- To nie protest, ale docenienie kobiet, które dostają tak naprawdę pół nagrody - tłumaczy Henryka Krzywonos-Strycharska, która wzięła udział w akcji "Stop dyskryminacji kobiet w Maratonie Solidarności". - Kiedy mężczyzna dostaje 8 tys. zł, kobieta tylko cztery. Podobnie jest w pracy, gdzie mężczyzna prawie zawsze zarabia więcej niż kobieta, nawet kiedy jest gorzej wykształcony. Kwiatami postanowiłyśmy pokazać, że kobietom należy się szacunek - podkreśla.
Innego zdania jest Elżbieta Jachlewska, współorganizatorka akcji z Partii Kobiet.
- Protestujemy przeciw dyskryminacji kobiet w Maratonie Solidarności od 2010 roku, napisałyśmy wtedy list protestacyjny, który zaowocował stworzeniem kategorii "Open", w której kobieta i tak nie jest w stanie zdobyć żadnej nagrody - mówi. - Rok temu także wręczałyśmy kwiaty, a nasz kolejny list pozostał bez odpowiedzi. Dyrektor maratonu, pan Kazimierz Zimny stwierdził po prostu, że "jak nie chcą niech nie biegną", stąd kwiaty - wyraz naszej solidarności z biegaczkami - mówi.
Powód protestów od lat jest taki sam - chodzi o wysokość nagród pieniężnych, która jest niższa dla kobiet niż w kategorii "Open", w której nagradzani są pierwsi, którzy dobiegną na metę niezależnie od płci. Problem w tym, że kobiety na metę dobiegają pół godziny później niż ich koledzy. W tym roku pierwsza - Halina Karnatsevich z Białorusi do mety dobiegła po 2 godzinach 56 minutach i 49 sekundach. Najszybszy mężczyzna - Kenijczyk Martin Musembi Musila finiszował po 2 godzinach, 21 minutach i 57 sekundach.
Energa Maraton Solidarności 2012 w Trójmieście. Zobacz ZDJĘCIA!
Oprócz nagród pieniężnych dla pierwszych 12 osób, które dobiegły na metę przewidziano także nagrody pieniężne dla pierwszych sześciu kobiet, które zakończą bieg. Organizatorkom akcji nie podoba się jednak, że na panie czekały kwoty od 500 do 4 tys. zł, podczas gdy w kategorii open za pierwsze miejsce zwycięzca otrzymał 8 tys. zł.
Dyrektor maratonu przekonuje, że regulamin jest jasny i dla kobiet przewidziano dodatkowe nagrody.
- Dla zwycięzców przewidzieliśmy nagrody w kategorii "open" dostępne także dla kobiet, przewidzieliśmy także dodatkowe nagrody specjalnie dla nich oraz nagrody, które otrzymają w zależności od grupy wiekowej, w której startują - wymienia Kazimierz Zimny, dyrektor Maratonu Solidarności i zdobywca brązowego medalu na igrzyskach olimpijskich w Rzymie. - Udział w biegu to decyzja sportowca i jeśli nie zgadza się na warunki zawarte w regulaminie może nie startować. Jeśli komuś nie podoba się sposób przyznawania nagród, zawsze może ufundować swoją, z chęcią wręczymy ją zwycięskiej zawodniczce - dodaje.
Udział w maratonie wzięło niemal 900 uczestników, niespełna setka z nich to kobiety.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?