Opozycyjni radni podkreślają, że wciąż zgłaszają się do nich poszkodowani ponownym remontem mieszkańcy i mające siedziby w Letnicy firmy.
Uczniowska zamykana po raz drugi przez budowę Trasy Słowackiego
- Zapowiadają regularne pikiety przed Urzędem Miasta, chcą, byśmy poszli ze sprawą do prokuratury - relacjonuje Kazimierz Koralewski. Zaznacza jednak, że po doświadczeniu związanym ze skierowaniem do sądu podobnej sprawy, dotyczącej ul. Spacerowej, która została umorzona, bo sąd nie chciał ponosić kosztów powołania biegłego, opozycyjni radni sami nie pójdą do prokuratury, choć poprą mieszkańców, gotowych to zrobić.
Urzędnicy miejscy tłumaczą, że plany przebudowy wiaduktu i feralnego odcinka powstawały trzy lata temu, gdy nie było jeszcze wiadomo, czy uda się pozyskać fundusze na Drogę Zieloną, której fragmentem jest "harfa".
- To absurd. Nawet jeśli droga powstać miałaby za 20 lat, plany trzeba było skonstruować w taki sposób, by prace przy wykonywaniu węzła nie musiały oznaczać ponownego zrywania nawierzchni i wstrzymywania ruchu na dwa miesiące - odpowiada Koralewski. - Wystarczyłoby przenieść nitkę Uczniowskiej nieco na północ.
- Nie było możliwości przewidzenia, jak poprowadzić odcinek, by nie wymagał ingerencji w momencie realizacji węzła harfa, bo w momencie rozpisywania przetargu nie było wiadomo, jak węzeł będzie wyglądał - mówi wiceprezydent Andrzej Bojanowski. - Projekt węzła poznaliśmy dopiero, gdy prace na Uczniowskiej już od dawna trwały.
Tłumaczenia nie przekonują opozycji. - Te inwestycje źle zaplanowano. Wyciąganie konsekwencji wobec pracowników to rola prezydenta Pawła Adamowicza - uważa Jaromir Falandysz z PiS. - Mamy do czynienia z sytuacją, gdy prezydent nie potrafi nadzorować swoich pracowników, ci nie potrafią odpowiednio nadzorować przeprowadzanych inwestycji, a za wszystko płacą mieszkańcy - twierdzi.
MotoPomorze - nowy specjalny serwis motoryzacyjny
Nie dało się przewidzieć, a koszt to nie miliony, a tysiące
Wiceprezydent Gdańska, Andrzej Bojanowski
- Sytuacja ul. Uczniowskiej nie jest przykładem błędu, ale konsekwencją podejmowania decyzji. Nie było możliwości przewidzenia, że zbudowany odcinek trzeba będzie burzyć. Zresztą sam zleciłem obliczenie, ile to będzie kosztowało. Koszt tego, co trzeba było rozebrać, to nie miliony, ale 250 tys. zł. Teraz wykorzystane zostaną używane elementy, np. latarnie czy krawężniki. Gdybyśmy czekali na projekt węzła i dopiero wtedy realizowali budowę, to nie mielibyśmy czym dojechać do wyremontowanego wiaduktu.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?