Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sławomir Adamczyk szukając ratunku dla swojej córki przemierzył całą Polskę

Monika Jankowska
Sławomir Adamczyk walczy, by jego córka odzyskała wzrok.
Sławomir Adamczyk walczy, by jego córka odzyskała wzrok. Archiwum rodzinne
Do Gdańska niedługo dotrze Sławomir Adamczyk. Swoją rowerową podróż zaczął w Radomiu, gdzie mieszka z kochającą żoną Patrycją i dwuletnią córką Alicją. To właśnie dla Alicji postanowił wybrać się w taką trasę.

Jego córka nie widzi od urodzenia, a jedyną szansą na to, by mogła cokolwiek zobaczyć, jest bardzo kosztowny zabieg w klinice w New Delhi Indiach. Rodzinie Adamczyków potrzeba 26,5 tys. dolarów. Dzięki takiej kwocie będzie mogło być podjęte leczenie komórkami macierzystymi – jedyny sposób, by dwulatce przywrócić wzrok.

Pan Sławomir zabrał ze sobą ponad 500 plakatów z informacją o chorobie swojej córki i numerem konta, na który ludzie dobrej woli mogą wpłacać pieniądze. Plakaty rozwieszał w każdym mieście, w którym się zatrzymał. Tym, którzy pytali go, o co chodzi, opowiadał o Alicji – uroczym dziecku, które jest jego oczkiem w głowie. Opowiadał o tym, że Alicja uwielbia tańczyć do muzyki Katy Perry, bawić się z rodzicami i zasypiać w ramionach taty. I o tym, że w dalekich Indiach ktoś daje nadzieję na to, by malutka w końcu mogła zobaczyć swoje ulubione zabawki, swoją rodzinę i cały świat, który przecież tak bardzo zaciekawia najmłodszych.

Codziennie rozmawiał przez telefon ze swoją żoną. Pani Patrycja na bieżąco opowiadała mu o tym, co słychać u Alicji. To właśnie ojcowska miłość do córki dawała mu siłę do tego by pokonywać kolejne kilometry. „Nie mogę się poddać” - mówił sobie w myślach, choć czasami bywało ciężko. Bywały momenty, gdy musiał zsiąść z roweru i odpocząć. Ale to było zrozumiałe, przecież swój rajd zaczynał o 6 rano, a kończył po 18. Na żółtym rowerze pedałował, ile sił w nogach, by jak najwięcej osób dowiedziało się, że jego córka jest w potrzebie.

Rodzice odkładają każdy grosz na operację córki, ale sami nie są w stanie jej sfinansować. Na początku września pan Sławomir usłyszał smutną wiadomość: szef nie przedłużył mu umowy o pracę. Nieoficjalny powód: brał za dużo dni wolnych. Ale ktoś przecież musiał jeździć z córką do lekarzy...

Dlaczego wybrał Gdańsk jako cel swojej podróży? Bo to duże, piękne miasto. Pan Sławomir wierzy, że czekają tu na niego ludzie, którzy wesprą go w tej trudnej sytuacji. I nie mylił się!

Swoją pomoc zadeklarowała m.in. Alina Żemojdzin, która 13 lat temu przeniosła się na studia właśnie z Radomia: - Bardzo wzruszyła mnie historia tego człowieka. Ja też jeżdżę sporo na rowerze, i to przez cały rok, i choć myślałam o tym, by pokonać trasę, którą teraz przejeżdża pan Sławomir, to nigdy się na to nie zdecydowałam. Podziwiam jego upór i determinację!

Pani Alina postanowiła zorganizować koncert charytatywny, który odbędzie się w czwartek, w gdyńskim klubie muzycznym Ucho. Swój udział jak na razie potwierdzili: Maciej Stendek, Dead Saint's Bitch i Ebo La Apa. Jeżeli ktoś jeszcze chciałby wystąpić albo inaczej pomóc przy organizacji koncertu może skontaktować się z panią Aliną: [email protected]. A każdy, kto chce wesprzeć Alicję, może dokonać wpłaty na konto: 24 1050 1793 1000 0091 4323 7031. Więcej informacji na Facebooku.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto