Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strajk rodziców [ZDJĘCIA, WIDEO] W ilu szkołach tak dzisiaj wyglądały klasy?

Anna Mizera Nowicka
Strajk rodziców 10 lutego. Gimnazjum nr 26 przy ul.Traugutta w Gdańsku
Strajk rodziców 10 lutego. Gimnazjum nr 26 przy ul.Traugutta w Gdańsku Piotr Hukało
Nie posyłajmy 10 lutego dzieci do szkoły - zaapelowano w ulotkach do rodziców uczniów gdańskich szkół. I jak widać akcję można zaliczyć do udanej. Nie tylko w Gdańsku, ale także w tych miastach 10. dnia miesiąca ich dzieci zostały w domu na znak protestu przeciwko reformie edukacji.

- W naszej szkole widać, że odbywa się protest rodziców. Frekwencja wśród uczniów wynosi dzisiaj około 50 procent. Ale są też klasy, gdzie na 24 uczniów przyszło na lekcje siedem osób - mówiła nam w piątek Jolanta Niewadzioł, dyrektor Gimnazjum nr 2 w Sopocie. - Mimo to lekcje się odbywają, choć nauczyciele starają się nie robić nowych tematów - podkreślała.

Protest rodziców całkowicie sparaliżował natomiast szkolne życie w Gimnazjum nr 26 w Gdańsku, gdzie pojawiło się wczoraj nieco ponad 10 procent uczniów. - Na lekcjach są po dwie lub trzy osoby. W trzech klasach nie przyszedł nikt - mówi Liliana Gdowska, dyrektor tego Gimnazjum. - Niektórzy rodzice już w czwartek zapowiadali u wychowawców, że nie puszczą dzieci na lekcje. Do innych nauczyciele dzwonią i informują o nieobecności dzieci. Nie dostałam sygnału, by któryś z uczniów poszedł na wagary. Rodzice świadomi pozostawili dzieci w domach - dodaje. Z kolei w Gimnazjum nr 13 w Gdyni frekwencja była tylko trochę mniejsza niż zazwyczaj. - Ale mamy sezon grypowy. Taka liczba nieobecnych to norma - zapewniała dyrektor tej szkoły, Ewa Piątek.

Reforma oświatowa. ZOBACZ, jak protestują w Gdańsku.

Ale jak zapowiadają rodzice z trójmiejskiej inicjatywy Zatrzymać Edukoszmar, zrobią wszystko, aby 10 marca, a potem kwietnia, maja, czerwca itd. do protestu przyłączyło się jeszcze więcej rodziców. Podkreślają, że protesty trwają nie tylko na Pomorzu. Zapoczątkowali je rodzice z Zielonej Góry, którzy już 10 stycznia (dzień po tym, gdy ustawy edukacyjne podpisał prezydent RP) nie posłali swoich pociech do szkoły.

- Nie widziałam innego sposobu, żeby zaprotestować przeciwko temu, co ma się stać w edukacji. Nie konsultowano tego z rodzicami. Czasem jedynie udawano, że takie konsultacje są, ale w ich trakcie nas nie słuchano, albo odprawiano z kwitkiem - mówi Karolina Janczukowicz, jedna z organizatorek protestu na Pomorzu. - Jest wiele elementów tej reformy, które mi się nie podobają. Nie podoba mi się likwidacja gimnazjów i chaos administracyjny, jaki się z tym wiąże. Nie podobają mi się też nowe podstawy programowe. Były przygotowywane w takim pośpiechy, że nie było czasu, żeby merytorycznie się z nimi zapoznać i odpowiednio zareagować. Jest bardzo dużo negatywnych opinii autorytetów na ich temat.

Pani Karolina podkreśla, że jako były nauczyciel w liceum, a obecnie nauczyciel akademicki widzi, iż podstawy kładą nacisk na naukę pamięciową. - Wiem jak trudną sprawą jest napisać program, który będzie mobilizował i uczył myślenia. Ten tego nie uczy. On uczy mówić, że się kocha ojczyznę, a nie czym naprawdę jest miłość do ojczyzny.

Inni rodzice protestują, bo po prostu reformy się boją. - Boję się, że jest to następny bubel prawny, a sprawa dotyczy naszych dzieci! Boję się, że zmiany je skrzywdzą. Np. szkoła podstawowa mojego dziecka ma być połączona z gimnazjum. Przez lata dostosowywano ja do mniejszych dzieci, jest mała i kameralna. Nie wyobrażam sobie przyjęcie większej liczby dzieci. Wszystko dzieje się za szybko. Nie przemyślano tego - mówi Katarzyna Hobgarska-Buja.

Nieliczna grupa rodziców zamiast wysłać w piątek dzieci do szkoły, zabrała je do... Europejskiego Centrum Solidarności. - To nie są wagary. Postanowiliśmy nie puścić dzieci do szkół i zorganizować im swoistą lekcje demokracji i postaw obywatelskich - tłumaczyli.

Tymczasem pomorska kurator oświaty przypomina, że rodzic ma obowiązek dbać o edukację dziecka. - Uczęszczanie dzieci do szkoły jest kwestią odpowiedzialności każdego rodzica. Rodzice, którzy planują nie posyłać dzieci do szkoły biorą pełną odpowiedzialność za swoją decyzję - mówi Monika Kończyk. - Jestem otwarta na dialog z rodzicami, którzy chcieliby porozmawiać na temat założeń wprowadzanej reformy edukacji. Proszę o kontakt z Kuratorium Oświaty w Gdańsku.

(współpraca mjan)

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto