Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trefl Gdańsk dał koncert we Wrocławiu i w niedzielę zagra o siatkarski Puchar Polski

Rafał Rusiecki
Gdańszczanie stworzyli z kędzierzynianami znakomite widowisko w Hali Stulecia we Wrocławiu
Gdańszczanie stworzyli z kędzierzynianami znakomite widowisko w Hali Stulecia we Wrocławiu Sylwia Dąbrowa
W czwartym z rzędu występie siatkarzy Trefla Gdańsk w finałowym turnieju Pucharu Polski żółto-czarni po raz drugi zagrają o to prestiżowe trofeum. W sobotnie popołudnie sprawili kibicom miłą niespodziankę, ogrywając faworyzowaną Zaksę Kędzierzyn-Koźle 3:1! A w niedzielnym finale spotkają się ze zwycięzcą meczu PGE Skra Bełchatów - Onico Warszawa.

Mecz nie rozpoczął się dobrze dla siatkarzy z Gdańska. Po kilku minutach przegrywali bowiem 1:5 i trener Andrea Anastasi musiał poprosić o czas. - Nie denerwujcie się. Musimy rozwiązać problem. Musimy rozwiązać problem - powtarzał Włoch. Odrabianie tych strat szło jednak bardzo mozolnie. Mistrzowie Polski nie pozwalali naszym zawodnikom na wiele. Mimo to udało się nieco do nich zbliżyć, na 10:12. Później różnica przez moment wynosiła nawet punkt. Co jednak z tego, skoro rywale wrzucili następny bieg i w końcówce seta już nie było na nich sposobu.

W drugiej odsłonie było już lepiej. Przede wszystkim żółto-czarni nie przespali pierwszej fazy seta, przez co nie musieli już tak ryzykować, aby gonić broniących Pucharu Polski kędzierzynian. Gdańszczanie na tyle się skoncentrowali, że ze stanu 9:10 wyszli na 14:10, uzyskując pierwszy raz tego dnia prowadzenie (sic!) i to od razu wyraźne. Wielka w tym zasługa Mateusza Miki, który niezwykle kąśliwie zagrywał, a jego wysiłek wspierali skutecznymi blokami na siatce koledzy. Ta zaliczka pozwoliła się rozluźnić, uwierzyć, że seta można ugrać i wszystko w tym meczu zacznie się niemal od początku. Tak było do stanu 24:21. Potem zrobiło się jednak 24:23 i zaczęły się nerwy. Emocje wzrosły, kiedy Damian Schulz zaatakował, a rywale zaczęli protestować, że nie trafił w boisko. Na szczęście, była to tylko zmyłka, bo z pomocą przyszła wideoweryfikacja, która potwierdziła prawidłowe zdobycie punktu, i przypieczętowała wygranie seta.

Mecz się zaczął od nowa, a w Trefla wstąpiła wiara w to, że ostatnia, ligowa porażka Zaksy nie była jednak przypadkiem. Gdańszczanie trzecią partię rozpoczęli od prowadzenia 4:1! Zaksa nie została jednak bierna! Zdołała wrócić do gry, doprowadzając do remisu 8:8. Rozgrywka nabrała rumieńców, a jedną z ładniejszych akcji żółto-czarni przeprowadzili chwilę przed wyjściem na prowadzenie 12:9. Najpierw dobrze zaasekurował w obronie Schulz, a później atakiem po bloku zakończył akcję, w której po obu stronach było dużo niedokładności i przypadku. Po kilku minutach wszystko się jednak wyrównało. Końcówka zapowiadała się bardzo dobrze. Trefl z 18:19 wyszedł na 20:19, po kapitalnym pojedynczym bloku Schulza na Maurice Torresie. W tym momencie już nikt nie pamiętał, że Zaksa w tym sezonie w PlusLidze wygrała 17 meczów z rzędu! Trefl grał jak natchniony, w obronie momentami ratował się w każdej akcji. Wyszedł na prowadzenie 23:21 i nawet błąd Schulza w ataku (23:22) nie wyprowadził drużyny z właściwego rytmu. To szczęśliwa akcja Piotra Nowakowskiego dała Treflowi prowadzenie 2:1!

Te szczęście było po stronie ekipy Anastasiego także na początku czwartej partii. Gdańszczanie radzili sobie nawet ze szczelnym blokiem, obijając skutecznie ręce rywali i wychodząc na prowadzenie 6:3. A te udane akcje skutecznie "wyciskały powietrze" z zespołu Zaksy. - Nie możemy wygrywać każdego meczu, ot tak! Musimy walczyć - pieklił się na przerwie przy stanie 8:5 dla Trefla Andrea Gardini. Tyle że żółto-czarni byli niemal nieomylni w obronie i po chwili było już 10:5! Ale wówczas się zacięli, cztery kolejne punkty zdobyła Zaksa i to Anastasi wziął czas, aby ukrócić to szalone tempo. Wyrównana gra toczyła się niemal do końca. Przy stanie 23:22 pomylił się jednak Rafał Szymura, który zaatakował obok bloku. Chwilę później Torres atakiem uratował pierwszego meczbola. Mecz potężnym atakiem zakończył jednak w swoim stylu Damian Schulz.

- Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Pierwszy set też był dobry, Kędzierzyn wtedy dobrze zagrywał. Później my też zaczęliśmy zagrywać i dołożyliśmy kilka dobrych obron. Bardzo się cieszymy, że po tym pierwszym secie, zaczęliśmy fajnie grać i wszystko nam wychodziło. Nie ma co ukrywać, że nie byliśmy faworytami, ale przyjechaliśmy do Wrocławia, żeby walczyć i pokazać się z jak najlepszej strony - powiedział przed kamerami Polsatu Schulz, który został wybrany MVP meczu.

Zaksa Kędzierzyn-Koźle - Trefl Gdańsk 1:3 (25:19, 23:25, 23:25, 23:25)
Zaksa:
Toniutti 1, Buszek 5, Wiśniewski 8, Bieniek 12, Torres 17, Deroo 15, Zatorski (libero) oraz Jungiewicz, Szymura 6

Trefl: Sanders 1, Nowakowski 12, Schulz 22, McDonnell 9, Szalpuk 17, Mika 12, Majcherski (libero) oraz Jakubiszak 1, Kozłowski, Niemiec

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto