18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Były rektor Uniwersytetu Gdańskiego nie jest kłamcą lustracyjnym

Dorota Abramowicz
Andrzej Ceynowa, były rektor Uniwersytetu Gdańskiego, złożył w grudniu 2007 r. prawdziwe oświadczenie lustracyjne, że nie współpracował z aparatem bezpieczeństwa PRL - orzekł we wtorek Sąd Okręgowy w Gdańsku. Prokurator Instytutu Pamięci Narodowej, Krzysztof Grodziewicz nie wyklucza złożenia apelacji od wyroku.

- Andrzej Ceynowa został zarejestrowany jako TW "Lek" przez porucznika Tadeusza K. bez swojej wiedzy i woli stwierdziła we wtorek sędzia Marlena Kasprzyk, przewodnicząca składu sędziowskiego. - Meldunki podpisane przez TW "Lek" sporządzane były albo ręką nieżyjącego już Tadeusza K. i jego podwładnego Mirosława R., albo na maszynie. Mirosław R. zaprzeczył przed sądem, jakoby znał Andrzeja Ceynowę. Zeznał, że sporządził meldunek w oparciu o informacje uzyskane przez swego przełożonego, Tadeusza K.

IPN nie przedstawił ani jednego dokumentu podpisanego przez Ceynowę, nie znalazł się ani jeden świadek, który potwierdziłby, że profesor Uniwersytetu Gdańskiego to TW "Lek" działający w latach 1988-90. Sędzia Kasprzyk przypomniała także, że zeznania byłych wysokich rangą funkcjonariuszy SB oraz oświadczenie byłego ministra Czesława Kiszczaka wskazują, iż często peerelowskie służby często stosowały tzw. maskowanie informacji, zdobywanych poprzez podsłuchy. Uznała również za mało prawdopodobne, by osoba, która odmówiła pracy dla SB pod koniec lat 70. zdecydowała się na zostanie agentem w 1988 r., czyli wtedy, gdy system już zaczynał chylić się ku upadkowi.

Prof. Andrzej Ceynowa, przywódca tzw. buntu antylustracyjnego" na wyższych uczelniach został w kwietniu 2007 r. oskarżony w artykule "Agenci w gronostajach", opublikowanym przez "Wprost".

Prof. Ceynowa od początku zaprzeczał oskarżeniom, po jego stronie stanęło tez wielu kolegów-naukowców, którzy sugerowali, że publikacja we "Wprost" była zemstą za próbę ośmieszenia lustracji. Ceynowa był autorem pomysłu, zwanego "fortelem gdańskim". Twierdził, że jeśli zjawi się naukowiec-profesor, który nie ze chce podpisać oświadczenia lustracyjnego, zatrudni go na stanowisku asystenta, który oświadczeń składać nie musi.

W maju ub. roku ruszył przed Sądem Okręgowym w Gdańsku proces byłego rektora, zakończony wtorkowym wyrokiem.

- Po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku podejmę decyzje o ewentualnej apelacji - oświadczył po wyjściu z sali sądowej prokurator IPN, Krzysztof Grodziewicz.

- To problem prokuratora, jeśli drugi raz chce przegrać - skomentował mec. Roman Nowosielski, reprezentujący Ceynowę.

Po uprawomocnieniu wyroku adwokaci Ceynowy chcą wrócić do sprawy cywilnej, wytoczonej tygodnikowi "Wprost".

- Istotna jest kwestia rzetelności dziennikarzy, którzy przed publikacją materiału nie próbowali skontaktować sie z funkcjonariuszami SB, nie wykorzystali dokumentów, do których mieli dostęp - mówi mec. Maciej Sledź.

Sam bym tego nie wymyślił

Z prof. Andrzejem Ceynową, b. rektorem a obecnie dziekanem Wydziału Filologicznego UG rozmawia Dorota Abramowicz

Pierwsze wrażenie po prawie czteroletniej walce o dobre imię?

Ogromna ulga. Żyć cztery lata pod publicznym oskarżeniem nie jest sprawą łatwą. To tak żenie było łatwe dla mojej rodziny, żony, dzieci, którzy bardzo mocno to przeżywali. Tym bardziej ważny jest dzisiejszy wyrok.

Spodziewał się pan takiej decyzji sądu?

Trudno sobie wyobrazić, by mogła być ona inna. Nie było- bo nie mogło być - żadnych dowodów współpracy. Nie potwierdził jej ani jeden świadek. Akt oskarżenia opierał się na materiałach sfabrykowanych przez praktycznie jedną osobę.

To też, zdaniem IPN był dowód...

Towarzyszy mi uczucie, że nigdy bym sam nie wymyślił podobnego scenariusza. Zostałem zmuszony do zweryfikowania wielu absurdów, dotyczących mojej osoby...

Największy absurd?
Chyba ten, że miałem wyjechać do USA, by na terenie kraju - mocarstwa jednoosobowo walczyć tam z CIA. Przypominam, że CIA działa tylko poza obszarem Stanów Zjednoczonych. Poza tym meldunki i charakterystyka, na które powoływał się prokurator były nielogiczne i absurdalne

Prokurator IPN nie wyklucza , że będzie się odwoływał od wyroku..
Jeśli uzna, że nie zgadza się z orzeczeniem sądu, może oczywiście składać apelację. Nie wiem tylko dlaczego my, jako społeczeństwo mamy za to płacić? Policzono już, że koszty takich procesów sięgają wielu milionów złotych. Zgodnie z decyzją sądu pokrywa je Skarb Państwa. Te olbrzymie pieniądze podatników, moim zdaniem, można z pożytkiem przeznaczyć na ważniejsze cele.

Na co?

Chociażby na rzetelne uporządkowanie oraz opracowanie archiwów.
Czy dzisiejszy wyrok oznacza, że to teraz pan będzie skarżył Instytut Pamięci Narodowej?
IPN jest instytucją państwową i jako obywatel państwa polskiego nie mam zamiaru skarżyć takiej instytucji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto