Prezydent Gdańska przeprasza za góry śmieci jakie zalegają w części dzielnic. I wskazuje odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację - dotychczasowe firmy wywożące odpady. Zdaniem gdańskich urzędników niektóre z nich już tydzień (a nawet dwa) przed wejściem w życie rewolucji śmieciowej porzuciły obsługę pojemników.
Omijane altany
- Na odbiór śmieci czekałam do środy. Nie wiedziałam już, gdzie trzymać worki z odpadkami - mówi pani Jolanta z gdańskiej Zaspy. - Ale widzę też pierwszy pozytyw. Wraz z moimi odpadami zabrano też bez problemu pięć worków trawy i gałęzi. Wcześniej musiałam pracownikowi dać na boku kilka złotych, żeby zabrał.
- Zamawiałam dwa najmniejsze pojemniki do segregacji. Na suche odpady dostałam według zamówienia, a na mokre przywieziono mi jakiś monstrualny pojemnik, cztery razy większy, do tego brudny i zniszczony. I nikt się nie zastanowił, że nie mam gdzie go postawić przed domem - skarży się właścicielka domu jednorodzinnego w Osowej.
Podobne relacje można mnożyć. Na problem ze stertami odpadków uskarżają się też mieszkańcy Wrzeszcza, czy Strzyży, a w Oliwie mówi się o braku dostatecznej liczby pojemników.
Kolejka po śmietnik
Urzędnicy uspokajają: - Obecnie wciąż trwa rozstawianie nowych pojemników w tych miejscach, gdzie z różnych przyczyn wcześniej one nie dotarły. W sektorach miasta obsługiwanych przez PRSP brakuje jeszcze ok. 7200 pojemników. Natomiast w sektorze obsługiwanym przez Remondis na ustawienie czeka jeszcze 2000 pojemników - informowali na początku tygodnia.
Spokój w Gdyni
W Gdyni sytuacja wygląda na opanowaną, choć i tu nie wszystko było gotowe na czas: - Jeszcze w niedzielę utwardzano przed blokiem teren pod nowe pojemniki. Na wywóz odpadów też musieliśmy poczekać, ale dziś jest już wszystko posprzątane - przyznaje pan Patryk z Witomina.
Sopot - już po problemie
Nowe pojemniki na śmieci pojawiły się już praktycznie przy każdej wspólnocie mieszkaniowej i na terenach spółdzielni mieszkaniowych Sopotu. Bez pojemników do segregacji odpadów pozostało jeszcze ok. 15 wspólnot. Dyrektor Zakładu Oczyszczania Miasta, który zajmuje się odbiorem śmieci w kurorcie, Janusz Kupcewicz, tłumaczy, że nie dotarto jeszcze do niektórych wspólnot, m.in. dlatego, że pracownicy ZOM nie mogli się do nich dostać, bądź też wspólnoty dość późno przesłały deklaracje.
Dyrektor Kupcewicz przyznaje, że sytuacja w Sopocie nie była trudna do opanowania wraz z wejściem w życie nowej ustawy "śmieciowej", a to dlatego, że ZOM miał dotąd 83 proc. udziałów w sopockim rynku "odpadowym".
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?