Wyprzedaż w centrum handlowym na Szadółkach znów sparaliżowała gdańskie ulice

- Byłam tu już w południe i mocno się zdziwiłam, gdy zobaczyłam tłumy i parkingi, na których nie można znaleźć wolnego miejsca - mówi Katarzyna Kropiewska, studentka z Gdańska, która przyjechała na "90-procentową wyprzedaż".
Choć niektórzy klienci wyglądali na rozczarowanych, gdy w butikach zniżka wynosiła 30, a nie 90 proc., to jednak chętnych na zakupy za bezcen przybywało z minuty na minutę.

Już o godzinie 13 przy kasach w najbardziej popularnych sklepach ustawiały się kilkudziesięcioosobowe kolejki, a w outlecie przebywało łącznie kilka tysięcy klientów. Ruchem przy wjazdach do centrum sterowali pracownicy firmy ochroniarskiej, a kilkanaście minut później wyjazd w stronę Armii Krajowej był trudniejszy, niż w godzinach popołudniowego szczytu. Gdy jednak ten nastąpił, kompletnie sparaliżowana została ul. Jabłoniowa, Łostowicka, Przywidzka, Nowolipie, Kartuska i pobliski zjazd z obwodnicy.

A miało być lepiej, bo jak mówili pracownicy outletu, warunki na drogach znacznie się poprawiły - powstały dwa dodatkowe parkingi, a ruch na ul. Przywidzkiej, który rok temu z powodu remontu odbywał się jednokierunkowo, wrócił do normy. - W tym roku nie otrzymaliśmy sygnału, by sterować ruchem. Do godz. 17 w rejonach Szadółek nie doszło też do wypadku czy kolizji - informuje st. sierż. Aleksandra Siewert z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Drogowcy podkreślają, że jeśli na wielkie wyprzedaże większość kierowców nadal będzie przyjeżdżać samochodem, sytuacja nigdy się nie poprawi.
- Skoro w ubiegłym roku były korki, to wszyscy, którzy zdecydowali się na przyjazd na zakupy samochodem, powinni liczyć się z tym, że podróż będzie znacznie dłuższa - zauważa Tomasz Wawrzonek, kierownik działu inżynierii ruchu ZDiZ w Gdańsku. - W takich przypadkach najlepiej byłoby, gdyby każdy, kto tylko może, przyjechał autobusem.

Około godz. 20 tłoczno zrobi się we Wrzeszczu. Noc Zakupów zorganizowała Galeria Bałtycka.