MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Filmostrada VII: "Burza hormonów" i "Grając ofiarę"

Karol Stachura
Karol Stachura
Sobotni (18 października) wieczór przyniósł nam dwa filmy ukazujące dwojakie oblicza komedii: "Burza hormonów" to lekki film na niedzielne popołudnie, z kolei "Grając ofiarę" jest makabreską zgłębiająca zakamarki ludzkiej duszy.

Frekwencja na Filmostradzie poprawiła się (niestety, tylko nieznacznie), zwłaszcza podczas pierwszego seansu. Spoglądając na odbiór widzów, angielska komedyjka wygrała z rosyjskim obrazem i na nic zda się mowa o walorach artystycznych tego drugiego. Stara prawda głosi, że ludzie głosują nogami i już. Jeśli jednak chodzi o moją osobistą percepcję, wygląda ona nieco inaczej - cóż, być może po prostu się nie znam.

"Burza hormonów"

Ludzie. Spotykają się, rozstają, odnajdują po latach. Tak możnaby streścić ten film. Lekka brytyjska opowiastka nie wnosi zbyt wiele do gatunku - "To własnie miłość", "Cztery wesela i pogrzeb" i dziesiątki innych wyczerpały chyba wszystkie możliwości kombinacji "kto, z kim i dlaczego jest to śmieszne". Mimo to, widzowie mają po prostu potrzebę oglądania tego typu filmów, co potwierdziła ilość zajętych miejsc w sobotni wieczór.

Jeśli chodzi o samą fabułę, to zaserwowano nam serię obrazków z życia przypadkowych londyńczyków. Dwójka emerytów, która przed wojną była w sobie zakochana, odnajduje się pod koniec życia. Małżeństwo, które bierze rozwód nie w złości i atmosferze wojny, lecz w aurze zrozumienia, analizuje swoje błędy i wspomina lepsze czasy. Para gejów marząca o adopcji dziecka. Podrywacz-ćwierćinteligent, spławiany przez kolejne kobiety. Gra aktorska bez rewelacji, zdjęcia poprawne... zadowalający materiał jak na tego typu film, w którym nie chodzi przecież ani o mistrzowskie specjalne, ani o wysublimowaną grę świateł, czy też o zabójcze kreacje aktorskie.
Film (notabene, zdobywca nagrody na British Independent Film Awards 2006) wchodzi do głowy leciutko, bawi w środku przez chwilę i odlatuje niczym spłoszony motyl, by nie pozostawić wewnątrz nawet śladu. Jakby ujął to taksówkarz z "Hydrozagadki": "I o to chodzi, i o to chodzi."

"Burza hormonów" ("Scenes of a sexual nature"), reż. Ed Blum, Wielka Brytania 2006, 91 minut.

"Grając ofiarę"

Ni to komedia, ni dramat. Jak to z Rosjanami bywa - raz śmieją się przez łzy, a raz śmiejąc się, łkają. Historia Serebrennikowa opowiada o Valyi, mężczyźnie w wieku około trzydziestu lat, utrzymującym się z grania tytułowej ofiary w filmowych raportach policyjnych z miejsc zbrodni. Oczekiwany patos (sceny przestępstwa, policyjne śledztwo) jest rozbijany przez zobojętnienie bohatera i niespodziewane komiczne sytuacje, podkreślające prozę życia.

Valya to osoba nieumiejąca przystosować się do wymagań otoczenia. "Co powiesz dzieciom? Że udajesz trupy?" - pyta go wujek. Chłopakowi nie zależy na dobrej pracy, nie zależy mu na ślubie z dziewczyną, z którą spotyka się od pięciu lat. Prawdę mówiąc, nie zależy mu też na samej dziewczynie. Godzi się na małżeństwo, by uspokoić matkę i narzeczoną. Postawa bohatera może pchnąć do refleksji na temat zobojętnienia młodych ludzi, którym obca jest jakakolwiek ambicja czy bunt. Przemyślenia te wypowiedziane są pod koniec filmu przez kapitana policji, sfrustrowanego przez zobojętniałych młodzieńców.

Zakończenie filmu potęguje groteskowość całości i zwieńcza fabułę poprzez zatoczenie interesującego kręgu. Więcej nie zamierzam ujawnić - kto ciekaw, niech obejrzy sam.

"Grając ofiarę" ("Playing the victim"), reż. Kirył Serebrennikow, Rosja 2006, 95 min.

Czytaj też:


Filmostrada VII: "Oddech" i "Brasileirinho"

**

od 12 lat
Wideo

Urszula i Krzysztof Cugowski. Koncert Fajansowe sny 2024 we Włocławku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto