Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stanisław Chomski, trener Lotosu Wybrzeże Gdańsk: Żużel to nie zagaduj-zgadula, ani totolotek

Janusz Woźniak
Przemek Świderski
- Powiedzmy, że nadzieja umiera ostatnia i ja ciągle nią żyję, wierząc, że ten debiut Piotrka w mojej drużynie nastąpi na tyle szybko, że pomoże nam jeszcze w najważniejszych w walce o utrzymanie spotkaniach - mówi Stanisław Chomski, trener Lotosu Wybrzeża Gdańsk.

Panie trenerze, bilans Lotosu Wybrzeża po pierwszej rundzie spotkań to dwa zwycięstwa, siedem porażek i przedostatnie miejsce w tabeli. To bilans, którym jest Pan zawiedziony czy wręcz rozczarowany?

Zawiedziony na pewno, bo nawet brak od początku sezonu Piotra Świderskiego - a kompletując skład na ten sezon, właśnie w nim widziałem jednego z liderów drużyny - nie usprawiedliwia w pełni naszej nikłej zdobyczy punktowej i tak odległego miejsca w tabeli. Szczególnie mi żal porażek na własnym torze z Polonią Bydgoszcz i Falubazem Zielona Góra. Oba te mecze były do wygrania, a zwycięstwa wymykały nam się z rąk w ostatnich wyścigach. Proszę sobie wyobrazić, jak wyglądałaby tabela ekstraligi, nasze samopoczucie i oceny drużyny, gdybyśmy mieli te cztery punkty więcej.

Stal Gorzów - Lotos Wybrzeże Gdańsk 59:31. Relacja z meczu

Czy problem Lotosu Wybrzeża, także w kontekście walki o utrzymanie, zaczyna się i kończy na braku Świderskiego?

W pewnym uproszczeniu można tak powiedzieć. Gdyby z innych ligowych zespołów zabrać wysoko punktującego lidera, to każdy z nich miałby problem z odnoszeniem zwycięstw. Proszę śledzić w najbliższych ligowych kolejkach losy Unii Leszno, w której zabraknie kontuzjowanego Jarosława Hampela. Zobaczymy, jak sobie leszczynianie z tym kłopotem poradzą. My mieliśmy prawo przypuszczać, że obecność Piotrka w składzie to przynajmniej 8-10 punktów w każdym meczu. Średnia meczowa zastępującego go Kamila Brzozowskiego nie przekracza 1,5 pkt. Ale narzekania nic tu nie pomogą. Musimy sobie radzić w takim składzie, jaki mamy, i tyle.

Ostatnie już pytanie dotyczące Świderskiego. Próbował on wystartować w ćwierćfinałowym turnieju mistrzostw Polski, wiem, że w miniony piątek pojawił się na torze w sparingu w Pile. Kiedy więc zadebiutuje w ligowym meczu gdańskiej drużyny?

Powiedzmy, że nadzieja umiera ostatnia i ja ciągle nią żyję, wierząc, że ten debiut Piotrka w mojej drużynie nastąpi na tyle szybko, że pomoże nam jeszcze w najważniejszych w walce o utrzymanie spotkaniach. My jako klub i sam Świderski robimy wszystko, aby ten powrót na ligowe tory nastąpił jak najszybciej. Zmieniamy specjalistów, którzy go leczą i rehabilitują. Problemem jest ciągle ograniczona ruchomość w stawie kolanowym kontuzjowanej nogi. Piotrek może wsiąść na motocykl i wyjechać na tor, ale ciągle jeszcze nie jest gotowy do podjęcia rywalizacji na wymaganym w ekstralidze poziomie.

Wszystko o Lotosie Wybrzeżu Gdańsk

Pojawiały się informacje, że w tej sytuacji może uzupełnicie klubową kadrę o Artura Mroczkę lub Zbigniewa Sucheckiego? Czas płynie, a żadnego z nich w Gdańsku nie ma.

To prawda, że były takie przymiarki. Trzeba sobie jednak uczciwie odpowiedzieć na pytanie, podobnie jak w przypadku poszukiwań drugiego młodzieżowca, czy pozyskanie wspomnianych zawodników zmieniłoby w istotny sposób obraz drużyny? Czy oni gwarantowaliby liczące się dla wyników poszczególnych spotkań zdobycze punktowe? Z jednej strony takich gwarancji nie było, a z drugiej pozyskanie ich też nie było łatwe. Wspomniany Suchecki był u nas niedawno na treningach. Powiedziałbym, że powiało rywalizacją. Na tyle skutecznie, że Tomek Chrzanowski pozbierał się po "0" w Tarnowie i w Gorzowie zdobył już pięć punktów (śmiech). Ja niezmiennie oczekuję od swoich zawodników agresywnej, skutecznej walki na torze. Bo można przyjechać nawet na ostatnim miejscu, ale przez cały dystans trzeba walczyć, "gryźć" tego, co mnie wyprzedza.

Kiedy w premierowym meczu pewnie wygraliście w Gdańsku z Marmą Rzeszów, wydawało się, że miejsce w dolnych rejonach środka tabeli jest jak najbardziej realne.

I takie by było, gdybyśmy dołożyli punkty we wspomnianych już meczach z Polonią i Falubazem. Za mało, jako drużyna, byliśmy autorami pozytywnych zaskoczeń, niespodzianek. Za dużo punktów straciliśmy na własnym torze, który powinien być naturalnym sprzymierzeńcem beniaminka.

A jak to jest możliwe, mam tu na myśli Kamila Brzozowskiego, że w dwóch wyścigach zostaje on wykluczony, bo nie jest w stanie wyjechać w ciągu regulaminowych dwóch minut na tor, bo na przykład - jak to było ostatnio w Gorzowie - nie może sobie poradzić z korkiem wlewu paliwa?

Na pewno to dobrze nie świadczy o nim samym i jego ekipie mechaników. W ostateczności jednak to on za wszystko odpowiada i takie sytuacje na profesjonalnym poziomie nie powinny mieć miejsca. Czasami jednak się zdarzają, że przypomnę chociaż pierwszy w tym roku turniej z cyklu Grand Prix, na którym do jednego z wyścigów Kenneth Bjerre wyjechał bez… paliwa. Czasami emocje w parkingu przesłaniają rozsądek.

Jak patrzy Pan na statystyki swoich zawodników po pierwszej rundzie, to co w nich jest pozytywnym, a co negatywnym zaskoczeniem?

Na pewno musi cieszyć jazda najskuteczniejszego dotychczas zawodnika ekstraligi, którym jest Nicki Pedersen. To, że jest bardzo dobrym żużlowcem, wiedzieliśmy wszyscy, ale mimo wszystko jego indywidualne statystyki są wyższe niż się można było spodziewać. Na drugim miejscu, wśród pozytywnych zaskoczeń, postawiłbym występy młodzieżowca Krystiana Pieszczka, dla którego ten sezon jest debiutem w rywalizacji z seniorami i to od razu w ekstralidze. Nie zawodzi, spełniając generalnie pokładane w nim oczekiwania, Thomas Jonasson. Skuteczniejszej jazdy spodziewałem się po Maksimsie Bogdanovsie, ale on jeszcze nie wyczerpał kredytu mojego zaufania, bo ciągle widzę w nim potencjał na solidnego zawodnika w ekstralidze. Reszta, mówiąc kolokwialnie, jest pod kreską. Ciągle mają jednak szansę, aby zapracować na lepsze opinie.

W niedzielę rozpoczyna się runda spotkań rewanżowych. Do wzięcia będą, jakże ważne w waszej sytuacji, punkty bonusowe. W których meczach widzi Pan realnie takie szanse?

Rewanże to pięć spotkań w Gdańsku i cztery na wyjeździe. Tu, na własnym torze, musimy szukać zwycięstwa w każdym meczu i wcale nie jest to cel nierealny. Bardzo ważny będzie mecz ze Spartą Wrocław, w którym przyjdzie nam odrabiać straty po porażce 38:52, i w Częstochowie z Włókniarzem, gdzie z kolei będziemy bronić naszej przewagi z Gdańska, po zwycięstwie 54:36. A kiedy patrzę na terminarz, to nie wykluczam, że nasz mecz o "być albo nie być" może odbyć się w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego, w Rzeszowie. Być może, że tam będzie nam potrzebne zwycięstwo i punkt bonusowy, który zapewni Lotosowi Wybrzeże szczęśliwy finał sezonu.

Lotos zakończy pewnie sezon na miejscach od 8 do 10. Które Pan dzisiaj by wybrał?

To nie zgaduj-zgadula ani totolotek. My musimy na swój wynik zapracować. Chcę wierzyć, że zajmiemy tę ostatnią bezpieczną, czyli ósmą lokatę. Bo poniżej tego miejsca w lidze są już tylko kłopoty. Stresujące i loteryjne baraże oraz dodatkowe koszty tej rywalizacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto