Wyjątkowy koncert Kruzenshtern & Parohod w klubie Ucho

Po rewelacyjnym koncercie Laboratorium, inaugurującym kolejny sezon Sax Clubu, nie spodziewałem się, że jakikolwiek występ będzie w stanie go przebić... Okazało się, że już kolejny koncert w ramach cyklu ściął mnie z nóg swoją świeżością, oryginalnością i intensywnością.

Nie obiecywałem sobie wiele po Kruzenshtern i Parohod, kilka utworów zamieszczonych na ich MySpace nie robiło wielkiego wrażenia. Jednak jeszcze przed koncertem zauważyłem na sali Jerzego Mazzolla, co już zapowiadało pochopność mojego sądu.

Izraelska kapela występuje w niecodziennym składzie - bas/wokal (Igor Krutogolov), perkusja (Guy Shechter), klarnet (Ruslan Gross) oraz akordeon (Olya Yelensky). Dodatkowo Igor obdarzony jest przezabawną mimiką twarzy, czym co rusz rozśmieszał publiczność zebraną w Uchu.
Pierwszy utwór przeminął niemal niezauważony, publiczność poskąpiła oklasków, a zespół był wyraźnie zirytowany. Jednak złe wrażenie, po obu stronach, szybko zostało zatarte. Kruzenshtern & Parahod zaczęli bawić się z publicznością, wciągać ją w gierki i przede wszystkim prezentować niesamowitą muzykę. Typowo jazzowe partie oparte na dźwięku klarnetu mieszały się z wręcz punkową sekcją rytmiczną, Krutogolov i Shechter z powodzeniem mogliby grać nawet death metal. Zresztą nawet wokale momentami ocierały się o growling.

Piosenki kończyły się i rozpoczynały tak nagle, że publiczność praktycznie nie była w stanie klaskać w odpowiednim momencie. Czasami ktoś wybijał się w środku utworu, innym razem reakcja następowała dopiero po zachęcie Igora. Bawiła się cała sala, zarówno artyści jak i fani, których bez wątpienia przybyło Kruzenshtern & Parohod po tym występie. Ja sam kupiłem dwie płyty Izraelczyków i już nie mogę się doczekać ich kolejnego występu w Trójmieście.