Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: "Dźwignij Gdańsk" chce ratować żurawie i budynki postoczniowe. Będzie petycja do premiera

Jacek Wierciński
Działacze z grupy "Dźwignij Gdańsk!" chcą chronić żurawie i budynki postoczniowe. Pomóc w tym ma wpis do rejestru zabytków i planów zagospodarowania. List w tej sprawie wyślą do wojewody i premiera.

Trzeba powstrzymać burzenie obiektów postoczniowych, a dźwigi są częścią dziedzictwa, które musimy ochronić - przekonuje grupa internautów "Dźwignij Gdańsk". Wspólnie z miłośnikami zabytków jej członkowie zamierzają wysłać list otwarty do władz, w którym będą się domagać zdecydowanej interwencji wojewódzkiego konserwatora zabytków.

- To, że ze Stoczni Gdańskiej znikają kolejne budynki, to dramat, który po prostu trzeba zakończyć. To nasz obowiązek, także wobec przyszłych pokoleń - przekonuje Tomasz Korzeniowski, szef Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Oddział w Gdańsku. Nie ukrywa, że jego zdaniem, wszystkie obiekty postoczniowe powinny zostać, a prywatni właściciele terenów mają zadbać o to, by się dla nich znalazły nowe funkcje.

Czytaj także: Gdańsk chce zachować stoczniowe dźwigi. Będą wykupione i przeniesione w nowe miejsce?

Korzeniowskiego nie przekonuje argument, że utrzymanie nieużywanych dźwigów oznacza dla Gdańska potężne koszta. - To solidne stalowe konstrukcje, a nie delikatne dzieła sztuki. Wystarczy pomalować je raz na kilka lat, by przetrwały stulecia. Żurawie nie muszą przecież być sprawne, chodzi o ich symboliczną funkcję - mówi.
Tego samego zdania jest Janusz Chilicki z grupy "Dźwignij Gdańsk", która zbiera dokumentację i organizuje debaty, domagając się zachowania charakteru stoczni.

- To nie sprawa marginesu, ale powszechne poczucie. W internetowej ankiecie zorganizowanej przez magistrat wzięło udział prawie 10 tysięcy osób, za pozostawieniem dźwigów było ponad 90 procent z nich. Do naszej facebookowej inicjatywy przystąpiło już ponad 1,7 tysiąca ludzi. Poparcie dla ochrony architektury postoczniowej jest olbrzymie - przekonuje. Dodaje, że potrzebna jest pilna interwencja. - Kolejne budynki i dźwigi znikają każdego dnia. Jeśli nikt nie zabierze głosu, za kilka lat obudzimy się w sytuacji, gdy nie będzie już czego ratować.

Obie grupy chcą wysłać wspólny list otwarty m.in. do premiera Donalda Tuska, wojewody pomorskiego i prezydenta Gdańska. Liczą, że w ten sposób wymuszą działanie wojewódzkiego konserwatora zabytków, który ich zdaniem, zaniedbał tereny stoczniowe.
- Dopiero kiedy treść listu zostanie upubliczniona, będziemy się mogli odnieść do zawartych w nim treści, których wciąż nie znamy. Nie chcemy zabierać głosu na temat uwag czy opinii, jakie jeszcze do nas nie dotarły - zastrzega Marcin Tymiński, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku.

Gdański Urząd Miejski przeprowadził niedawno inwentaryzację stoczniowych żurawi. Objęto nią 107 konstrukcji, wiadomo jednak, że zdecydowana większość ze stoczni zniknie.
- Zamierzamy wykupić te dźwigi, które wpływają na krajobraz. Jest ich 15 czy 16, wybudowanych między 1950 a 1985 rokiem - mówi Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta miasta. - Sam zakup łącznie oznacza wydatek rzędu około 8,5 miliona złotych, konserwacja to kolejne 200 tysięcy złotych, a do tego doliczyć musimy koszta monitoringu czy ubezpieczenia. Konstrukcje stoją na terenach należących do prywatnych inwestorów - czyli grunty też prawdopodobnie będziemy musieli wykupić. My wiemy, że te dźwigi są bardzo cenne, i chcemy je zachować, ale pamiętajmy, że zakupy oznaczają konieczność wprowadzenia cięć w innym fragmencie budżetu.

Zobacz także: "NIE dla burzenia Stoczni Gdańskiej". Spacer w obronie gdańskich dźwigów [ZDJĘCIA]

Członkowie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami i "Dźwignij Gdańsk" przekonują, że to zbyt mało.
- Walka o zachowanie charakteru stoczni trwa od lat, wcześniej bezskutecznie o jej wpis na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO starał się śp. Arkadiusz Rybicki. To, co wciąż nie zostało zburzone, powinno zostać - przekonuje Korzeniowski.

- Na początku kwietnia organizujemy debatę w historycznej sali BHP, przedstawimy tam alternatywne pomysły młodych projektantek dotyczące zagospodarowania terenów postoczniowych. W sieci umieścimy też petycję dotyczącą wpisu poszczególnych instalacji stoczniowych do rejestru zabytków. Chcemy zebrać pod nią przynajmniej kilka tysięcy podpisów - zapowiada Chilicki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto