Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jolanta Banach: Siła protestu determinuje wolę do zmian [ROZMOWA]

Ewelina Oleksy
archiwum DB
O proponowanych przez miasto zmianach w gdańskiej oświacie z Jolantą Banach, byłą radną Komisji Edukacji, rozmawia Ewelina Oleksy.

Likwidacji szkół oraz zmian w szkolnictwie było w Gdańsku sporo. Ale chyba nigdy atmosfera, w jakiej to robiono, nie była tak zła jak teraz. Z czego to Pani zdaniem wynika?

Między innymi ze zbyt wielkiej intensywności tych zmian, które teraz najwyraźniej osiągnęły swoją masę krytyczną. Wydaje mi się, że w tej kadencji styl zarządzania zmianą zmienił się na gorsze. Mam wrażenie, że niestety w dyskusji o tych zmianach wyeliminowani zostali dyrektorzy szkół, rodzice, kadra pedagogiczna i związki zawodowe. Ustawowe usytuowanie dyrektorów szkół jako reprezentantów placówek gwarantuje im sporą autonomię. I powinno się to szanować, a nie zaskakiwać ich decyzjami, tak jak stało się to w Gdańsku. Potraktowano ich jako wykonawców woli, która zapadła wyżej. Zabrakło rozmowy i partnerskiego traktowania. Obecne plany reorganizacji szkół dotyczą szkół o uznanych i dobrych markach. W związku z tym te środowiska mają prawo do wątpliwości, czy przenosiny i łączenie ich z innymi jest najlepszym sposobem na podniesienie oferty edukacyjnej. Partnerem w tej rozmowie powinna być również Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska i rachunek inwestycji dokonanych w ostatnich latach w szkołach, które chce się zreorganizować.

Zwłaszcza, że ze strony tych szkół pada argument o pieniądzach, jakie wydano ostatnio na ich remonty i wyposażenie...
No właśnie. Powstaje więc pytanie, czy łączenie i przenoszenie w rezultacie nie okaże się droższe niż pozostawienie status quo. Ja tego nie wiem, bo takich wyliczeń nikt nie przygotował. Nie wiedzą tego też dyrektorzy oraz rodzice. I to moim zdaniem budzi tak wielką falę niezadowolenia i niepokoju.

Odrębną kwestią jest Pałac Młodzieży. Prezydent doprecyzował, że zapowiedziana likwidacja ma tam dotyczyć "jedynie" warunków zatrudniania kadry na Kartę nauczyciela. To nowy trend w oświacie?
Nawoływanie do wyprowadzenia Karty nauczyciela jest nawoływaniem do omijania prawa. To tak, jakby dziś minister sprawiedliwości próbował wyjąć regulację zatrudnienia sędziów spod ustawy o ustroju sądów powszechnych, albo jakby pan prezydent postanowił nie respektować ustawy o pracownikach samorządowych. Na litość boską! To jest polskie prawo i tego prawa należy przestrzegać. Jeżeli chodzi o zasadność KN, to zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2010 r., ona jest gwarantem równych szans w nauczaniu. W Polsce i w Gdańsku nie ma takiego kryzysu, żeby wypowiadać nauczycielom warunki pracy i zmniejszać wynagrodzenia.

Czy protesty w tej sprawie mogą przynieść zamierzony efekt?
Doświadczenie uczy nas, że zwykle zmiana decyzji władz następuje pod wpływem dolegliwych protestów. Siła protestu determinuje wolę do zmian. Przykro, że tak jest. Ale w poprzedniej kadencji dwie szkoły podstawowe udało się uratować właśnie w ten sposób.

ZOBACZGdańsk. Protest przeciwko likwidacji szkół.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto