Przygotuj się, że wszelkie uprzedzenia z przeszłości odrzucisz raz na zawsze po wizycie w tym jednym z najpiękniejszych miast Polski - zapewnia "Daily Mirror", jeden z najpoczytniejszych brytyjskich tytułów prasowych. Nakład jego wydania drukowanego sięga ponad 2 mln egzemplarzy, a na stronę internetową zerka dzień w dzień średnio 4,3 mln użytkowników.
Stolicę Pomorza postanowiła odwiedzić niedawno Sue Jolly, dziennikarka działu podróżniczego "Daily Mirror". Swoimi wrażeniami podzieliła się w opublikowanej właśnie relacji z podróży.
- Jakie skojarzenia nasuwa Wam polskie miasto Gdańsk? - pyta reporterka na wstępie. - Stawiam funty szterlingi przeciw polskim złotówkom, że ci, którzy dobrze znają historię powiedzą "stocznia" i "zamieszki". Te skojarzenia sięgają czasów, gdy Lech Wałęsa wraz z towarzyszami pracy wzniecili bunt i doprowadzili do obalenia komunistycznych władz w kraju.
Perły w koronie Pomorza.
Reporterka zauważa, że to właśnie obrazy tłumienia strajków, masowych wieców i wojska na ulicach silnie zakorzeniły się w umysłach Brytyjczyków, przez co Gdańsk został zaszufladkowany jako nie najlepsze miejsce na turystyczny wypad.
Tymczasem Sue Jolly przyznaje, że Gdańsk zachwyca od pierwszych chwil. Zachwycają kafejki i restauracje ciągnące się Długim Pobrzeżem, jachty zacumowane w motławskiej marinie, bogato zdobione fasady kamienic Głównego Miasta.
- Przez chwilę zdawało mi się nawet, że wsiadłam do niewłaściwego samolotu i wylądowałam w Amsterdamie - pisze Sue Jolly. - Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale nadbałtycki Gdańsk ma w sobie przeogromny urok.
Zachwyciły ją hotele położone nad Motławą, witryny salonów jubilerskich pełne rozmaitych wyrobów z bursztynu (tak cenionego na Wyspach) oraz Europejskie Centrum Solidarności ("z naprawdę dobrym tłumaczeniem na angielski"). Doceniła smak rzemieślniczego piwa warzonego w jednym z gdańskich browarów, ale podniebienie podróżniczki podbiły... lody.
- Jedyne 50 pensów za gałkę to zdecydowanie za mało, by móc sobie odmówić tej odrobiny przyjemności - zachwalała Jolly.
W niemal równy zachwyt wprawiły ją tylko serniki, jakich kosztowała w wielu, jak zaręcza, gdańskich restauracjach. Te wyrabiane w Polsce tradycyjnie z twarogu mogły stanowić miłą odmianę w porównaniu do popularnego na Wyspach, ciężkiego i tłustego "cheesecake" wytwarzanego na bazie sera mascarpone.
Dziennikarka podkreślała także dogodne położenie komunikacyjne ("zaledwie dwie godziny lotu z londyńskiego portu Luton"), a także niskie - jak na brytyjski portfel - ceny.
Na koniec relacji wspomniała o tym, co każdego Wyspiarza (przywykłego do kamienistych wybrzeży Wielkiej Brytanii) wprawia zawsze w niekłamany zachwyt - o kilometrach piaszczystych plaż: - Ich piasek jest niewiarygodnie drobny, a rozległe plaże wręcz wołają do miłośników kąpieli słonecznych.
** ZOBACZ
Bar Turystyczny największą atrakcją Gdańska według dziennika The Guradian**
Publikacja "Daily Mirror" to nie był jednak debiut gdańskich atrakcji w brytyjskich mediach. Przed czterema laty "The Guardian" wymienił działający na Głównym Mieście Bar Turystyczny wśród 10 miejsc z najlepszym jedzeniem, które koniecznie trzeba odwiedzić w Polsce. Istniejący od 55 lat "mleczak" został doceniony nie tylko za smak potraw, tradycyjne, polskie menu, ale też przystępne ceny.
- W sezonie przychodzi do nas bardzo dużo obcokrajowców, ale nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy, że znajdziemy się w takim rankingu - przyznawała wówczas Wiesława Zwierzycka, kierowniczka baru, która pracuje w nim od 30 lat.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?