Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historyczne gdańskie burze i wichury

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Silne wiatry nad Gdańskiem to nic dziwnego. Zaglądając do starych kronik dowiemy się, że takie wichury zdarzały się w przeszłości i, jeśli wierzyć opisom, były nawet gorsze niż środowa.

Kiedy w styczniu bieżącego roku nawiedziły Gdańsk silne śnieżyce, pozwoliłem sobie przypomnieć, że w historii Gdańska gwałtowne objawy zimy nie były niczym nadzwyczajnym. Posłużyłem się wówczas relacjami gdańskiego kronikarza z końca XVII w., Reinholda Curicke, który, poza ściśle kronikarskimi informacjami, zawarł w swoim "Opisaniu Miasta Gdańska" również katalog gdańskich anomalii pogodowych.

Patrząc na to, co ostatnio działo się w Gdańsku, postanowiłem zajrzeć znowu do tego dzieła, by zobaczyć, co też przekazuje nam na temat gwałtownych wiatrów nad naszym miastem. Oddajmy zatem ponownie głos siedemnastowiecznemu dziejopisowi, którego relacje opatrzyłem drobnymi komentarzami:

"W roku 1361 w dzień podwyższenia Krzyża Św. była taka wichura, że na Głębi zatonęło 60 statków i 37 małych wieżyczek zostało oderwanych z kościołów przez wiatr. W następnym roku nastąpiła wielka zaraza."

Ów straszny dzień to 14 września 1361 r., a Głębia, o której wspomina kronikarz to akwen położony na wprost ówczesnego ujścia Wisły do morza - mniej wiecej tam, gdzie dzisiaj znajduje się Port Północny.


"Podobnie w roku 1465 w sobotę przed świętą Elżbietą i w ciągu następnego dnia była w Gdańsku tak straszna burza i tak okrutny wiatr, jakiego jeszcze dotąd nikt z mieszkańców nie doświadczył. Zawaliła się kamienno-drewniana Brama Nowa na Przedmieściu, a wiele wieżyczek kościołów, a także wysokie szczyty domów pospadały na ulicę. Prawie wszystkie statki na Motławie i na Wiśle zostały zatopione, a woda pchana wichurą podniosła się wysoko i uczyniła duże szkody. [...]"

Sobota "przed św. Elżbietą" to 16 listopada 1465 r. Brama Nowa to południowy wjazd do miasta, z którego do naszych czasów przetrwała wieża bramna przy ul. Augustyńskiego, zwana dzisiaj Basztą Białą.


"W roku 1482, 8 września, była w Gdańsku pogoda tak straszna, że ludzie myśleli, że Gdańsk zatonie. Zniszczeniu uległy wieże i maszty, a wszystkie piwnice zostały zalane. Podobnie w 1486 r. w noc Nawiedzenia Maryi straszna pogoda trwała pięć godzin, a padało tyle błyskawic jakby ktoś kuł gorące żelazo. Po błyskawicach nastąpił straszny deszcz. Widziano ogniste bicze nad Górą Gradową, a w chmurach ogniste miecze [...]. Ludzie zbierali się w kościołach, płakali, wyli i modlili się, bito we wszystkie dzwony. [...] Deszcz był tak silny że zabrał z sobą wiele przedproży i wozów do Motławy [...]."

Dzień Nawiedzenia Maryi obchodzony był wówczas 2 lipca. Ogniste miecze nad Górą Gradową należy raczej włożyć między bajki, za to ogniste bicze w postaci szczególnie silnych wyładowań atmosferycznych, podobnie jak rwące ulicami ku Motławie potoki wody, są nader prawdopodobne.


"W roku 1497 od dnia Trzech Króli przez cztery dni sztorm był tak okrutny że bano się, że wiatr przewróci ziemię, a przez ten sztorm woda przelała się przez Mierzeję [...]. Umocnienia zostały poważnie zniszczone przez wodę i naprawione później wielkim kosztem 4600 grzywien. Ten sam sztorm na Żuławach zabrał całą dzwonnicę z pięcioma dzwonami, z których największy ważył 16 cetnarów i roztrzaskał ją 25 kroków od kościoła o ziemię."

Dzień Trzech Króli to oczywiście 6 stycznia. Dzwon, który wraz z dzwonnicą porwał wiatr, ważył ponad osiemset kilogramów.


"W roku 1515 w dzień Ofiarowania Pańskiego sztorm zwalił trzy z wieżyczek Kościoła Św. Katarzyny w strone Klasztoru Brygidek. W tym samym sztormie zatonął nowo wybudowany statek Behrenda Fechtera, który zwodowano poprzedniego roku 1514 r. w dzień św. Petroneli, a którego stępka mierzyła 55 łokci."

Dzień Ofiarowania Pańskiego to 14 lutego. Klasztor Brygidek przylegał do istniejącego do dziś kościoła pw. Św. Brygidy. Statek, który zatonął w styczniowym sztormie mierzył około 35 metrów długości.


"W roku 1616, 25 maja, wieczorem od 10 do 12 była w Gdańsku burza z piorunami i deszczem, która nagle się zakończyła. Następnego ranka znaleziono w mieście i poza nim w wielu miejscach siarkę, rozdrobnioną na pył. Od tego rynsztoki i kałuże były całkiem niebieskie. Woda w nich cuchnęła siarką. Można było znaleźć w wodzie większe kawałki siarki, przez co ludzie mówili, że w nocy padała z nieba siarka."

Trudno orzec, czemu kronikarz twierdzi, że woda stała się niebieska od siarki. Miejmy nadzieję, że takie anomalia na razie nam nie grożą. Chociaż kto wie, jakie jeszcze niespodzianki przygotowała dla nas w najbliższym czasie przyroda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto