Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Pomorza w programie "Ugotowani"

Janina Stefanowska
fot. Janina Stefanowska
W niedzielę, 9 kwietnia o godz. 18 telewizja TVN wyemituje kolejny odcinek telewizyjnego kulinarnego show "Ugotowani". Tym razem uczestnikami spotkania będą mieszkańcy Pomorza - Marta, zwana Jadźką, Leszek i Łukasz z Trójmiasta oraz Damroka z Kartuz.

Program "Ugotowani" należy do najpopularniejszych produkcji TVN. Ekipa telewizyjna rozjeżdża się po całej Polsce. W każdym odcinku można zobaczyć, jak czwórka kucharzy- amatorów przygotowuje kolację. Składa się ona z trzech dań, zwykle okraszonych wymyślnymi nazwami - których treści domyślają się kulinarni konkurenci.Po wspólnie spędzonym wieczorze oceniają dania i atmosferę, jaka panowała u gospodarza. A zwycięzca zgarnia 5 tys. zł. Poznamy go jutro.

Damroka Kwidzińska to młoda, energiczna i nietuzinkowa mieszkanka Kartuz.
- Jestem wolnym strzelcem - coś piszę, produkuję, nagrywam film promocyjny, studiuję etnofilologię. Moja praca opiera się o twórczość własną - tak mówi o sobie.

Na kaszebsci multech zaproponowała zupę z raków - na przystawkę. Jako danie główne - kaszubską kiszkę ziemniaczaną. I na deser - leguminę cytrynową.

Przygotowania do programu
Program nagrywano pod koniec lutego. Pierwsze spotkanie uczestników odbyło się w Kartuzach. Od rana pod domem Damroki stały telewizyjne wozy.

Dzień wcześniej, tuż przed nagraniem pierwszej wspólnej kolacji uczestników programu zajrzałam do Damroki. Na zewnątrz padał deszcz. W kuchni codzienny rozgardiasz. Tylko trzy raki zwiastowały, że w kuchni będzie się dziać coś niezwykłego. Tu nagrany zostanie jeden z odcinków programu rozrywkowego kanału TVN "Ugotowani"

- To był spontan - odpowiada na pytanie o to, skąd wziął się pomysł na udział w "Ugotowanych" Damroka z Kartuz. - Od czasu, gdy pracowałam w telewizji, nie mam w domu telewizora. Gdy mieszkałam w Warszawie, pracowałam w serwisach informacyjnych, Polonia 24, TVP Warszawa. Jak był fajny materiał - dawało się go do Panoramy, Teleexpressu. Teraz przez internet oglądam tylko programy kulinarne. Po prostu je lubię. A cykl "Ugotowani" to jeden z lepiej reżyserowanych programów. Porządnie zmontowany, starannie nagrany, sympatyczny, na poziomie. Miło się to ogląda, bo widać, że ludzie się świetnie bawią. Kiedyś mój syn, dziś prawie dziewięciolatek, stwierdził, że ja bym się do tego programu nadawała. Wzięłam to sobie do serca, poszperałam w internecie, wypełniłam zgłoszenie i ... zapomniałam o sprawie. To było pół roku temu. W styczniu dostałam telefon, czy nadal jestem zainteresowana udziałem w programie. I zaczął się zwariowany czas.
Telewizyjny program "Ugotowani" to nie tylko przygotowania do posiłku. To prezentacja uczestników, ich zamiłowań, miejsc, z którymi są mocno związani.

- Było kilka rozmów z producentem - co lubię, czego nie lubię, jakie mam zainteresowania, czym się zajmuję, co bym ugotowała i czego bym nie zjadła. Przy kolejnej rozmowie była już kamera, która rejestrowała spotkanie. Ja bardzo chciałam pokazać moje kaszubskie oblicze, bo właściwie wszystko, co robię - praca, muzyka, zainteresowania - wszystko się kręci wokół kaszubszczyzny. Zaproponowałam menu, miejsca tzw. "wizytówek" - co chciałabym pokazać telewidzom. Np. checz w Łączyńskiej Hucie - bardzo ważne dla mnie miejsce.

Od dwóch tygodni jest szaleństwo - jeżdżę, załatwiam, sprzątam, przestawiam.
W niedzielę pojechałam, by zawieźć drewno na opał do checzy w Łączyńskiej Hucie i ugrzęzłam samochodem. Następnego dnia ekipa filmowa przebrnęła przez błoto pieszo, taszcząc sprzęt na plecach. W checzy czekała kapela kaszubska, przygrywając do zabawy i tańca. Pokazaliśmy, jak się bawimy na Kaszubach.
Muzycy zaprezentowali kawałek kaszubskiego folkloru, ja zaś zaplanowałam swój występ dla gości na scenie - w stylu folkowym. To dwa różne światy. Denerwuje mnie takie podejście do Kaszub - że tu jest skansen, na co dzień ludzie chodzą w kaszubskich strojach a wychodki mamy na podwórkach. Chciałabym złamać te warszawskie stereotypy, pokazać, że jesteśmy normalnymi ludźmi, że istnieje świat folkloru, szanowany i pielęgnowany ale oprócz tego są współczesne "walczące Kaszuby".

Menu
Nie jestem wybitną kucharką. Owszem, gotuję w domu. Nie stresuję się tą kolacją. Zazwyczaj jak się staram, to i tak mi nie wychodzi (śmiech).

Mam cztery godziny na przygotowanie kolacji, łącznie z ubraniem się, umalowaniem, nakryciem stołu. To nie jest dużo, biorąc pod uwagę, że wybrałam trudne dania, które potrzebują sporo czasu na przygotowanie. Ale to typowy kaszebsczi multech.
Na stole będzie zupa z raków - na przystawkę. Jako danie główne - kaszubska kiszka ziemniaczana. I deser - legumina cytrynowa.

- Na początku sobie wymyśliłam, że podam wszystko, co takie typowe kaszubskie, a potem dopiero pomyślałam - skąd ja zimą raki wytrzasnę. Na szczęście mam szerokie grono znajomych, kilka telefonów - i w poniedziałek rano odebrałam z Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego raki. Tam właśnie realizowany jest program przywrócenia raka szlachetnego w kaszubskich jeziorach. Raki są wskaźnikiem czystości wód.

Rozmroziłam trzy na wprawki, by sobie przypomnieć, jak się je oporządza. Co prawda w mojej rodzinie zupy rakowej się nie robiło, bo jak byłam mała, raki z Jeziora Cichego po prostu się gotowało i jadło. Zupę rakową serwuje się w mojej dalszej rodzinie.

Bardziej ode mnie to gotowanie na ekranie przeżywa moja mama. Dobrze, że leguminę będę robić według jej sprawdzonego przepisu.Trzeba w dobrym momencie wlać do masy żelatynę - i to jest clou leguminy. Zrobiłam próbę generalną kiszki kaszubskiej, bo wcześniej tylko ją jadłam. Ważna jest odpowiednia konsystencja kiszki. Podałam ją podsmażoną. Można dodać cebulkę z boczkiem - nada jej smaku. Do programu przygotowałam pięć porcji.

Promocja
Skoro w kwietniu oglądać nas będzie cała Polska - można pokazać, co mamy fajnego na Kaszubach - łącznie z ciuchami, zastawą. Główną dekoracją stołu jest zastawa neclowska - miseczki, talerze, dwojaczki. I dzbanek z polnymi kwiatami.
Gotuję przy gościach, by utrzymać kontakt cały czas. Nie wiem, kto przyjdzie. Nic nie wiem o pozostałych uczestnikach. U mnie jest pierwszy wieczór.

Na dzień nagrywania programu i wielkiego gotowania bohaterka programu zostawiła ostatnie porządki.
- Najważniejsze, by jedzenie było dobre. Choć od razu wiedziałam, co chcę przyrządzić, dopadło mnie uczucie - jeśli mi to nie wyjdzie? Wtedy mieszkańcy Kartuz mi nie wybaczą!

Zależy mi tylko na tym, by wypadło fajnie, żeby nie pojawiły się wyrzuty - że coś nie smakowało. Akcenty kaszubskie będą delikatne - strój z motywami kaszubskimi, ale we współczesnej wersji. Myślałam o serdaku, o sukienkach z motywem kaszubskim. O biżuterii. I powitaniu po kaszubsku. Witóme. By nie przesadzić.

Cała rodzina mnie wspiera. Syn. Przyjaciele z Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego pomogli zdobyć raki. Zespół muzyczny przyjechał, by ze mną zagrać dla gości. Wybrałam dwa utwory z ostatniej płyty - "Ni mògã" („Nie mogę”) a" oraz "Dzëczé dzéwczã". (Dzika dziewczyna)

Nagroda - nie ma dla mnie znaczenia. W ogóle o tym nie myślę. Grunt, by byli fajni ludzie, by się dobrze bawili. Wygrana nie jest wyznacznikiem niczego. To jest zabawa i prezentacja współczesnych Kaszub.

Po nagraniu
Cały tydzień trwały nagrania do programu, więc nie było jak namówić pani Damroki na spotkanie. Nawet teraz, przed emisją programu, ma czas tylko na krótkie podsumowanie lutowego gotowania.
- Po nagraniach dość długo byłam jeszcze w szoku - opowiada Damroka. - Był to cudowny czas i ciężko było się rozstać - z ekipą telewizyjną, z poznanymi przyjaciółmi. Nawet zastanawialiśmy się, czy razem nie spotkać się na oglądaniu gotowego odcinka.

Co Damroka zapamiętała ze spotkań u konkurentów?
- Nie czujemy się konkurentami - zaznacza. - Poznaliśmy się, polubiliśmy się. Jeszcze nie wiem, czy obejrzę "Ugotowanych" z członkami mojego zespołu muzycznego czy z uczestnikami programu. Muszę przyznać, że niewiele pamiętam, co jedliśmy, co zrobili Marta, Leszek czy Łukasz. O, on to miał bardzo dobrą, prostą przystawkę.Ogromny stres rzucił potrawy w niepamięć. Najważniejsza w tym wszystkim było nie jedzenie, a stworzenie atmosfery,przygotowanie dobrej zabawy. Mam nadzieję, że moi goście dobrze się czuli i bawili w Kartuzach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto