Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdański Budżet Obywatelski jest jak zombie napędzany urzędowym optymizmem. Komentarz Mariusza Leśniewskiego

Mariusz Leśniewski
Mariusz Leśniewski
Gdański Budżet Obywatelski jest jak zombie napędzany urzędowym optymizmem / zdjęcie ilustracyjne
Gdański Budżet Obywatelski jest jak zombie napędzany urzędowym optymizmem / zdjęcie ilustracyjne Jakub Steinborn
Za nami 10 edycja Budżetu Obywatelskiego w Gdańsku. Głosowanie trwało dwa tygodnie, od 26 września do 10 października. Ostatecznie o zmianach w Gdańsku, jak podają miejscy urzędnicy, zadecydowało 41 217osób, w tym 22 884 kobiet i 18 333 mężczyzn. Są dzielnice, gdzie mieszkanki i mieszkańcy dosadnie pokazali, że BO nie ma dla nich żadnego znaczenia.

Pamiętajmy, że głosować mogły też dzieci. Pewnie więc nie tylko jeden społecznik – zaangażowany w Budżet Obywatelski – maksymalnie wykorzystał potencjał swojej rodziny. "Realnych użytkowników" Budżetu jest więc dużo mniej, a jego urzędowe liczbowe odsłony niekoniecznie mają pokrycie z "odsłonami realnymi"

- Kolejny raz mieszkańcy pokazali, że partycypacja i udział w lokalnej demokracji jest bardzo ważny - podkreśla Sylwia Betlej, dyrektorka Biura ds. Rad Dzielnic i Współpracy z Mieszkańcami, cytowana przez urzędowy portal władz miasta - gdansk.pl.

CZYTAJ TAKŻE:
Gdańsk. Głosowanie w Budżecie Obywatelskim 2023 dobiegło końca. Jak wyglądała frekwencja?

Biorąc pod uwagę, liczbę głosujących nie ma jednak zbytnich powodów do optymizmu. Są dzielnice, gdzie BO obchodził praktycznie mało kogo. I tak w Śródmieściu zagłosowało jedynie 5,09 proc. uprawnionych, czyli 1223 mieszkańców. Do wyboru było tutaj 9 projektów dzielnicowych. Na Rudnikach projekty wybierało 5,62 proc. uprawnionych, czyli 56 mieszkańców. Do wyboru były 2 projekty. Na Młyniskach głosy oddało 5,87 proc. uprawnionych, czyli 139 mieszkańców. Zgłoszone były tutaj 2 projekty. Natomiast we Wrzeszczu Górnym zagłosowało 5,94 proc. uprawnionych, czyli 1272 mieszkańców. Do wyboru było tutaj 7 projektów dzielnicowych.

Głosowanie jak pusty rytuał

Przykład Śródmieścia – serca Gdańska – jest tu symboliczny. Dlaczego jego mieszkańcy praktycznie nie biorą udziału w BO? Odpowiedź jest prosta: Bo wiedzą, że i tak w żaden sposób nie wpływa on na ich życie, ani nie podnosi jego jakości. Od miesięcy piszemy o problemach centrum Gdańska, wobec których władze miasta są bezradne. Nocne hałasy, libacje, uciążliwe kluby nocne, poczucie, że mieszkańcy są mniej ważni niż turyści – to tylko niewielki wycinek problemów trapiących mieszkańców Śródmieścia. Trudno więc od nich wymagać, by radośnie uczestniczyli w głosowaniu kolejnej edycji BO, które przez władze miasta przedstawiane jest jako święto demokracji, a tak naprawdę stało się pustym rytuałem.

Rytuałem, który nie ma większego znaczenia, bo realizowane (często z dużym poślizgiem) inwestycje mają minimalny wpływ na poprawianie jakości życia w poszczególnych dzielnicach. Z kolei w dużych gdańskich dzielnicach sypialnych, takich jak Przymorze, Zaspa, Chełm czy Suchanino i Piecki-Migowo (Morena) inwestycje realizowane w ramach BO w ogóle nie mają znaczenia, bo jakość życia zależy tam od spółdzielni mieszkaniowych, a nie miejskich urzędników, którzy co najwyżej mogą ustalać rozkłady jazdy komunikacji miejskiej. Na marginesie, pozostawiają one wiele do życzenia.

Dlatego w "sypialniach" frekwencja w głosowaniu też była marna: na przykład na Chełmie niecałe 8 proc., a na Przymorzu Wielkim i Suchaninie - 7 procent. Tam Budżet Obywatelski jest praktycznie martwy, a urzędowy optymizm władz Gdańska to tylko kolejny rytuał. To władze spółdzielni, a nie miejscy urzędnicy, mają największy wpływ na codzienne życie mieszkańców, począwszy od częstotliwości sprzątania klatek schodowych, poprzez bieżące remonty, a na utrzymaniu zieleni skończywszy. Zresztą, ile siłowni pod chmurką można jeszcze tam postawić, a był okres, że głównie one wygrywały w głosowaniach.

Żywy trup, ale nie na Wyspie Sobieszewskiej?

Trzeba zauważyć, że są dzielnice Gdańska, gdzie BO cieszy się większym wzięciem.

- Największą frekwencję głosujących odnotowała w tym roku dzielnica Wyspa Sobieszewska - podają w komunikacie władze Gdańska. - Głosy oddało tu 21,09 proc. osób uprawnionych do głosowania, czyli 693 mieszkańców. W tym roku, w tej dzielnicy, zgłoszono 7 projektów dzielnicowych, w tym projekty Zielonego Budżetu Obywatelskiego. Drugą najwyższą frekwencję miała dzielnica Letnica - 18,81 proc. osób uprawnionych oddało swoje głosy, czyli 401 mieszkańców. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku Letnica cieszyła się najwyższą frekwencją. Mieszkańcy mogli wybierać w tym roku spośród 7 projektów dotyczących tej dzielnicy. Trzecią najwyższą frekwencję wśród gdańskich dzielnic może pochwalić się dzielnica Orunia Górna - Gdańsk Południe. Zagłosowało tu 16, 88 proc. uprawnionych osób, czyli 3674 mieszkańców. A do wyboru mieli 11 projektów dotyczących tej dzielnicy.

CZYTAJ TEŻ:**W weekend drogowy armagedon w Trójmieście (14-16.20.2022)? Jednoczesne zwężenie obwodnicy i głównej trójmiejskiej trasy przelotowej.**

Na Wyspie Sobieszewskiej czy w Letnicy mieszkają stosunkowo małe społeczności – są zwarte, interesują się lokalnymi sprawami ponadprzeciętnie, zaś Orunia Górna – Gdańsk Południe zamieszkują młodzi ludzie, którym "jeszcze się chce". Przepraszając za to uproszczenie – może zbyt radykalne – obraz tych trzech dzielnic jest tylko potwierdzeniem tezy, że gdański BO jest jak zombie. Niczym żywy trup napędzany jest tylko urzędowym optymizmem władz Gdańska. Czy tego paliwa wystarczy na kolejne edycje? Śmiem wątpić. BO co najwyżej - w swojej frekwencji i jakości - pozostanie na dotychczasowym poziomie, a kto się nie rozwija, ten się cofa.

Zabić zombie, ale nie tworzyć Frankensteina

Jak to zmienić... Zombie musi być wyeliminowany. Jedenasta odsłona BO jest już w Gdańsku niepotrzebna. Formuła się wypaliła. W dobie oszczędności (choć w Gdańsku wbrew temu, co podaje prezydent Aleksandra Dulkiewicz, z pieniędzmi wcale nie jest aż tak źle) włóżmy miliony z BO do "miejskiej skarpety". Lepiej jest zrobić Budżet Obywatelski raz na trzy lata jako prawdziwe święto demokracji lokalnej, z większym potencjałem i rozmachem, niż powtarzać co roku ten sam rytuał a la zombie. Oczywiście, przeciwników takiego rozwiązania nie zabraknie, bo są ludzie, którzy na inwestycjach z BO nieźle rok w rok zarabiają, ale mniejsza o nich. To mieszkanki i mieszkańcy Gdańska są ważni, a ich zainteresowanie Budżetem dowodzi, że w lokalnej gdańskiej demokracji coś nie gra.

Oczywiście, BO raz na trzy lata może przypominać Frankensteina, posklejanego z odkładanych różnych projektów, i tu dochodzimy do kolejnej kwestii...

Projekty budżetowe muszą być lepiej selekcjonowane. Na Chełmie - dla przykładu - kilka lat temu wygrał projekt "Aktywne spacery z wózkami". W ramach projektu, jak podają urzędnicy, odbyło się 40 treningów - aktywnych spacerów na terenie dzielnicy. Zajęcia polegały na ćwiczeniach fizycznych, które rodzice pod opieką instruktora wykonywali podczas spaceru, wykorzystując wózek. Z całym szacunkiem, dla wnioskodawców i głosujących, co zostało z tego projektu? Jak dzięki niemu zmieniło się życie mieszkańców dzielnicy? Szanując młode mamy – ich zapał i energię – mogły się zebrać kolektywnie same i urządzić spacery bez zastrzyku finansowego (ponad 5 tys. zł) z BO. Projekty z Budżetu nie mogą też wyręczać władz miasta w remontach chodników czy nawet tworzeniu miejsc wypoczynku.

Tak, tak... Miasto – w trosce o dobrostan swoich obywatelek i obywateli – mogłoby budować miejsca rekreacji bez rytuału Budżetu Obywatelskiego. To jest tak samo łatwe jak wydawanie ciężkich milionów na promocję czy też tak zwane budowanie marki Gdańska przez lokację w dyskusyjnych filmowych produkcjach.

Kolejna reanimacja

Ogłoszenie wyników głosowania gdańskiego Budżetu Obywatelskiego odbędzie się w piątek o godz. 15.00, w sali Atom na gdańskim stadionie Polsat Plus Arena Gdańsk. Jak podają władze miasta, z okazji jubileuszowej edycji będzie ono miało bardziej uroczysty charakter.

I tak w Gdańsku będziemy świadkami kolejnej reanimacji zombie. Odtrąbiony zostanie kolejny sukces urzędowy. Przeważająca liczba mieszkanek i mieszkańców Gdańsk nawet go nie zauważy, a zombie - nie mam wątpliwości - pewnie powlecze się w stronę 11 odsłony, gubiąc po drodze resztki idei, które były kiedyś jego siłą napędową.

ZOBACZ NA DZIENNIKBALTYCKI.PL:

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gdański Budżet Obywatelski jest jak zombie napędzany urzędowym optymizmem. Komentarz Mariusza Leśniewskiego - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto