Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Repertuar trójmiejskich kin. Dziewięć filmów, dziewięć gustów - poznaj ranking!

Henryk Tronowicz
Zobacz najnowszy ranking filmów
Zobacz najnowszy ranking filmów fot. materiały prywatne
Jakie filmy warto obejrzeć w listopadzie w trójmiejskich kinach? Zobaczcie oceny recenzentów! Prezentujemy kolejną odsłonę naszej tabeli "Dziewięć filmów, dziewięć gustów".

Czym na tle "Bogów" jest niejaki "Obywatel"?

Nie ma dnia, by w telewizji nie było rozmów nawiązujących do filmu Łukasza Palkowskiego "Bogowie". Podobnie sporo czasu w niektórych stacjach poświęcano niedawno filmom, w których - biorąc na warsztat różne konwencje kina, opartego bądź to na obrazach dokumentalnych, bądź na wykoncypowanych wizjach fabularnych - dokonywano w 70. rocznicę powstania warszawskiego rekonstrukcji przebiegu tamtych tragicznych powstańczych 63 dni. Tymczasem zarówno "Miasto 44" Jana Komasy, jak i film Palkowskiego cieszą się dawno w kinie polskim nie notowanym powodzeniem. To fenomen, który daje do myślenia. Nie ma zatem znaczenia, czy dzieło dotyka wydarzeń relatywnie odległych (wciąż jednak żywych w świadomości narodowej), czy odtwarza historię nie tak dawnych zmagań doktora Zbigniewa Religi, genialnego transplantologa, który stawił zwycięsko czoła tysiącom przeciwności, nim dowiódł, że to, co uchodzi za niemożliwe, jest jednak możliwe.
Nie stwierdzam tu niczego odkrywczego. Zmierzam do tego, aby - gwoli porównania - postawić obok "Bogów" wchodzącą na ekrany komedię "Obywatel".

Zobacz nasz poprzedni ranking filmowy

Jutro na ekrany kin wchodzi komedia Jerzego Stuhra "Obywatel". Film już po festiwalu filmowym w Gdyni wzbudził liczne kontrowersje. Zamieszczamy garść opinii uczestników w naszej tabeli "Dziewięć filmów, dziewięć gustów".

* "Obywatel" to spotkanie "Zezowatego szczęścia" z "Forrestem Gumpem" pod flagą polsko-polską. Ironiczne, momentami szydercze spojrzenie na Polskę ostatnich 60. lat. Oto prawie nikt nie ocalał po dywanowym ataku scenarzysty, reżysera i odtwórcy głównej roli w jednej osobie. Bohater Stuhra, przykuty do szpitalnego łóżka, wspomina wydarzenia ze swego życia. Nie znajduję uzasadnienia dla rozrzucenia chronologicznego opowieści, ale kierując się klamrowością narracji, wychodzi na to, że bohater jest… erotomanem. Ośmieszeni, wręcz skretynizowani zostają "czarni" i "czerwoni", lewi i prawi oraz środkowi. Z prezydentów ośmieszony jest oczywiście tylko Kaczyński. Styropiany, betony, żydy, gierki, esbeki itd., itp. Ostała się tylko formacja od 25 lat realnie dzierżąca władzę w Polsce i środowisko filmowe. Filip Mosz nie żyje. Miało być śmiesznie, a wyszła tania grypsera. Dowcipy niewyszukane, kiepskie dialogi, aktorzy prowadzeni bez polotu. Film jest po prostu ciężko ciosany, na wyróżnienie zasługują jedynie zdjęcia Pawła Edelmana, podnoszące jakość tego zwyczajnie nudnego i przewidywalnego filmu. Film bezpieczny i tak naprawdę niepotrzebny. Szkoda.
Piotr Wyszomirski

* Historia Jana Bratka, choć bardzo przerysowana, doskonale odzwierciedla absurd minionych czasów. Obaj Stuhrowie wyśmiewają wszystkie nasze przywary. Młodszy Bratek bierze sobie za żonę pracownicę SB, przez przypadek zostaje kierownikiem zespołu ludowego, w końcu jako dorosły mężczyzna zostaje sam z matką i to na niepewnym gruncie - miota się od nieszczęścia do nieszczęścia. Jerzy Stuhr stworzył biografię pokolenia, które odziera z płaszczyka patosu i aury nieszczęścia. Gagi i żarty mnożą się w niemożliwym stopniu. "Obywatel" może spokojnie pretendować do miana kultowej komedii. Słodko-gorzki smak filmu zostaje na dłużej niż kilka chwil.
Magdalena Drozdek

* Munk przy Stuhrze to minimalista. Jedynym idiotą "Zezowatego szczęścia" był Piszczyk, przy czym był to idiota przedwojenny i trochę wojenny, dobrotliwy i naiwny, jak Szwejk. Teraz Stuhr postawił na ilość. Pokazał wyłącznie idiotów. Jak widać, wzrost ich pogłowia nastąpił po roku 1945 i trwa po dziś dzień. Z tego względu oba filmy dialektycznie się uzupełniają. Jednak bardziej ufam Stuhrowi i podejrzewam, że to on może mieć rację.
Kazimierz Babiński

* Bohatera filmu "Obywatel" oglądamy w szerokim ujęciu historycznym dziejów najnowszych Polski. Od końca lat 50. po dzień współczesny. Od twardego stalinizmu przez czas odwilży, wydarzenia Marca '68 po okres Solidarności. Wydarzenia, które go ścigają, przekraczają możliwości przystosowania szarego obywatela do wymogów historycznych zdarzeń. On, inteligent, obywatel pełen entuzjazmu do nowych idei i nowych znajomych - wbrew oczekiwaniom przyjaciół - nie potrafi stać się symbolem nowej epoki, wcielić się w rolę herosa. To jakby zaprzeczenie innego bohatera naszego czasu z filmu Andrzeja Wajdy "Wałęsa". Jan Bratek to jakby kontynuacja losów Jana Piszczyka z "Zezowatego szczęścia" Andrzeja Munka. Nie może odnaleźć się ani w grupie rówieśników, ani we własnym domu. Ani wśród towarzyszy partyjnych, ani na łonie Kościoła. Prześladujący go ustawiczny pech ociera się o absurd. Komedia Jerzego Stuhra zasługuje na uwagę z powodu odwagi i ciętości spojrzenia. Nie oszczędza żadnego z oponentów, ale też pobłażliwie traktuje ich zmagania z podmuchami historii.
Teresa Krywow

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto