Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michał Targowski - dzięki niemu gdańskie zoo robi wrażenie

Kazimierz Netka
Pracę w oliwskim zoo jako asystent zaczął jeszcze przed obroną dyplomu na Wydziale Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. Było to dokładnie 30 lat temu. Szybko się okazało, że przyszły dyrektor ma doskonałe predyspozycje do ...

Pracę w oliwskim zoo jako asystent zaczął jeszcze przed obroną dyplomu na Wydziale Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. Było to dokładnie 30 lat temu. Szybko się okazało, że przyszły dyrektor ma doskonałe predyspozycje do łagodzenia zwierząt, nawet najbardziej drapieżnych. Kiedyś wszedł do klatki pumy Sagi. Ona zaś położyła swą głowę na jego kolanach. Pozwalała głaskać nie tylko siebie, ale też swe dzieci! Obdarzyła człowieka całkowitym zaufaniem. Dziś Michał Targowski jest nominowany za wprowadzenie oliwskiego zoo do europejskiej elity najbardziej liczących się placówek tego typu.

Po dwóch latach od opisanego wyżej zdarzenia o Targowskiego upomniało się wojsko.
- To był stan wojenny - wspomina. - Do wojska trafiłem jako wiceprzewodniczący Solidarności w zoo. Gdy zjawiłem się w pułku, zaczęli ze mną rozmawiać polityczni. Przekonałem się, że wszystko o mnie wiedzą. Także to, że podczas strajków zanieśliśmy stoczniowcom pieniądze. Także to, jak owe pieniądze zdobyliśmy. Pochodziły one z basenu pingwinów, do którego zwiedzający rzucali monety - na szczęście. Wybieraliśmy z kolegami te monety z mułu. Zebraliśmy kilkaset złotych, jak na ówczesne czasy - kwota niemała.
Wojsko odsłużył i wrócił do zoo. Wkrótce zaproponowano mu etat kierownika Działu Hodowlanego.

Kiedy odwołano dotychczasowego szefa zoo, zgłosił się do konkursu.
- Szczerze mówiąc, nie widziałem się na tym stanowisku, ale poparły mnie związki zawodowe, rada pracownicza i podstawowa organizacja partyjna (jeszcze wówczas istniała PZPR) - wspomina.
Gdy został dyrektorem, miał 36 lat. Wkrótce udało się zrealizować jeden z zapisów w pracy konkursowej: sprowadzenie słonia. Przełomem było nawiązanie współpracy z Fransem van den Brinkiem, zajmującym się międzynarodowym handlem zwierzętami. W oliwskim zoo stworzono kwarantannę dla jego wielbłądów. Część z nich została w Gdańsku w ramach rozliczenia. Brink "zapłacił" za kwarantannę także flamingami i pelikanami.

- Mieliśmy farta - mówi dzisiaj pan Michał. - Dobrze nam szło w latach 90. z hodowlą kondorów wielkich. Nigdzie w Europie nie było takiego "urodzaju". Nasze kondory wysyłaliśmy do Anglii, Czech, Słowacji. Poza tym mieliśmy sukcesy w hodowli szympansów. Miasto po wielu latach dało więcej pieniędzy - na budowę nowej małpiarni. Trasy zwiedzania wyłożyliśmy kostką, dostosowaliśmy do potrzeb osób niepełnosprawnych.

Takie osiągnięcia i usprawnienia przyniosły owoce: Miejski Ogród Zoologiczny Wybrzeża w Gdańsku został przyjęty w 1998 roku do EAZA - Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów. To zaś otwarło drogę do bardzo atrakcyjnych zwierząt. Dyrektor oliwskiego zoo został sekretarzem Rady Dyrektorów Polskich Ogrodów Zoologicznych i Akwariów. W zarządzie tej organizacji jest już IV kadencję. Ukoronowaniem tej działalności było przyjęcie gdańskiego zoo do WAZA - Światowego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów, trzy lata temu.

Nie zabrakło w pracy dyrektora dramatycznych chwil. Kilka lat temu zaatakował go orangutan, który wydostał się z klatki. Środek usypiający działał z opóźnieniem. Małpa próbowała uciec. Dyrektor stanął jej na drodze. Rzuciła się na człowieka, chciała zabić. Zdążyła przegryźć dyrektorowi rękę, na wylot i... zasnęła.

Teraz oliwskie zoo jest jednym z najlepszych w kraju. Hodowla pingwinów tońców w Gdańsku urosła do największej w Polsce. Przybywa unikatowych gatunków ssaków i ptaków: są anoa, takiny, papugi. W ciągu 10 miesięcy zbudowano pawilon dla żyraf. Otwarto go rok temu i już cztery te ssaki spacerują po oliwskiej sawannie.
Plany na przyszłość to zbudowanie siedziby dla lwów i sprowadzenie tych zwierząt do Gdańska. Potrzeba kilkaset tysięcy złotych, by zacząć; światowy kryzys trochę pokrzyżował te plany. Jeżeli zaczęliby w tym roku, to do jesieni przyszłego lwiarnia byłaby gotowa. Koszt: około 5,5 mln złotych, ale byłaby to korzyść dla miasta.

Po lwach - nastąpi rozbudowa zoo w kierunku Oliwy, i tu miałaby powstać nowa słoniarnia, tereny dla nosorożców, niedźwiedzi.
Troszcząc się o ssaki, ptaki, płazy, gady, pracownicy zoo nie zapominają o ludziach.
- To duża część naszej działalności - opowiada dyrektor Michał Targowski. - Otwieramy się dla niepełnosprawnych. Współpracujemy z fundacjami działającymi na rzecz dzieci, skrzywdzonych przez los - w Miastku i fundacją "Wróć" w Jantarze opiekującą się dziećmi, które ucierpiały w wypadkach drogowych. Tam przekazujemy nasze zwierzęta i ta współpraca daje nam wiele satysfakcji. Dla młodych ludzi cierpiących na autyzm realizowany jest na naszym terenie program terapeutyczny. Co roku w oliwskim zoo odbywa się też Dreamnight - Wieczór Marzeń przeznaczony dla dzieci bardzo niepełnosprawnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto