Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Imprezowa mapa Trójmiasta. Kluby i bary w Gdańsku, Sopocie i Gdyni? [PRZEWODNIK]

Redakcja
Na imprezowej mapie Trójmiasta nie brakuje klubów, gdzie można potańczyć czy barów z zakąskami. Gdzie w Gdańsku, Gdyni i Sopocie bawicie się najlepiej?

Jak się bawić, to się bawić - drzwi rozwalić, nowe wstawić! Wśród trójmiejskich imprezowiczów to powiedzenie (w tej lub bardziej niecenzuralnej wersji) krąży już w okolicach czwartku. Wtedy bowiem zaczyna się tzw. studencki weekend, czyli czas, gdy kluby i knajpki zapełniają się spragnionymi wrażeń młodymi ludźmi. Gdzie to pragnienie najlepiej ugasić? Wbrew opiniom malkontentów, wybór jest spory. A niektóre z lokali urosły już wręcz do rangi kultowych.

GDAŃSK

Gdańsk pod znakiem Absa i Cyka

Do ich grupy z pewnością zaliczyć należy Cafe Absinthe Gdańsk przy Teatrze Wybrzeże. W czym tkwi fenomen popularnego Absa?

- Może w przestrzeni, a raczej jej braku. Abs to knajpa, która ma przysłowiowy "metr na metr", jeśli w weekend uda tam się już wejść i jakimś cudem dopchać do baru, to jest sukces! Potem można szaleć, a że miejsca na parkiecie nigdy nie ma, pozostają stoły i bar. Ta ciasnota i deptanie po sobie ma jakiś swój niepowtarzalny klimat, który przyciąga i sprawia, że ludzie lubią się tam bawić do samego rana - mówi Julia Libecka, mieszkanka Gdańska. - Gdy odwiedzają mnie znajomi spoza Trójmiasta, zawsze najpierw prowadzę ich tam. Klasyczna pierwsza reakcja? Zawsze tekst w stylu "ale klitka, wychodzimy!". Nie zdarzyło się jednak, żeby ci, których udało mi się namówić, byli niezadowoleni z imprezy - wskazuje.

Jako że nazwa tego przybytku zobowiązuje, można się tu uraczyć legendarnym absyntem. Najtańszy kosztuje 12 zł.

Ci, którym "wbić się" tu nie uda, mają od niedawna dobrą alternatywę - pub Red Light na ul. Piwnej, który przez jakiś czas był zamknięty, ale się pozbierał i w nowej siedzibie odrodził się jak feniks z popiołów.

- To taki drugi Abs, tylko większy, grają tam nawet ci sami DJ'e - mówią stali bywalcy i chwalą. Za to, że na dole można potańczyć na parkiecie, a na górze odpocząć i rozsiąść się na wygodnych kanapach i pufach. Dużym atutem jest barman, który gdy prosimy go o drinka, nie podaje pod nos karty menu z gotowcami do wyboru, tylko wymyśla skład na miejscu, w zależności od upodobań klienta. Wersja mocno kolorowa z owocami i "na bogato" kosztuje 15 zł.

Tanie lokale w Trójmieście - gdzie zjeść za kilka złotych?

Przed tańcami przyda się rozgrzewka. A jeśli o to chodzi, konkurencji na razie nie mają lokale "po 4 zł", czyli puby, gdzie wszystkie napoje serwowane są za 4 zł, a zakąski ( w menu obowiązkowo chleb ze smalcem, tatar, sałatka jarzynowa, śledzik, biała kiełbasa) za 8 zł.

W Gdańsku takich miejsc przybywa, jak grzybów po deszczu. Największą popularnością nieustannie się natomiast cieszy No To Cyk, urządzony w mocno PRL-owskim stylu (ceraty na stołach rządzą!). To miejsce mocno upodobali też sobie obcokrajowcy, którzy chętnie wpadają na chwilę, ale zostają na dłużej.

Ostatnio "Cyk" na swoim fanpage'u zamieścił informację, która zrobiła furorę: "Mamy dziś dzień jedności słowiańsko-skandynawskiej. Dwóch panów z Norwegii postawiło kolejkę dla całego lokalu... już ósmą" - napisała obsługa i na dowód tego zamieściła zdjęcie. Dzień później kolejny wpis i zdjęcie - "Norweski Viking powrócił! Mamy powtórkę z rozrywki."

Coraz więcej fanów ma też działający od września ubiegłego roku pub Polskie Kino, na ul. Szerokiej. Cennik i menu bardzo podobne do "Cyka".

GDAŃSK - gdzie jeszcze warto zajrzeć?

Mekką dla tych, którzy lubią bardziej dyskotekowe klimaty, są w centrum Miasto Aniołów i klub Parlament, a we Wrzeszczu Kwadratowa, gdzie przy piątku ściągają dzikie tłumy.

Jeśli pora jest późna, a centrum nas zmęczyło, warto zajrzeć na ul. Doki i wstąpić do jednego z barów stylizowanych na czasy PRL, Buffetu albo Wydziału Remontowego.

Buffet to pub z niepowtarzalnym widokiem na żurawie i stoczniowe gruzowisko przy budynku IS Wyspa. Surowe wnętrza nawiązują klimatem do barów mlecznych i są złamane designerskimi motywami. Nic dziwnego, że to mekka alternatywnego i artystycznego światka trójmiejskiego. Szczególnie warto wpaść na którąś z weekendowych imprez, gdy klub pęka w szwach od ludzi bawiących się przy niebanalnej muzyce.

SOPOT

W Sopocie uderzają do Sfina i Czekolady

Ci, którym imprezowa oferta Gdańska nie odpowiada, ruszają tłumnie do Sopotu. Tam trzeba mieć jednak większy budżet, bo kluby przy Monciaku się cenią i często za samą możliwość wstępu każą płacić średnio około 20 zł. A co, jak nam się nie spodoba? Trudno.

- Jeśli imprezy, to tylko Sopot, a tam w ciemno do klubu Czekolada! - mówi Marta Konopka, mieszkanka Gdańska. - W środę dobrze się bawię na ladies night, czyli imprezie ze specjalnymi promocjami dla pań, ale najbardziej lubię cykliczne silent disco. Każdy ma na uszach słuchawki i tańczy do swojej muzyki. Pomimo że Czekolada w porównaniu do gdańskich klubów jest droższa, bawię się tam o niebo lepiej. Poza tym jeśli jest za dużo ludzi, na Monciaku bez problemu znajdę kolejny superklub! Ostatnio świetnie się bawiłam w Kongo Barze. Nie uwierzyłam, gdy barman wydawał mi resztę... okiem. Weekendy w Sopocie to niezapomniane weekendy!- chwali dziewczyna.

Tak jak w przypadku Gdańska, balowanie w Sopocie zaczyna się jednak zwykle w towarzystwie shota i tatara w jednym z "tanich" pubów. W nadmorskim kurorcie do wyboru są Białe Wino i Owoce, Śledzik u Fabrykanta czy Sztos.

Na przyjacielską atmosferę stawia Mewa Towarzyska, która zajęła piętro kamienicy przy ul. Pułaskiego.

Ale podczas wizyty w Sopocie nie można zapomnieć o spędzeniu nocy w Sfinksie, czyli tzw. Sfinie, uważanym za najoryginalniejszą przestrzeń imprezowo-wystawienniczą w Trójmieście i jeden z najbardziej znanych i rozpoznawalnych lokali w Polsce. Co tydzień odbywają się tam głośne imprezy taneczne i koncerty.

Od lat powodzeniem cieszy się też Soho. Na tyłach jednej z kamienic przy Monciaku właścicielom udało się stworzyć miejsce, które płynie pod prąd imprezowych mód w Sopocie i utrzymuje własny, niekomercyjny charakter.

Sopot szczególnie upodobali sobie lokalni politycy. W Spatifie spotkać można np. prezydenta miasta Jacka Karnowskiego czy wiceministra rozwoju regionalnego Pawła Orłowskiego. Z kolei członkowie gdańskiej PO są częstymi gośćmi klubu Atelier. Bywać tam lubią np. wicewojewoda pomorski Michał Owczarczak oraz gdańscy radni wywodzący się ze środowiska Młodych Demokratów.

GDYNIA

Przyciągające Ucho i Pokład w Gdyni

- W Gdyni Gdynia raczej się nie bawi. Wśród bywalców tutejszych lokali częstszymi gośćmi są mieszkańcy Rumi czy Redy - wskazuje Alicja Maj, mieszkanka Gdyni. - Jeśli już jednak ruszamy się ze znajomymi na imprezę w mieście, to najczęściej przyciągają nas Ucho i Pokład, głównie fajnymi koncertami - dodaje.

I to właśnie te dwa kluby najczęściej wymieniane są jako warte odwiedzenia w Gdyni. Lubiana i polecana jest tam też Klubokawiarnia przy ul. Abrahama. Za sprawą organizowanych od niedawna koncertów miejsce to skręciło w stronę rockowego klubu i stało się modne w gdyńskim światku koncertowym.

Co poza tym? - Klub Desdemona! - podpowiadają imprezowicze. Warto się spieszyć z odwiedzinami, bo w piątek pracownicy klubu poinformowali, że coraz poważniej rozważają jego zamknięcie.

- Doczekaliśmy trudnych czasów. Niestety, poziom frekwencji w ostatnim okresie spadł na tyle, że prowadzenie klubu staje się walką - uzasadnili swoje zamiary.

współpraca M. Misiewicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto