Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NATU oddała duszę sopockiej publiczności

Marcelina /oleszuk
Sobotni wieczór w Pick&Roll był, na przekór zimowej pogodzie, gorący i pełen podniecenia. Gości zabawił bowiem występ Natu- artystki tworzącej niegdyś część zespołu Sistars. Zbierająca wiele pozytywnych recenzji, obsesyjnie dążąca do naturalnej wolności wokalistka zachwyciła widownię. Jak to zrobiła?

Kiedy Natalia i Paulina Przybysz przestały tworzyć Sistars, pojawiły się Natu i Pinnawela. Fani grupy jęknęli z rozpaczy- czy któraś z artystek będzie potrafiła, bez drugiej połówki, stworzyć od nowa tak niepowtarzalny styl polskiego r&b, funky czy popu?

Wkrótce entuzjaści muzyki Sióstr zapomnieli o swoich zmartwieniach. Natalia wkroczyła na scenę(boso!) i zrobiła prawdziwy bałagan w sercach powątpiewających. Zaczęło się niewinnie, to znaczy tak, jak można było się spodziewać- od melodyjnego utworu „Gwiazdy”, promującego krążek „Gram duszy”, wydany w 2010 roku. Szczery tekst podkreślił tylko siłę brzmienia artystki. Kolejne utwory nie rozczarowały widowni- miała ona okazję usłyszeć tytułową piosenkę z ostatniej płyty Natalii. Bądź co bądź, artystka musiała oddać nieco więcej niż gram duszy diabłu, by otrzymać iście ognisty, żywiołowy głos. Wkrótce rozbrzmiały również dźwięki „Grzebienia”, podczas nagrywania którego Stanisław Sojka- podobno!- śpiewał topless. Zaraz potem Natu rozpoczęła tzw. „Cykl utworów pojechanych”, rozpoczynający się od „Pchły Muskczak”. Homeopatyczna muzyka sprawiła, że na sali wybuchły śmiechy. Równie entuzjastyczną reakcję wywołał lubiany przez wszystkich kawałek pt. „Kąpiele w błocie”. Także „Lion girl”, połączony z niebiańską grą perkusisty, wywołał wiele uśmiechów- niektórzy ożywili się dopiero wtedy, lecz wkrótce cała widownia już zgodnie nuciła i klaskała do rytmu.

Wielu miało ochotę płynąć z głosem, który wyjątkowo szybko zapada w pamięć, bez przysłuchiwania się treści piosenki. Dopełniająca melodia charakteryzowała się nietuzinkowością oraz smakiem, trącała klasycznym brzmieniem, ale bez tandetnej przesady. Większa część publiczności bez skrępowania wpadła w takt tanecznej muzyki artystów. Ci, którzy nie podrygiwali, z pewnością znaleźli się pod sceną, wirując z partnerami. Ożywcze brzmienie głosu artystki oraz jego siła zmuszała do reakcji. Również sama Natalia, utrzymując przez cały koncert bliski kontakt z publiką, namawiała do tańca, dając doskonały przykład scenicznej wolności. Rozluźniona, oswojona z mikrofonem, wyglądała, jakby urodziła się na scenie. Nie trzeba chyba dodawać, że kilka razy bis’owała?

-Sopot i Trójmiasto są jak wielkie płuca- można tu złapać oddech i nabrać świeżej energii- stwierdziła wokalistka po występie.

Może to magia słów, może atmosfera koncertu, a może odwiedzili go po prostu sami fani Natu- w każdym razie efekt zaskoczył- koncert był niesamowicie udany, bardziej, niż można się było tego spodziewać. Parafrazując Natalię: samo już słuchanie tego powoduje serca trzepot. Oby tak dalej!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto