Gdańskie Morsy, jak co roku, tuż po sylwestrze postanowiły wykąpać się w Bałtyku. Na plaży w Gdańsku-Jelitkowie zgromadziło się 1 stycznia kilkanaście osób. Po odpowiednim przygotowaniu wszyscy uczestnicy wykąpali się. Niestety doszło do tragedii, bo krótko po wyjściu z morza jeden z morsów zmarł.
- Był to 61-letni sympatyk naszego klubu z Gdańska. Pojawiał się na naszych spotkaniach od 10 lat, ale tylko na Nowy Rok - tłumaczy Lech Szymaniuk, prezes Gdańskiego Klubu Morsów. - Mężczyzna rozmawiał z dziennikarzami, po czym jak tylko skończył rozmowę osunął się na ziemię. Został zawieziony do szpitala na Zaspie, ale niestety nie udało się go uratować. Serce nie wytrzymało - dodaje.
Jak podkreśla Szymaniuk, mężczyzna miał problemy zdrowotne - m.in. cukrzycę, był też głęboko upośledzony umysłowo. - W dodatku na jego stan zdrowia dobrze nie wpłynęło to, że w sylwestra mocno imprezował. Nie wiązałbym jego śmierci z samą kąpielą w Bałtyku - zauważa szef gdańskich morsów.
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?