Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wizyta ojca Johna Bashobory na Pomorzu

Irena Łaszyn
G. Mehring
Plakaty pojawiły się w gdańskich kościołach i przed halą widowiskowo-sportową AWFiS, gdzie rekolekcje młodych zaplanowano. Pod postacią Jezusa Miłosiernego - wizerunek o. Johna Bashobory, czarnoskórego charyzmatyka z Ugandy i "wcale nietajnego współpracownika Jezusa", jak głosił napis. Ci, którzy misjonarza znali, natychmiast dodawali, że ojciec John czyni cuda. A właściwie nie on je czyni, tylko Pan Bóg za jego pośrednictwem.

Ojciec John Bashobora jest diecezjalnym koordynatorem Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej w diecezji Mbarara, w południowo-zachodniej Ugandzie. Ale studiował w Rzymie, zrobił doktorat z teologi

Tam, gdzie się pojawia, niewidomi zaczynają widzieć, osoby kalekie pozbywają się kul, zniewoleni - złego ducha, chorzy na depresję - czarnych myśli, a palacze - zrywają z nałogiem.

- Cuda! - wykrzykują jedni.

- Teatr - uważają inni.

Misjonarz jeździ po świecie, głosi Słowo Boże i mówi, że każdego dnia słyszy kierowane do siebie słowa Jezusa. Za nim podążają tłumy, zapełniają się więc kościoły i miejsca, w których odbywają się rekolekcje. Duchowni twierdzą, że nie chodzi o fenomen człowieka, chodzi o fenomen wspólnoty, w której on działa.

- Kościół afrykański to kościół młody, który dopiero otwiera się na Pana Jezusa - tłumaczy ks. Krzysztof Ławrukajtis, opiekun duchowy rekolekcji, na co dzień wikariusz w kościele pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Gdańsku. - Każdy otrzymuje potrzebne mu charyzmaty.

Ksiądz Krzysztof jest duszpasterzem Grupy Uwielbienia Bożego Miłosierdzia w Gdańsku, która rekolekcje zorganizowała. Grupa powstała z inicjatywy o. Bashobory w lutym br.

***
Gra zespół, ludzie klaszczą i tańczą. Klarnecista to Jerzy "Mazzol" Mazolewski, znany muzyk jassowy.

- 25 lat byłem poza Kościołem - opowiada. - Teraz jestem w neokatechumenacie.

Nowotwór, chemioterapia, paskudny czas. Niektórzy mówili: Wrócił z Amsterdamu, pewnie ma AIDS.

- Nie dementowałem tej informacji ani też nie "durczakowałem". Ocalałem, bo pewnie Bóg miał wobec mnie jakiś plan. Przebudziłem się więc do innego życia, zobaczyłem swoją historię w innym świetle. Może to był nawet początek jakiejś drogi w dół, bo wtedy chciałem to życie zjeść jak smaczne ciastko. Jak najszybciej, dopóki jeszcze mogę jeść. Moment tąpnięcia dla każdego jest różny. Ale to on jest zwykle zbawienny. Stało się to po zrobieniu jakiegoś ważnego festiwalu, gdy miałem poważną zapadkę psychiczną. Wylądowałem w szpitalu. Podczas gdy moi koledzy udawali się na odwyki i leczenie, ja udałem się w takim momencie do spowiednika. Po tych 25 latach była to spowiedź generalna. Cud wielki, aczkolwiek bez fajerwerków. Zacząłem odkrywać prawdę o sobie i prawdę o Bogu. Wiara jest darem, ale tąpnięcia nadal się zdarzają.

Spotkał ojca Bashoborę. Uważa, że to nie był przypadek, bo w życiu chrześcijanina nie ma przypadków, one są w języku polskim.
- Ojciec John nie jest mistykiem ani magikiem - podkreśla. - Jest człowiekiem wielkiej wiary, który ciągle się modli. Modli się za ludzi, którym posługuje. Daje radę, bo robi to nie ze swojej mocy.

Pani Henia: - Dwa lata temu, podczas spotkania z ojcem Bashoborą zostałam uzdrowiona z palenia papierosów. Paliłam 28 lat, a po tych rekolekcjach przestałam. Tak, jakby mi ktoś wygumkował ten nałóg z mózgu.

- Sądzi pani, że to zasługa ojca Bashobory?

- Nie! Jezusa Chrystusa. To jego działanie. To wiara czyni cuda.

Agnieszka: - Byłam świadkiem takich cudów w Chojnicach. Pewien mężczyzna przyszedł na rekolekcje z ojcem Bashoborą o kulach, wyszedł o własnych siłach. Ale łaska fizycznego uzdrowienia jest pochodną uzdrowienia duchowego. Do tego jednak potrzebna jest spowiedź, oczyszczenie z ciężkich przeżyć, urazów i niewybaczenia.

Dominik: - Po raz pierwszy usłyszałem o ojcu Bashoborze półtora roku temu. Akurat miałem dyżur w domu dziecka, w którym wówczas pracowałem, gdy dostałem SMS-a: Musisz obejrzeć w TVP1 film dokumentalny "Duch" o charyzmatykach.

Pamięta, że usiedli z chłopakami przed telewizorem, na ekranie zobaczyli ojca Bashoborę, który położył ręce na głowie małej dziewczynki. Dziewczynka od urodzenia nie widziała na jedno oko. On się nad nią modlił, potem kazał jej zakryć zdrowe oko. Mała zawołała: Ja widzę!

Na filmie było też o uwolnieniach i ludziach zniewolonych przez złego ducha. Gdy ojciec Bashobora przechodził z hostią, ci zniewoleni krzyczeli, przeklinali, wydawali z siebie przerażające dźwięki, padali na ziemię. Nawet ojcowie rodzin!

- Dla tych chłopaków z domu dziecka był to szok - opowiada Dominik. - Jeden z nich, o ksywie Rusek, lider w grupie, bardzo poraniony, oświadczył: Ja chcę poznać tego ojca, chcę, żeby się nade mną pomodlił. Powiedziałem: Nie wiem, czy to będzie możliwe. Ale tego samego dnia dostałem wiadomość, że za tydzień ojciec John przyjeżdża do Gdańska, do Matemblewa. Pojechaliśmy na rekolekcje. Stanęliśmy w wielkim tłumie. Ojciec John był daleko, na scenie. Ale podczas przerwy przechodził obok nas. Zatrzymał się, położył ręce na głowie Ruska, pomodlił się i odszedł. Chłopcy mieli oczy jak złotówki. On słyszy twoje myśli, powiedzieli. "Rusek" zaczął płakać, poszedł do spowiedzi, choć nie był przy konfesjonale wiele lat.

Różne rzeczy się tego dnia działy. Także - uwolnienia.

- Kobieta, która stała obok nas, podczas kolejnej modlitwy padła na ziemię, zaczęła okropnie przeklinać, wywracać oczami.
Wrócili z tych rekolekcji bardzo poruszeni.

Współautor filmu "Duch" to Leszek Dokowicz. Dawniej - współtwórca imprez techno i ateista, dziś przykładny katolik, mąż i ojciec piątki dzieci. Podczas rekolekcji opowiada o przeżyciach, jakich doznał z powodu dokonanej na nim magii. O cudotwórcy Harrisie, satanizmie i działaniach podprogowych stosowanych wobec słuchaczy techno.
Techno prowadzi do kontaktu ze złem. Podobnie jak bioenergoterapeuci i "Harry Potter".

- Zamieszczacie horoskopy i ogłoszenia wróżbitów? - ktoś dopytuje. - Przecież to okultyzm! Szukanie rozwiązań magicznych jest grzechem. Blokadą, która wyklucza uzdrowienie.

***

W hali - ponad 800 osób. Głównie młodych, choć i 70-latkowie się trafiają.

- Ta sala jest jak kościół, każdy może przyjść - podkreśla w imieniu organizatorów Edyta Tombarkiewicz.

Edyta jest tłumaczką ojca Bashobory, od wielu miesięcy jeździ z nim po Polsce, przekłada z angielskiego na polski każde jego słowo. Podczas konferencji, modlitw, koronek czy mszy stoi pół kroku za nim. Na ścianie - obraz Jezusa Miłosiernego, na podwyższeniu

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto