Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polki ryzykują zdrowiem i życiem, usuwając ciążę przy pomocy tabletek zamawianych... przez internet

Barbara Wicher
Na portalu są setki kobiet, co miesiąc dołączają kolejne. Ryzykują własnym zdrowiem i życiem. Dlaczego? Bo nie chcą zmieniać swojego życia, bo czują się niekochane, bo nie mają pieniędzy. Polki są chyba najliczniejszą grupą kobiet, które zamawiają w internecie tabletki wczesnoporonne. O nielegalnym usuwaniu ciąży pisze Barbara Wicher. W kraju, który ma jedno z bardziej restrykcyjnych praw antyaborcyjnych, poczta przesyła każdego miesiąca dyskretne paczki, a w nich małe tabletki. Jednym przynoszą nadzieję, innym traumę na resztę życia.

Najpierw połyka się jedną tabletkę mifepristone. Ona sprawi, że zarodek oderwie się od macicy. Po 24 godzinach między dziąsło a policzek trzeba włożyć cztery kolejne. Gdy się rozpuszczą, zaczną się skurcze. Dla pewności (dystrybutorzy zapewniają 97 proc. skuteczności) trzeba poprawić dwoma kolejnymi dawkami. Tak ciążę usuwają setki Polek. Potem dzielą się swoimi doświadczeniami na forum.

Anna nie ma 30 lat. W ciążę zaszła z mężczyzną, którego znała kilka tygodni. Przez internet kupiła tabletki wczesnoporonne. - To była trudna decyzja, ale poczułam ulgę. Zawsze chciałam mieć dziecko, dużo dzieci, ale w normalnej, spokojnej rodzinie. Czułam ulgę, ale też smutek i stratę, bo nie jestem z kamienia - zwierza się. Po poronieniu zgłosiła się do szpitala. Lekarzom nic nie powiedziała o tabletkach. Po trzech dniach wróciła do domu. - Dla mnie był to milowy krok w dorosłość, mimo że mam już 28 lat. Czuję ulgę, ale świat już jest inny. Nie wiążcie się z niepewnymi facetami, żeby potem nie musieć podejmować takich decyzji - mówi.

Dorota, choć nikt jej nie atakuje, gorączkowo usprawiedliwia zachowanie swoje i innych użytkowniczek serwisu. - Przed dokonaniem aborcji byłam pełna wątpliwości i bardzo to przeżywałam. To nie prawda, jak nam zarzucają, że traktujemy tabletkę jak środek antykoncepcyjny! Bałam się konsekwencji fizycznych i obciążenia psychicznego po.
Dorota nie skończyła 25 lat. O aborcji wiedziała tylko jej przyjaciółka. Na partnera nie mogła liczyć. - Zaraz po aborcji miałam wątpliwości, czy dobrze zrobiłam, ale teraz wiem, że to była prawidłowa decyzja. Mam jeszcze dużo czasu na założenie rodziny, a moje dzieci zasługują na ojca, który będzie je chciał od początku do końca - pisze.

By dostać tabletki, trzeba odpowiedzieć na 25 pytań. Nie trzeba być szczerym, wystarczy tylko zaznaczyć, że odpowiada się zgodnie z prawdą. Administrator strony internetowej zadaje wirtualne pytania, czy nikt nie zmusza kobiety do usunięcia ciąży i czy jest w stanie dotrzeć do szpitala w mniej niż godzinę. Parę kliknięć zabezpiecza go przed prawną odpowiedzialnością za nieszczęście, które mogą spowodować farmaceutyki, którymi handluje. Oprócz jednego pytania o kondycję psychiczną, nikt nie interesuje się stanem kobiety zamawiającej tabletki poronne.
Monika ma już dwoje dzieci. To, co czuje, opowiedziała dwa miesiące po zażyciu tabletek. - Wciąż czuję żal do siebie za to, co się stało. Wiem, że to normalne... Tłumaczę sobie, że wybrałam mniejsze zło. Każda z nas powinna mieć możliwość podjęcia samodzielnie takiej decyzji - pisze na stronie Monika.

Inna miała aborcję farmakologiczną w piątym tygodniu ciąży. O tym, co zamierza zrobić, wiedzieli jej najbliżsi i znajomi. Wspierali ją, ale nie wystarczyło.
- Nie wiedziałam, że w tak krótkim czasie może zmienić się nasz cały światopogląd, że nasze życie i patrzenie może się tak przewartościować. Żal i smutek są tym większe, gdy zdajemy sobie sprawę, że prawdopodobnie wszystkie trudne sytuacje, z którymi musiałyśmy borykać się do tej pory, były w jakiś sposób odwracalne, po czasie może nawet okazywały się nie tak strasznymi jak na początku. Teraz jest inaczej, to coś ostatecznego, czego nigdy nie zmienię, mogę jedynie szukać pomocy, aby pozbierać się psychicznie (…). Po raz pierwszy czuję, że naprawdę przegrałam, straciłam coś na zawsze. Minęły dwa dni, teraz wiem, że gdybym mogła cofnąć czas, już bym tego nie zrobiła. Ta myśl jest najbardziej przytłaczająca - zwierza się Inna.

Takich kobiet, które ostrzegają przed aborcją, jest na stronie, gdzie handluje się tabletkami, więcej. Nie potępiają, a właśnie ostrzegają. Zwierzeniami próbują zrzucić piętno, jakie odcisnęło na nich zażycie tabletki. - Nikomu się nie przyznałam, że to zrobiłam, nie wybaczyliby mi. Nie żałuję tej decyzji. Mam jedynie żal do losu, że nie było wtedy przy mnie nikogo, kto pokazałby mi inne możliwości. Nie wiem, co bym zrobiła, może to samo, a może bym urodziła. Teraz wolę o tym nie myśleć. Jeśli macie jeszcze czas, zastanówcie się, spytajcie. Decyzja i tak będzie zależała tylko do was - zwraca się z apelem do innych Maja.

W wyrzuty sumienia kobiet, a właściwie nastolatek, które zażyły tabletki, nie bardzo wierzy proszący o anonimowość ksiądz funkcjonujący w środowisku medycznym. Wielokrotnie słuchał opowieści szpitalnych pielęgniarek, które musiały przywoływać do porządku nastolatki krzykiem domagające się tabletek aborcyjnych. - Przychodziły po nie do szpitala, jak się przychodzi do apteki po tabletki na ból głowy, z żądaniem, że im się należą i odchodziły wściekłe i zdumione, że o tym musi zdecydować lekarz - wyjaśnia duchowny. Uważa, że zażywanie tabletek wczesnoporonnych jest coraz częściej traktowane jak zwykła usługa. - Zjawisko to obrazuje, jak bardzo współczesne społeczeństwo nastawione jest wyłącznie na szeroko pojętą konsumpcję, którą jesteśmy atakowani z każdej strony. Kiedy więc inaczej się nie da, dziewczyny siadają do komputera i zamawiają tabletki przez internet, wiele także na wszelki wypadek. Na zapas, jak właśnie tabletki od bólu głowy - twierdzi ksiądz.
Refleksje przychodzą dopiero, gdy dziewczyny zostawia partner. Wtedy uzmysławiają sobie, że teraz mogłyby mieć przy sobie bliską istotę.
A statystki odwiedzin strony z tabletkami mówią same za siebie. Kilkaset tysięcy wejść dziennie, z tego przynajmniej jedna trzecia jest z Polski. Dla krajów, z których rejestruje się najwięcej wejść, jest nawet możliwość zmiany języka na stronie. Obok hiszpańskiego, portugalskiego czy arabskiego jest też język polski. Nie wystarczy przejść wirtualnej weryfikacji, za tabletki trzeba zapłacić. Ściślej - pieniądze są darowizną. Nikt nie przyśle farmaceutyków wcześniej, zanim na koncie jednego z holenderskich banków nie pojawi się 70 euro. Oficjalnie to pomoc w utrzymaniu strony internetowej, cyfrowej wspólnoty kobiet, które miały aborcję, jak można przeczytać na stronie internetowej.

Serwis od dłuższego już czasu przewija się na różnych kobiecych forach. W Polsce rozsławił go holenderski statek aborcyjny, który zawinął w 2003 r. do naszego portu. Na jego pokładzie, w pełnym morzu pasażerki mogły zażyć tabletki wczesnoporonne. Na statku obowiązywało bowiem liberalne prawo Holandii. Ostatni planowany rejs do Polski w 2007 r. nie udał się. Prawicowa minister zdrowia ograniczyła możliwość stosowania tabletek do specjalistycznych klinik. Statek utknął w porcie, jednak już od kilku lat to właśnie wysyłkowa sprzedaż tabletek cieszyła się największym zainteresowaniem kobiet.
- Wyjazd do kliniki w Niemczech, gdzie usunięcie ciąży jest legalne, to spory koszt. W Polsce jednak wiele kobiet nie ma pieniędzy nawet na ginekologa. Co więcej - panuje wstyd przed rodziną, przyznaniem się do nieślubnego dziecka. Kobiety wolą zaryzykować niebezpieczną metodę wczesnoporonną, niż przyznać się przed otoczeniem do ciąży - mówi Anna Grzywacz z Pontonu, nieformalnej grupy edukatorów seksualnych. Tabletka jest tańsza i dyskretna.

- Przesyłka przyszła po 11 dniach. Mała, w niepozornej kopercie. A dla mnie była wszystkim. To nie jest łatwe, dlatego jeśli można uniknąć chłodu gabinetu lekarskiego i beznamiętnych spojrzeń lekarzy, to warto - pisze Magda. O tym, co jest w paczce, wiedzieli tylko jej chłopak i przyjaciółka. Jedyne osoby, które wspierały ją w tych chwilach. Kobiety do dyspozycji mają też własne forum. Tam wsparcie znalazła Monika. - Nikt mnie nie namawiał, nie przekonywał, a tym bardziej nie zmuszał. Usłyszałam od kobiet na forum "Cokolwiek zdecydujesz, będziemy cię wspierać". Miałam aborcję w siódmym tygodniu ciąży. To była trudna decyzja, ale cieszę się, że ją podjęłam. Wsparcie, jakie znalazłam na stronie, sprawiło, że czułam się bezpiecznie i pod właściwą opieką. Dziękuję za możliwość decyzji - oficjalnie pisze Monika.

Jako jedna z nielicznych zdecydowała się ujawnić nazwisko i zamieścić zdjęcie. Choć w Polsce tabletki są nielegalne. - Fakt, że aborcja była niezgodna z prawem potęgowało uczucie robienia czegoś złego. Wszystko odbywało się w wielkiej tajemnicy i ukryciu. Świadomość tego, jak postrzegane są w Polsce kobiety dokonujące aborcji, przytłaczała jeszcze bardziej - pisze Paula. Nim połknęła tabletki, zastanawiała się ponad dwa tygodnie. Wychowuje już jedno dziecko. Jak wiele innych Polek, na końcu swego wpisu podziękowała jednak. Nie za warte nieco ponad 300 zł tabletki, ale za możliwość podjęcia decyzji. - Nikt, kto nie stał przed dylematem zapewnienia godnego życia już będącym na świecie dzieciom, a decyzją na kolejne, tego nie zrozumie. Polska odbiera kobietom możliwość samostanowienia o sobie, a potem zostawia je z wszystkimi konsekwencjami. To nieuczciwe - pisze Elżbieta.

Bohaterki swoje historie opisały na witrynie umożliwiającej kobietom dokonanie medycznej aborcji. Serwis działa na holenderskich serwerach, w kraju, gdzie usunięcie ciąży jest legalne. Są przekonane, że taka aborcja jest bezpieczna. Może nie wiedzą, że są też oficjalne doniesienia o wykrwawieniach się na śmierć po zażyciu pigułki poronnej (Wielka Brytania, 2004 r.), i że niemal 8 proc. kobiet wymaga hospitalizacji w wyniku ostrych powikłań.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polki ryzykują zdrowiem i życiem, usuwając ciążę przy pomocy tabletek zamawianych... przez internet - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto