Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Wielka biurokracja pożera nasze pieniądze na zdrowie

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Grzegorz Mehring
Ponad 60 wydziałów, działów oraz sekcji w Pomorskim NFZ, kilkanaście referatów i zespołów w Departamencie Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. Na dodatek, po 22 latach przerwy reaktywowano w Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku Wydział Zdrowia. Armia urzędników zajmujących się naszym zdrowiem rośnie.

Dla przykładu - tylko w Departamencie Zdrowia UM zatrudnionych było w 2007 r. 17 osób, w 2010 jest ich już 23. Administracja tylko w tych trzech instytucjach liczy aktualnie ponad 400 osób. Ich płace pochłaniają rocznie ponad 50 mln zł z naszych składek zdrowotnych. Swoją zdrowotną administrację mają też większe powiaty a szpitale publiczne - swoje dyrekcje.

- Największym problemem jest nie tyle liczba urzędników, co dublowanie przez nich tych samych zadań - twierdzi Tadeusz Jędrzejczyk, wicedyrektor ds. medycznych Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Dla przykładu - jeden rejestr zakładów opieki zdrowotnej na Pomorzu prowadzi wojewoda, drugi - NFZ. Dane o zachorowaniach Pomorzan osobno gromadzi NFZ, Departament Zdrowia i Urząd Wojewody.

W oddziale Pomorskiego NFZ pracuje 228 osób, 27 - w pododdziale w Słupsku, 72 - w dwudziestu sekcjach RUM. Roczny budżet funduszu to blisko 3,5 mld zł. Jeden procent tej kwoty idzie na płace.

- To niewiele jak na zadania, jakie mamy do wykonania - twierdzi Barbara Kawińska, p.o. dyrektor pomorskiego NFZ. - Odpowiadamy za publiczne pieniądze, musimy ściśle kontrolować co sie z nimi dzieje. Z tą kontrolą jednak kiepsko, bo w funduszu dramatycznie brakuje lekarzy. Większość odeszła, bo lekarz jako urzędnik w NFZ nie ma prawa praktykować nawet w prywatnym gabinecie.

Według danych Urzędu Marszałkowskiego - Departament Zdrowia UM zatrudnia 22 osoby. - W normalnej sytuacji byłoby to za dużo, ale jesteśmy w okresie przekształceń szpitali, więc ta liczba jest w pełni uzasadniona - przekonuje wicemarszałek Leszek Czarnobaj. W Urzędzie Wojewódzkim słyszę zaś, że Wydział Zdrowia powstał w efekcie likwidacji Pomorskiego Centrum Zdrowia Publicznego. Decyzja była centralna, część urzędników zwolniono.

Nieoficjalnie słyszymy - najgorsze jest to, że nikt pracy tych trzech instytucji nie koordynuje. Co z tego, że mamy program "Zdrowie dla Pomorzan", skoro nikt go nie realizuje. Urzędnicy od zdrowia nie współpracują, publiczne pieniądze lądują w błocie.

- Ponad 1,8 mln zł samorząd wydał na kardiologię inwazyjną w szpitalu w Kościerzynie - denerwuje się Maciej Łukowicz, szef Departamentu Zdrowia UM. - Karetki wyposażono w aparaty EKG, by szybciej ratować chorych z zawałem serca. Tymczasem szpital w Kościerzynie nie otrzymał z NFZ kontraktu. Dostał go nowy prywatny oddział w szpitalu w Starogardzie Gdańskim. Marszałek Mieczysław Struk zaprotestował, uważa to za skandal!

Donald Tusk zapowiada ustawę o racjonalizacji zatrudnienia. Sejm ma nad nią debatować już w najbliższych tygodniach. Projekt zakłada zwolnienie co dziesiątego urzędnika.

Rozmowy z Janem Tumaszem, przewodniczącym Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia, z Jerzym Karpińskim, dyrektorem Wydziału Zdrowia UW, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz przeczytasz we wtorkowym, papierowym wydaniu "Polski Dziennika Batyckiego"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto