, że osobiście nie zgadza się z treścią zaproszenia. - Sprawa jest bardzo trudna, złożona i łatwo ją uprościć, i kogoś urazić – powiedział i apelował o wyrozumiałość - apelował

Dr Piotr Kowzan opowiedział o faszyzmie i wskazywał, że kontekstem jest „oburzający marsz ONR-u przez centrum Gdańska”, notowany w kraju wzrost liczby ataków motywowanych ksenofobią. Mówił również o związkach faszyzmu z nacjonalizmem oraz jego zamiłowaniu do powszechnej kontroli, a także poszukiwania wroga na zewnątrz oraz wewnątrz. Wskazał na rolę uniwersytetu w rozwoju faszyzmu. Przypomniał o tym, że to uczelnie wykształciły faszystowskie elity, a na Uniwersytecie Warszawskim funkcjonowało getto ławkowe i dochodziło do licznych aktów przemocy. Przekonywał, że totalitarna ideologia okazała się bardzo skuteczna w indoktrynacji dzieci i młodzieży, co jak stwierdził wiązało się m.in. z tęsknotą za autorytetem oraz wolą uczestnictwa w szerszej zbiorowości.

Czytaj też: Konferencja Pawła Adamowicza po marszu ONR w Gdańsku. - Będę wnioskował o delegalizację ONR - powiedział samorządowiec

- Nie studiowałam wprost faszyzmu, ale problematyka edukacyjna, wychowawcza styka się z faszyzmem – tłumaczyła prof. dr hab. Joanna Rutkowiak, która jak sama wskazała ma za sobą 40 lat pracy akademickiej. Wskazała, że faszystowska metoda urabiania młodzieży jest z perspektywy pedagogiki bardzo istotna. Zwróciła uwagę, że przeżyła 5 lat w okupowanej przez Niemcy nazistowskie Warszawie. Opowiedziała również o swoim wyobrażeniu końca wojny: - Było to pełne nadziei i beznadziei bo terror był tak silny, że trudno było to sobie wyobrazić. Zostało mi po pierwsze przekonanie, że faszyzm jest bezwzględną antyhumanistyczną, antyczłowieczą ideologią. Nie wolno się temu poddawać bo to jest bardzo wielkie, bezwzględne zło. Nie można na to nie reagować – mówiła.

Prof. Rutkowiak wskazywała na wyostrzony słuch społeczny jaki pozostał jej po tamtych doświadczeniach. - Pewne rzeczy wydają się państwu - jako że jesteście młodzi – niewinne. Może się wydawać niewinne, że młodzieniec w Warszawie czy Katowicach przypina sobie znaczek SS do bluzy. Kiedy ja coś takiego widzę, mnie skóra cierpnie bo to była jedna z najbardziej brutalnych formacji – mówiła, a wskazując na swoje pokolenie zaznaczyła „my jesteśmy wrażliwi na te sprawy, być może ta wrażliwość przyda się młodzieży”.


Prof. dr hab. Maria Mendel
przypomniała z kolei o swojej książce „Pedagogika miejsca wspólnego” i jej związkiem z tematem debaty „w momencie, kiedy społeczeństwo generuje wewnątrz wrogów i przyjaciół”. - Te podziały mają się dobrze, są ugruntowane w naszym życiu codziennym. Swą kluczową rolę odgrywa zarówno przestrzeń jak i pamięć – tłumaczyła wskazując na powszechny dyskurs „podziału rasowego” lub „podziału na plemiona”. - Budowanie wspólnego, kształtowanie wspólności to mocno edukacyjna praca, ale nie na zasadzie, że niwelujemy konflikt, a ścierania się różnych poglądów. Siedzimy tu z naszymi różnymi poglądami i istnieje szansa byśmy w tej przestrzeni mogli się na te poglądy ścierać – dodała i wspominała swoją dyskusję ze studentami na temat nacjonalizmu: - Nazizm nie leży tak daleko od faszyzmu jak nam się zdaje – mówiła o swoich odczuciach.

Jagna Krotowska
ze Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego Uniwersytetu Warszawskiego opowiadała o doświadczeniach doświadczeniach tej inicjatywy. Chęci utworzenia na uczelni koła naukowego, które zajęłoby się sytuacją w sferze publicznej, strategiach informacyjnych dotyczących organizacji Czarnego Piątku – protestu przeciwnego zaostrzaniu prawa antyaborcyjnego. Sebastian Słowiński z tej samej organizacji wskazywał na używane dziś symbole nawiązujące do przedwojennej symboliki nacjonalistycznej oraz organizacje wprost wykorzystujące przedwojenne nazwy. Przypominał o „ekscesach antyżydowskich” licznie wybuchających w latach dwudziestych i trzydziestych na uczelniach. Opowiadał o „ścieżkach zdrowia” urządzanych studentom pochodzenia żydowskiego, biciu żyletkami, kastetami i pałkami oraz wyrzucaniu ich z wykładów, czasem za zgodą wykładowców. - Trzeba sobie zdawać sprawę, że agitatorów nie było dużo, to było około 200 osób. Największym problemem jest obojętność. Przede wszystkim musimy reagować, żeby osoby atakowane w tych propagandowych [nacjonalistycznych] tekstach nie czuły się samotne – mówił i wspominał rozkładane na UW ulotki dotyczących „odkłamania Mussoliniego”, „odkłamania salutu rzymskiego” czy „odkłamania krzyża celtyckiego”. - Reagujemy na studentów, którzy są po prostu faszystami – dodał.

- W Trójmieście nie brakuje faszystów. Bywa niebezpiecznie. Ten marsz, który zdarzył się ostatnio był dla nas szokiem, ale pytanie czemu był dla nas szokiem? Przecież odbieramy znaki, które zapowiadają coś podobnego - wskazywała Zuzanna Kruzińska ze Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego UG. Przypominała atak do jakiego doszło zimą przy Domu Zarazy
- Były okrzyki o „pedałach” i „lewakach” - cytowała.

o tym więcej pisaliśmy tutaj: Uzbrojeni w pałki pobili nastolatków. Bo wyglądali na lewaków

Zobacz też:Konferencja prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza po marszu ONR w Gdańsku. Adamowicz chce delegalizacjo ONR

Mikołaj Kornowicz z tego samego komitetu opowiadał o przyczynie jego powstania: zniszczeniu wystawy fotograficznej na UG, która przedstawiała m.in. zdjęcia z Czarnego Protestu i Marszu Równości. Pojawiły się na niej obraźliwe, a czasem grożące śmiercią napisy.
- „Śmierć uchodźcom” i „Polska dla Polaków” - wskazywał budzące niepokój hasła, pojawiające się na murach i podkreślał, że wzrasta również liczba ataków.

Dr Andrzej Kołakowski
, wykładowca z Katedry Pedagogiki wskazywał tymczasem, że w Kompaniach Szturmowych Aleksandra Kamińskiego, na którego powoływali się organizatorzy debaty byli m.in. członkowie ONR w tym Jan Bytnar „Rudy”. Przypominał postać Jana Mosdorfa, który również był członkiem ONR-u i zginął przez pomoc Żydom. Jak mówił żydowskim dzieciom pomagał również ks. Stanisław Trzeciak – antysemita.
- Na tramwajach w Warszawie nie było napisów „Nur fur Nazi”, było „Nur fur Deutsche” - mówił i wskazywał, że w Niemczech, gdzie był dzień wcześniej – 8 maja, nie widział obchodów zakończenia II Wojny Światowej w Europie. - Też jestem antyfaszystą. Tylko, że jestem nacjonalistą polskim – powiedział o sobie i nawiązując do tematyki antyfaszyzmu wskazywał, że uniwersytet dawał już odpór „warchołom z Radomia w 1976 i w grudniu 1970 roku”.

Później głos zabrał jeden ze studentów, który wskazywał, że uniwersytet nie jest neutralną światopoglądowo instytucją. - Chociaż o tym zapominamy to jako studenci dołączając do wspólnoty akademickiej zgadzamy się na wartości humanizmu. Przysięgamy na wartości humanizmu, których faszyzm stanowi zaprzeczenie. Nie tylko faszyzm, ale też etnocentryczny nacjonalizm. Jeżeli pan doktor deklaruje się jako nacjonalista, jeżeli obnosi się ze swoimi nacjonalistycznymi symbolami w T-Shirtach, przypinkach. Jeżeli deklaruje swoje nacjonalistyczne poglądy na wykładzie to moim zdaniem nie ma miejsca na głoszenie takich poglądów w obrębie wspólnoty uniwersyteckiej – powiedział wywołując aplauz. Dr Kołakowski, któremu wytknął również nieprawdę dotyczącą przynależności „Rudego” do ONR nie mógł mu odpowiedzieć bo zaraz po wypowiedzi opuścił salę tłumacząc to wykładem.

- U podstaw czasami obu światopoglądów i u antyfaszystów i u tak zwanych faszystów stoi nienawiść. Tylko, że jedni nienawidzą tych wymyślonych komunistów, tych wymyślonych lewaków, tych wymyślonych Żydów, a drudzy nienawidzą wymyślonych nazistów, hitlerowców - wskazywał inny student, który określił się jako „Polak, członek cywilizacji łacińskiej i uczeń Chrystusa”.

Wiceprezes Młodzieży Wszechpolskiej okręgu pomorskiego wskazywał z kolei, że pewnie przez większość uczestników debaty postrzegany jest jako faszysta. Wskazywał, że pojawianie się symboli SS na demonstracjach jest porażką nie tylko organizatorów demonstracji, ale też systemu edukacji. Przekonywał, że faszyzm jest Polsce obcy, a falanga i szczerbiec – „mieczyk Chrobrego” były symbolami środowisk nacjonalistycznych i nie są symbolami nazistowskimi. - Czy ojciec polskiej niepodległości, Roman Dmowski jako polski polityk, polski dyplomata, który był honorowym prezesem Młodzieży Wszechpolskiej był faszystą? - pytał.

- Na pewno był faszyzmem zafascynowany. Mówił, że Polska potrzebuje faszyzmu lub niemieckiego hitleryzmu i mnie taka odpowiedź wystarczy – odpowiedział mu Mikołaj Kornowicz, a Sebastian Słowiński wskazywał, że to właśnie pod „mieczykami Chrobrego” w dwudziestoleciu międzywojennym bici byli Polacy żydowskiego pochodzenia.

Dr Magdalena Sacha
opowiedziała tymczasem, że spędziła 2 lata jako wolontariuszka w obozie koncentracyjnym Buchenwald, a jej dziadek walczył z przewrotem wprowadzającego w Hiszpanii dyktaturę gen. Franco, a jego brat jako mieszkaniec Śląska trafił do Wehrmachtu. - Niszczycie Polskę – mówiła o Młodzieży Wszechpolskiej, wskazując jako swoją ojczyznę Rzeczpospolitą, która jest domem wielu różnorodnych ludzi, a nie homogenicznym państwem narodowym. Pytała również antyfaszystów czy określając się jako ich opozycja tym samym nie dają pożywki faszystom. W odpowiedzi od członków studenckich komitetów usłyszała jednak, że bardzo chętnie schowali by antyfaszystowskie sztandary do szafy, jednak w obecnej sytuacji to niemożliwe.

- Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem, nie byłem komunistą. Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem, nie byłem socjaldemokratą. Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem, nie byłem związkowcem. Kiedy przyszli po Żydów, milczałem, nie byłem Żydem. Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować – zacytowała Martina Niemollera, niemieckiego pastora i antyfaszystę prof. dr hab. Joanna Rutkowiak na zakończenie dyskusji.

Zobacz też:Konferencja prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza po marszu ONR w Gdańsku. Adamowicz chce delegalizacjo ONR

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto