Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Licheń spółka z o.o.

Krzysztof M. KAŹMIERCZAK
Czy w Licheniu doszło do defraudowania pieniędzy? Nikt w sanktuarium tego nie potwierdza. Licheński ośrodek marianów to największy pracodawca w powiecie i jedno z lepiej zorganizowanych przedsięwzięć gospodarczych w ...

Czy w Licheniu doszło do defraudowania pieniędzy? Nikt w sanktuarium tego nie potwierdza. Licheński ośrodek marianów to największy pracodawca w powiecie i jedno z lepiej zorganizowanych przedsięwzięć gospodarczych
w Wielkopolsce.

Pojechaliśmy do Lichenia tropić skandal finansowy. Chociaż rozmawialiśmy z wieloma ludźmi, nie spotkaliśmy nikogo, kto by potwierdził zarzuty malwersacji. Mieszkańcy Lichenia żyją z sanktuarium, a jeśli mają coś do zarzucenia, prowadzącym je marianom, to głównie konkurowanie z nimi o zawartość portfeli pielgrzymów.

Okazuje się, że licheńskie centrum kultu religijnego to potężne przedsięwzięcie gospodarcze. Przedstawiamy stworzony na podstawie wielu nieoficjalnych rozmów oraz żmudnych dociekań obraz Lichenia - inny od tego, jaki poznaje się podczas pielgrzymek do sanktuarium...

Cichy fundusz

Ściany podziemnej części licheńskiej świątyni wyłożone są tabliczkami z nazwiskami ofiarodawców. Jest ich już ok. 17 tysięcy, na jednej z ostatnich wygrawerowano nazwisko Otylii Jędrzejczak. Chociaż każdy z upamiętnionych przekazał przynajmniej tysiąc złotych, uzyskana w ten sposób kwota to tylko niewielka część pieniędzy potrzebnych na budowę. Tymczasem ani państwo, ani władze kościelne nie wyłożyły na nią ani złotówki. Idea ks. Eugeniusza Makulskiego, by wokół kościółka w zapadłej wsi (drogę asfaltową zbudowano tam dopiero w 1967 r.) stworzyć jedno z największych sanktuariów świata, nie miała też żadnych biznesowych protektorów.

Skąd się wzięły pieniądze na ogromną świątynię? Niemal w całości z datków, z czego ponad 80 proc. - jak twierdzi inicjator budowy, który spisywał wszystkie darowizny do gromadzonych w swojej celi ksiąg - dali najubożsi, renciści i emeryci. Resztę pieniędzy przekazało zgromadzenie marianów.

Od początku tworzenie funduszu na budowę przypominało prowizorkę. Wynikało to z sytuacji politycznej – w PRL władze były niechętne Kościołowi. Kustosz zatem gromadził pieniądze po kryjomu i inwestował je w dolary lub w nieruchomości w Licheniu, kupowane na zaufane osoby. Z obawy przed SB w sprawy finansowe wprowadzał tylko członków rodziny oraz wieloletnich, starszych wiekiem (większość z nich już nie żyje, ma groby w specjalnej kwaterze obok sanktuarium) przyjaciół Lichenia.

– Można powiedzieć, że to było cinkciarstwo i spekulacje – wspomina z uśmiechem jeden z księży, kiedyś związanych z Licheniem. – Ale nikt tego nie robił dla własnego zysku. Tak na wpół legalnie działali wtedy wszyscy księża, którzy chcieli budować kościoły.

Księżowska firma

Zakład Gospodarczy Dom Pielgrzyma utworzono w 1998 r. Firma należy do księży marianów. W skład jej majątku wchodzą m.in. dwa domy pielgrzyma, gastronomia, lodziarnia, sklepy z dewocjonaliami.

Pod Zakład nie podlega budowa świątyni, która w chwili powstania firmy była już na półmetku. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że start przedsiębiorstwa marianów miał bezpośredni związek ze stawianym kościołem. Właśnie w 1998 r. ks. Makulski z braku pieniędzy wstrzymał jego budowę. W zgromadzeniu zorientowano się, że koszt inwestycji jest ogromny, a równie kosztowne będzie jej utrzymanie. Utworzenie firmy miało zakończyć okres prowizorki inwestycyjnej. Równocześnie próbowano ograniczyć kompetencje kustosza. – Nic z tego. Miał już duże poparcie w Rzymie. Dostał gwarancję, że będzie mógł prowadzić budowę aż do jej konsekracji – mówi duchowny zorientowany w kulisach licheńskich spraw.

Dwa złote za złotówkę

Kiedyś w Licheniu była tylko jedna skarbonka – przy ołtarzu z cudownym obrazem. Teraz jest ich 10. Są komisyjnie (przez 2-3 osoby) opróżniane, a pieniądze z nich skrupulatnie przeliczane. Tak samo ściśle kontrolowany jest obieg darowizn słanych na konta bankowe sanktuarium. Wszystkie są księgowane i każdy darczyńca może otrzymać dla potrzeb podatkowych zaświadczenie o swoim datku na Licheń.
Gdyby w Licheniu sprzeniewierzano przekazywane przez wiernych pieniądze na miejscu największej w Polsce świątyni stałyby co najwyżej budki z dewocjonaliami. Tymczasem na budowę kościoła wydano ok. 200 mln złotych - z czego 100 mln wziął za usługi budowlane Budimex.
Na korytarzach domu zakonnego świecą zużywające śladowo prąd diodowe żarówki. Zwykłe oświetlenie ma
1-minutowe ograniczenia. To tylko jeden z wielu przykładów oszczędności w „spółce” marianów. Każda wydana przez Zakład Gospodarczy złotówka ma przynieść co najmniej dwie. Dlaczego? Jedna inwestycja pracuje na następną. Oddany niedawno hotel dla pielgrzymów „Arka” zarabia na budowę nowego domu zakonnego. W starym ma powstać ośrodek leczenia osób walczących z nałogami.

Marketing bezpośredni

Dzisiaj marketing bezpośredni to jedno z poważniejszych narzędzi stosowanych przez firmy. W Licheniu korzystano z tej formy promocji już w latach 80. Na długo przed rozpoczęciem budowy kustosz i jego współpracownicy pisali do każdej osoby, która przekazała na nią choćby symboliczną złotówkę. Oprócz podziękowań listy zawierały informację o bieżących potrzebach. Żmudna praca przynosiła efekty - darczyńcy ponawiali datki.

Ile wysłano takich listów z Lichenia? Mówi się o milionach. Ich wysyłka jest prowadzona nadal, tyle że w nowocześniejszej formie. Ręczne zapiski ks. Makulskiego zastąpił teraz komputer ze stworzonym dla potrzeb sanktuarium programem - jest w nim rejestrowany każdy list, jego data, opis oraz czas odpowiedzi. W konińskim rejonie Poczty Polskiej od lat nikt nie dziwi się, że korespondencja wysyłana z liczącej poniżej 1400 mieszkańców wioski przewyższa liczebnością wiele miast powiatowych. Nadawcą ponad 99 proc. listów jest sanktuarium.

Sztuka promocji

Po wojnie poza cudownym obrazem w Licheniu nie było nic, co mogłoby przyciągnąć uwagę pielgrzymów. Im bliżej było budowy świątyni, tym „atrakcji” tych przybywało. Jedną z największych jest Golgota - pagórek z drogą krzyżową i grotami. Niewiele ustępuje jej frekwencją Źródełko, uznawane za cudowne. Powstało on na miejscu wykopanej w latach 70. studni, która służyła wtedy zupełnie niereligijnym celom.

Inną podobnie wykreowaną atrakcją jest umieszczony na miejscu objawienia w pobliskim lesie kamień, w którym miejscowy kamieniarz wyrzeźbił na pamiątkę tego wydarzenia ślady stóp. Kapliczka z nim obecnie odwiedzana jest na kolanach, a głaz całowany jako cudowny.
W Licheniu zobaczyć można także „kamień z Grobu Pańskiego”. W rzeczywistości to bryła z pobliskiej kopalni, w której znajduje się niewielki kamyk z Jerozolimy.

- Czy to oszustwa? Nikt niczego nie wmawia pielgrzymom. To oni sami uznają, że te miejsca są cudowne - wyjaśnia ksiądz, który jeździ z parafianami do Lichenia. - Trudno zresztą się dziwić. Tam cuda naprawdę się dzieją.
Od dawna w sanktuarium nie kreuje się takich atrakcji jak w latach 70. Teraz promowaniem Lichenia zajmuje się Centrum Informacji i Promocji, jedyna tego rodzaju instytucja kościelna w Polsce - część „spółki Licheń”.

Nadzór w sutannie

Zakład Gospodarczy musi regulować zobowiązania ubezpieczeniowe i podatkowe tak jak każda firma - w tym zakresie podlega kontroli skarbowej i ZUS. Dom zakonny i sanktuarium nie podlegają natomiast nadzorowi władz kościelnych. Finanse Lichenia kontrolują sami marianie. Prócz odbywających się corocznie kontroli z ramienia polskiej prowincji, raz na 3 lata odbywa się kontrola z ramienia zgromadzenia. Na co dzień finansów pilnuje ekonom domu zakonnego, a zarazem dyrektor mariańskiej firmy, ks. Zbigniew Krochmal. Oprócz wykształcenia kościelnego duchowny ma dyplom z zarządzania i marketingu Uniwersytetu Warszawskiego.

Gdyby nie koloratka można by go wziąć za menedżera z zagranicznej firmy. Ekonom jest ciągle w rozjazdach. Przejeżdża służbowo ok. 90 tys. km rocznie. Od tego roku jeździ najczęściej oplem vectrą. To najlepszy z samochodów należących do Zakładu Gospodarczego. Żaden z księży nie ma prywatnego auta. Poprzedni kustosz, ks. Makulski nie miał nawet prawa jazdy.

Odpowiedzialność ograniczona

Czy Zakład Gospodarczy Dom Pielgrzyma jest przedsięwzięciem dochodowym? Ile wynosi budżet sanktuarium? Jakich kwot potrzeba na jego utrzymanie? Szanse na uzyskanie takich informacji są zerowe. Utajnianie wiedzy o wynikach finansowych w sposób zasadniczy różni mariańskie przedsięwzięcie od zwykłych przedsiębiorstw. Wszystko odbywa się jednak w majestacie prawa. Tak cywilnego (które chroni przed ujawnianiem danych instytucje należące do związków wyznaniowych) jak i kościelnego (które nie nakazuje, lecz jedynie „zaleca” informować wiernych o finansach).

- Póki na tablicach ogłoszeń parafialnych w Polsce nie będą jak na Zachodzie wywieszane raporty o finansach parafii, tak długo także w Licheniu wyobraźnia będzie podpowiadać ludziom niestworzone scenariusze - ocenia nauczyciel z Konina, który często bywa w Licheniu z rodziną.

Afera w sanktuarium?

Były kierowca z sanktuarium zarzucił w rozmowie z „Polsatem” byłemu kustoszowi i jego rodzinie defradacje. stwierdził, że dostawał od ks. Makulskiego pieniądze na samochody. Marianie zaprzeczają, że doszło do malwersacji. Twierdzą, że były kierowca pracując w sanktuarium handlował sprowadzanymi zza granicy autami i w ten sposób znacznie się wzbogacił. Jeszcze zanim sprawą zainteresowała się telewizja, księża złożyli na niego doniesienia do prokuratury, zarzucając mu próbę wyłudzenia od nich 300 tys. zł. Śledztwo nie zostało podjęte. - Sprawdzamy obecnie kolejne doniesienie złożone przez marianów na byłego pracownika - mówi Jacek Górski z Prokuratury Okręgowej w Koninie.

Historia Lichenia

1813 - rannemu w bitwie pod Lipskiem żołnierzowi armii napoleońskiej Tomaszowi Kłossowskiemu spod Lichenia ukazuje się Matka Boża.
1836 - obraz Maryi zostaje przywieziony do Lichenia.
1949 - zrujnowaną parafię obejmują księża marianie.
1994 - rozpoczyna się budowa największej w Polsce świątyni.
2004 - konsekracja nowej świątyni w Licheniu.

Czyn maryjny

W sanktuarium pracuje ok. 200 osób. 40 z nich zatrudnionych jest na stałe, 60 pracuje w sezonie (od kwietnia do października). Tylko te osoby otrzymują wynagrodzenie: średnio 1000 zł brutto miesięcznie. Reszta pracowników to tzw. czyn maryjny - wolontariusze, którzy przyjeżdżają z całego kraju pomagać marianom. Otrzymują darmowe noclegi i posiłki.

Świątynia rekordów

Licheńska świątynia jest największą (25 tys. m kw. powierzchni) budowlą sakralną w Polsce, 8 w Europie i 12 na świecie. Waży 110 tys. ton. Ma najwyższą w Polsce wieżę (141,5 m) i 2 hektary marmurowych posadzek. Znajdują się w niej największy dzwon (15 ton) i największe organy. Mieści 17 tys. osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Licheń spółka z o.o. - Wielkopolskie Nasze Miasto

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto