Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław 1:0

mar, (opr. dem)
W rundzie wiosennej T-Mobile Ekstraklasy na własnym stadionie GKS Bełchatów wygrał ze Śląskiem Wrocław 1:0. Gola z rzutu karnego zdobył Łukasz Madej.

Przed rozpoczęciem pojedynku PGE GKS z wrocławskim Śląskiem minutą ciszy uczczono pamięć byłych szkoleniowców bełchatowskiego klubu Jana Króla i Jerzego Wyrobka oraz zmarłych tragicznie kibiców Lechii Gdańsk. Później rozpoczęła się walka o punkty, które gospodarzom potrzebne są do utrzymania w ekstraklasie, a przyjezdnym do zachowania szans na obronę mistrzowskiego tytułu. W sobotę lepszy był zespół z dołu ligowej tabeli.

W pierwszej połowie zawodnicy obu drużyn momentami sprawiali wrażenie, jakby myślami byli już przy świątecznych stołach, a nie na boisku. Gra prowadzona w niezbyt szybkim tempie toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, a podbramkowych sytuacji było niewiele. Najlepszą stworzyli gospodarze, jednak Adam Kokoszka w ostatniej chwili zdołał trącić piłkę po strzale Mouhamadou Traore i futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Goście próbowali pokonać Emilijusa Zubasa głównie strzałami zza pola karnego, które nie były jednak zbyt groźne.

W przerwie trener PGE GKS Kamil Kiereś zdecydował się wprowadzić do gry Dawida Nowaka i Bartosza Żurka. Obaj uczestniczyli w akcji, która w 50. minucie mogła dać gospodarzom prowadzenie. Nowak z prawej strony zagrał do Łukasza Madeja, który idealnie podał do wychodzącego na czystą pozycję Żurka. Ten ostatni z dwunastu metrów trafił jednak w Mariana Kelemena. Była to przedostatnia interwencja bramkarza Śląska w tym meczu. Dwie minuty później Kelemen sfaulował w polu karnym szarżującego Nowaka i za to zagranie został ukarany czerwoną kartką. Gospodarze stanęli natomiast przed szansą zdobycia gola z jedenastki.

Do wykonania rzutu karnego doszło jednak dopiero sześć minut później. Tyle czasu do wejścia na boisko przygotowywał się rezerwowy golkiper Śląska Rafał Gikiewicz, który zmienił Sebastiana Milę. Kapitan wrocławian boisko opuszczał, mając na koncie żółtą kartkę. Obejrzał ją po próbach przekonania sędziego, że podczas akcji zakończonej faulem na Nowaku pomocnik PGE GKS Grzegorz Baran zagrał piłkę ręką.

Przez sześć minut dzielących przewinienie Kelemena od wykonania jedenastki przygotowany do strzału był Madej, który w ub. sezonie z zespołem Śląska zdobył mistrzostwo Polski. Pomocnik PGE GKS wytrzymał presję i po długim oczekiwaniu pewnym strzałem pokonał Gikiewicza.

Mimo osłabienia wrocławianie po stracie gola ruszyli do odrabiania strat. I już w 61. minucie byli o krok od remisu. Po strzale Piotra Ćwielonga doskonałą interwencją popisał się Zubas, a chwilę później po uderzeniu Łukasza Gikiewicza piłka trafiła w poprzeczkę.

Do końca meczu obie drużyny próbowały jeszcze zmienić rezultat, jednak więcej goli już nie było. Tak więc, po czterech bezbramkowych remisach, w piątym meczu rundy wiosennej bełchatowianom udało się strzelić gola i było to trafienie na wagę trzech punktów, przedłużających nadzieję na uniknięcie degradacji.

T-Mobile zaprasza na mecz!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto