Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odbiorca energii na przegranej pozycji. Zastanów się, zanim zadzwonisz po pogotowie energetyczne

Mariusz Kurzajczyk
Zanim wezwiemy pogotowie energetyczne, sprawdźmy, czy awaria nie dotknęła tylko nas
Zanim wezwiemy pogotowie energetyczne, sprawdźmy, czy awaria nie dotknęła tylko nas Andrzej Kurzyński
Mieszkaniec podkaliskiej miejscowości Szałe wezwał pogotowie energetyczne do awarii. Sprawdził, że prąd nie dochodzi do domowego licznika, więc uznał, że naprawą powinni zająć się fachowcy z Energi. Nic bardziej mylnego, o czym przekonuje się każdy, kto za "nieuzasadnione wezwanie" musi zapłacić ponad 100 złotych.

Pan Paweł uważa, że sprawa jest prosta. W domu nie ma prądu, a korki są całe, więc sprawa należy do dostawcy prądu, czyli koncernu Energa. Jak pomyślał, tak zrobił, czyli wezwał pogotowie energetyczne. Właściwie nie wezwał osobiście, bo obecnie takie sprawy załatwia centrum zgłoszeniowe funkcjonujące pod numerem 991. Centrum wypytuje o szczegóły awarii, po czym następuje wstępna weryfikacja słuszności wyjazdu pogotowia energetycznego, a dalej sprawa przekazywana jest do dyspozytora, który wysyła odpowiedni zespół.
- Klienci są informowani przez Telefoniczne Centrum Zgłoszeniowe, iż jeśli awaria występuje poza granicą odpowiedzialności naszej firmy, może zostać pobrana opłata - tłumaczy Alina Geniusz-Siuchnińska, rzecznik prasowy Energa-Operator SA.

Widocznie tłumaczenie pana Pawła wypadło przekony-wująco, bo pogotowie przyjechało. Z początku fachowcy stwierdzili to samo co on - na liczniku domowym prądu nie ma. Potem sprawdzili skrzynkę w ulicy i tam był.
- Dowiedziałem się, że sam sobie mogłem sprawdzić, bo przecież mam klucz. A ja żadnego klucza nie mam - denerwuje się pan Paweł.

Gorzej, że fachowcy z Energi nie tylko nie zamierzali naprawić awarii, ale postraszyli właściciela domu, że efektem nieuzasadnionego wezwania jest opłata w wysokości 102,75 zł. Tak zawsze bowiem jest, gdy awaria ma miejsce w "obrębie odpowiedzialności klienta". Przyjazd pogotowia określany jest jako dodatkowe zlecenie, więc nie płaci się kary, ale opłatę za pracę elektryków, polegającą na sprawdzeniu, co się stało.
- Dystrybutor energii odpowiada za urządzenia do granicy własności stron, która jest określona w umowie, którą posiada każdy klient - wyjaśnia Alina Geniusz-Siuchnińska.

Na stronie internetowej koncernu Energa jest opisana cała droga prowadząca od awarii prądu do wezwania pogotowia. Gdy zabraknie prądu, należy sprawdzić, czy awaria nie nastąpiła w naszej instalacji. Jeśli bezpieczniki są sprawne, należy zapytać sąsiadów, czy oni także nie mają energii elektrycznej. Jeśli także nie mają, trzeba zobaczyć, czy nie ma zasilania na całej ulicy. Jeżeli nie ma, możemy śmiało dzwonić na pogotowie. Zdaniem rzecznik Energa-Operator właściwe było wezwanie elektryka, który naprawiłby przewód prowadzący od skrzynki do domu.

Gdy więc w naszym mieszkaniu lub domu zgaśnie światło, warto poczekać z telefonem na pogotowie energetyczne, nawet jeśli nam się wydaje, że to poważna awaria. 100 złotych piechotą nie chodzi.

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

Kalisz.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto