Środowiska związane m.in. z Solidarnością Stoczni Gdańskiej chciały pozbawić władzy prezydenta Pawła Adamowicza. Do referendum jednak nie dojdzie i przykład elbląski tego nie zmieni. Powodem jest brak odpowiednio dużego zaplecza organizacyjnego dla akcji plebiscytowej. - Od początku zapowiadaliśmy, że kampanię w sprawie referendum rozpoczniemy oficjalnie tylko w przypadku, gdy będziemy widzieli szansę na jej powodzenie - przypomina Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący Solidarności Stoczni Gdańskiej. - Niestety, społeczeństwo gdańskie jest obecnie zbyt podzielone, by doprowadzić do odwołania prezydenta, choć nie brakuje środowisk niezadowolonych z jego polityki.
Przykładem kontestowanej decyzji jest tzw. reforma czynszowa z 2011 r. - Chociaż referendum zapewne się nie będzie, to na pewno nie przestaniemy kontrolować prezydenta - mówi związkowiec. - Sukcesem jest zmuszenie prezydenta Adamowicza do rozmów ze społeczeństwem. Coraz bardziej musi się on liczyć się z głosem mieszkańców.
Czytaj też: Karol Guzikiewicz chce w referendum odwołać Pawła Adamowicza i Radę Miasta Gdańska
Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta, tonuje ten optymizm. - Karolowi Guzikiewiczowi gratuluję dobrego samopoczucia - mówi Antoni Pawlak. - Prezydent Gdańska od wielu lat systematycznie spotyka się z mieszkańcami miasta. Ale pan Guzikiewicz nie jest mieszkańcem naszego miasta, więc mogło to umknąć jego uwadze.
Zastrzeżenia do polityki prezydenta słychać jednak także ze strony lewicy. - W Gdańsku konieczna jest zmiana perspektywy w patrzeniu na sprawy społeczne - ocenia Jolanta Banach, radna miejska z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Władza wykonawcza wykazuje tu za mało wrażliwości.
Szansą na zmianę warty w gdańskim magistracie będą - co oczywiste - wybory samorządowe. - Będziemy starali się znaleźć kandydata ponadpartyjnego, który jest w stanie odebrać władzę prezydentowi Adamowiczowi - zapowiada Guzikiewicz. - Najlepiej, gdyby to była osoba spoza układu politycznego. W samorządzie powinni się znaleźć reprezentanci grup obywatelskich, a nie partii.
Jolanta Banach ma wątpliwości, czy w Gdańsku tak właśnie się stanie. - Duże miasta są dla partii swego rodzaju poligonem przed wyborami parlamentarnymi czy europejskimi - przypomina. - Trudno będzie znaleźć kandydata kompromisowego, możliwego do zaakceptowania przez różne środowiska.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?