- Mamy sposób na walkę z nielegalnym handlem na ulicach miasta - zapowiada gdański magistrat. 14 września prezydent podpisał nowe rozporządzenie, które zakłada, że towar handlujących na dziko będzie konfiskowany.
- Będziemy zabierać towar do naszych magazynów. Żeby go odebrać, trzeba będzie przedstawić dokumenty potwierdzające własność towaru oraz uiścić stosowne opłaty - zapowiada Danuta Janczarek, sekretarz miasta Gdańska.
Pierwsze patrole, złożone z urzędników i funkcjonariuszy Straży Miejskiej, wyjdą na ulice Gdańska w przyszłym tygodniu. Na pierwszy ogień sprawdzających pójdą handlarze zajmujący Trakt Królewski, potem kontrole rozszerzą się na całe Śródmieście i inne dzielnice Gdańska pozastawiane kramami.
Nowe prawo ma uderzyć handlarzy po kieszeni. Za pierwszy tydzień składowania zabranego im towaru miasto będzie pobierać opłatę w wysokości 92 zł. Za każdy kolejny - 18 zł. Jeśli rzeczy nie zostaną odebrane w ciągu roku, o ich losie zdecyduje sąd. -Będziemy się starać, aby ubrania czy buty nie były niszczone, a przechodziły na rzecz potrzebujących - zapewnia sekretarz miasta.
Handlującym na ulicach kary wydają się wysokie, jednak niepokoi ich także, jak odebrać zmagazynowany towar.
Do kupców już trafiły ulotki informujące o nowym rozporządzeniu. Nie ma w nich informacji o dacie rozpoczęcia akcji, nie ma adresów magazynów, nie ma stawek za przechowanie towaru. Urzędniczy język nie trafia do wyobraźni ulicznych sprzedawców. - I tak rozstawię stoisko w przyszłym tygodniu. Co mam zrobić? To moje jedyne źródło utrzymania, nie stoję tu dla przyjemności - mówi sprzedawczyni skarpet z Wałów Jagiellońskich.
Kupcy zrzeszeni, odprowadzający pieniądze do miejskiej kasy, uważają, że planowana kara i tak jest za mała. - Handlujący na dziko rozkładają się dookoła naszego rynku, a potem my musimy po nich sprzątać. Opłaty powinny być jak najwyższe, żeby na dobre zniechęcić nielegalnie sprzedających do rozstawiania się na chodnikach - przekonuje Krystyna Beata Bielińska, prezes zarządu Zielonego Rynku na Przymorzu.
Wtóruje jej Piotr Dzik, gdański radny i prezes Izby Gospodarczej Restauratorów i Hotelarzy. - Nielegalny handel trzeba zwalczać. Dostaję mnóstwo telefonów od mieszkańców, ale także restauratorów, że z powodu straganów ulice są pozastawiane i nie ma jak przejść, a całe Główne Miasto wygląda jak pobojowisko - mówi.
Kupcy z hali targowej podkreślają niebezpieczny aspekt ulicznego handlu.
- Wprost z chodnika sprzedawane są jajka, mięso i inne produkty spożywcze. Sanepid nie ma nad tym żadnej kontroli. Obok naszej hali ryby oprawiane są na trawniku, to niebezpieczne - przekonuje Irena Mikołajczyk, członek zarządu spółki Kupcy Dominikańscy w Gdańsku.
Dlatego miasto w przyszłym tygodniu do swojej akcji zaangażuje powiatowy sanepid. Zarekwirowane produkty spożywcze handlarze będą musieli odebrać już następnego dnia, inaczej zostaną zniszczone.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?