Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia straci część dofinansowania na węzeł Karwiny? To już kolejne, poważne problemy z jedną z największych inwestycji samorządowych

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Na skutek opóźnienia w realizacji inwestycji mieszkańcy Karwin, Wielkiego Kacka i Dąbrowy notorycznie stoją w korkach. Trudno się dziwić, że ich zdenerwowanie na przedstawicieli władz Gdyni jest coraz większe.
Na skutek opóźnienia w realizacji inwestycji mieszkańcy Karwin, Wielkiego Kacka i Dąbrowy notorycznie stoją w korkach. Trudno się dziwić, że ich zdenerwowanie na przedstawicieli władz Gdyni jest coraz większe. Szymon Szadurski/Łukasz Kamasz
Samorządowcy z Gdyni przeciągnęli do tak absurdalnego stopnia realizację węzła Karwiny, jednej z największych inwestycji w mieście, że w efekcie grozi im odebranie części unijnej dotacji na ten projekt. Wiadomo, że zatrudniony przez nich wykonawca nie ukończy robót w terminie wyznaczonym w podpisanej umowie o dofinansowanie ze środków UE.

Kłopoty z finansowaniem węzła Karwiny. Co zrobi marszałek województwa?

O konieczności budowy integracyjnego węzła przesiadkowego przy stacji Pomorskiej Kolei Metropolitalnej na Karwinach wraz z buspasami wzdłuż ulic Chwaszczyńskiej i Wielkopolskiej samorządowcy opowiadają już od ponad dziesięciu lat.

W 2014 roku umowę w sprawie wspólnej realizacji tej inwestycji prezydent Gdyni Wojciech Szczurek podpisał z rządzącym Sopotem Jackiem Karnowskim, jednocześnie deklarując, że wspólnie postarają się o unijne dofinansowanie dla prac szacowanych na sto milionów złotych. Mówiono wówczas, że realizacja całego przedsięwzięcia jest kwestią „co najwyżej kilku lat” .

Unijne dofinansowanie w wysokości 54 mln zł rzeczywiście udało się pozyskać. Od samego początku z realizacją inwestycji były jednak kłopoty. Już na etapie jej projektowania pojawiły się poważne opóźnienia.

Kiedy projektant nie dotrzymał następnego z nich, wyznaczonego na styczeń 2019 roku, wymierzono mu prawie 3,8 miliona złotych kary umownej.

Stało się wtedy jasne, że terminu ukończenia węzła, wyznaczonego wówczas na 2021 rok, nie uda się dotrzymać. Ostatecznie dopiero w maju, ponad dwa lata temu, samorządowcy ogłosili przystąpienie do realizacji fazy budowlanej inwestycji.

Wcześniej zdążyli jednak pokłócić się z reprezentantami PKP Polskich Linii Kolejowych, którzy zarzucili im, że wbrew wcześniejszym ustaleniom okroili projekt wiaduktu koło stacji PKM i zerwali zawartą w 2017 roku umowę.

Według przedstawicieli PKP PLK w przyszłości poskutkować miało to m.in. niemożnością zwiększenia przepustowości towarowego ruchu kolejowego do Portu Gdynia oraz budowy dwóch nowych stacji pasażerskich w Małym Kacku i ul. Kielnieńskiej w Gdańsku.

Do mediacji w tej sprawie wkroczył wówczas marszałek województwa Mieczysław Struk, uderzył pięścią w stół i zagroził gdyńskim samorządowcom cofnięciem unijnego dofinansowania. Jak można było wówczas usłyszeć od przedstawicieli marszałka, działania włodarzy Gdyni wiążą się z ryzykiem zaprzepaszczenia rezultatów wielu powiązanych projektów w województwie, finansowanych ze środków unijnych.

Dlatego Mieczysław Struk zobowiązał Wojciecha Szczurka do zawarcia porozumienia z PKP. Ostatecznie gdyńscy samorządowcy uznali, że z pierwszego etapu inwestycji wyłączą tereny bezpośrednio sąsiadujące z linią kolejową. Miało to spowodować, że dzięki pominięciu kwestii wiaduktu, parking przy stacji PKM na Karwinach i buspasy powstaną do 11 maja tego roku.

Dziś wiadomo już, że tak się nie stanie. Nowy termin ukończenia inwestycji wraz ze zgłoszeniem gotowości do jej odbioru wyznaczony został na 3 listopada. Oznacza to kolejne pół roku obsuwki.

Trwa głosowanie...

Jaki jest akceptowalny termin na wykonanie remontu głównej ulicy w mieście?

Problem w tym, że zgodnie z podpisaną umową o dofinansowanie prac z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Pomorskiego, ostateczny termin zakończenia tego projektu to 30 września 2023 roku. Jego dotrzymanie jest obecnie całkowicie nierealne.

Samorządowcy z Gdyni zwrócili się więc już pod koniec kwietnia do zarządu województwa pomorskiego jako instytucji zarządzającej wydatkowaniem unijnych środków z RPO w regionie o wydłużenie okresu realizacji projektu do 29 grudnia tego roku.

Od tego czasu minęło jednak już ponad dziewięć tygodni, a pozytywnej odpowiedzi ze strony marszałka województwa Mieczysława Struka nie ma. Procedowanie wniosku gdyńskiego samorządu planowane jest w tym miesiącu.

Jak też poinformowała „Dziennik Bałtycki” Martyna Sawicka z departamentu programów regionalnych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, w przypadku braku zgody na wydłużenie terminu realizacji węzła Karwiny, wydatki na ten projekt, poniesione w końcowej fazie inwestycji, po 30 września 2023 roku, nie będą mogły zostać dofinansowane ze środków unijnych.

Kłopoty z węzłem Karwiny. Gdyński samorząd straci miliony?

Jak ustaliliśmy, dla gdyńskich samorządowców taki stan rzeczy oznaczać mógłby konieczność wygospodarowania dodatkowo z własnego budżetu co najmniej kilku milionów złotych na dokończenie węzła. Taka sytuacja wcale nie dziwi mieszkańców dzielnic przylegających do inwestycji.

Ponad 34 tysiące gdynian z Dąbrowy, Karwin i Wielkiego Kacka, na skutek ślimaczących się prac codziennie stoi w kilometrowych korkach. Mieszkańcy tych dzielnic, z którymi rozmawialiśmy, nie mają też wątpliwości, że inwestycja prowadzona jest w skandaliczny sposób.

- Na placu budowy zazwyczaj nic się nie dzieje - mówi pani Marta z Dąbrowy. - Wygląda to tak, jakby komuś zależało, aby inwestycja trwała jak najdłużej. Nic dziwnego, że przedstawiciele instytucji, dofinansowujących tę farsę, wahają się, czy przypadkiem nie należy cofnąć dofinansowania.

Warto przypomnieć, że Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego, już w pierwszej połowie 2021 roku upominał gdyńskich samorządowców, że sposób realizacji węzła Karwiny monitorowany jest przez Komisję Europejską. Nie spotkało się to jednak z przyspieszeniem tempa projektowania i budowy.

Z kolei sami mieszkańcy kilka razy już wyrazili swoją dezaprobatę dla sposobu realizacji inwestycji. 20 czerwca pojawili się pod Urzędem Miasta Gdyni, organizując protest. Przynieśli też ze sobą transparenty z dosadnymi inwektywami pod adresem prezydenta miasta Wojciecha Szczurka i jego zastępcy, Marka Łucyka.

- Zadzwoniliśmy do wykonawcy tego remontu z prośbą o odpowiedzi, co się tam dzieje - mówił nam jeden z mieszkańców obecnych na proteście - Usłyszeliśmy, że realizuje obecnie ponad 40 inwestycji i nie wyrabia. To ich odpowiedź. Jadąc na protest naliczyłem na jednym pasie sześciu pracowników, z tym, że to nie był wykonawca, a podwykonawca. Interesuje mnie to, żeby ta usługa, czyli remont, była wykonana w czasie, solidnie i dobrze i żeby osoby odpowiedzialne za tę inwestycję poniosły konsekwencje. Tymczasem jedyne co mamy to uśmiech, samozadowolenie i bezczelne odpowiedzi urzędników, którzy nie potrafią i nie chcą wziąć odpowiedzialności za to, co narobili. Panie prezydencie, my za to wszystko płacimy i mamy tego, co obecnie wyrabia się na węźle Karwiny, serdecznie dość. Mamy dość was. Tak dłużej być nie może.

Węzeł Karwiny. Inwestycja potężnie opóźniona, samorządowcy nie widzą w tym swojej winy

W całej sytuacji dobry humor zachowują jedynie gdyńscy samorządowcy. Przypomnijmy tylko, że już na początku tego roku informowali, że mimo potężnych opóźnień nie zamierzają obciążyć wykonawcy węzła Karwiny jakimikolwiek karami umownymi. Informacja ta wywołała wielkie wzburzenie wśród mieszkańców.

- Ta firma od lat wygrywa znaczą część dużych przetargów w mieście, niemal zawsze nie dotrzymuje terminu, a jest bezkarna - mówi nam pan Michał, mieszkaniec Karwin. - Dowodów oczywiście na nic nie ma, ale można tylko domyślać się, dlaczego tak się dzieje.

Trwa głosowanie...

Wykonawcy węzła Karwiny powinny zostać wymierzone kary za opóźnienie w realizacji inwestycji?

Marek Łucyk, wiceprezydent Gdyni, odpowiedzialny za realizację inwestycji w mieście, kilkukrotnie już powtarzał, że w przypadku węzła Karwiny winnymi opóźnień są przedstawiciele PKP Polskich Linii Kolejowych. Jego zdaniem spółka ta miała przeciągać uzgodnienia dotyczące przebudowy wiaduktu nad torami kolejowymi przy placu budowy.

- Śmiech na sali - komentuje pani Mirosława, mieszkanka Wielkiego Kacka. - Gdyńscy urzędnicy narobili kolejnego bałaganu. Po lotnisku, lodowisku, basenie olimpijskim i kilku innych, nieudanych inwestycjach, grozi im ponownie odebranie unijnego dofinansowania, a oczywiście znowu nie widzą w tym swojej winy. Tej ekipie trzeba już definitywnie podziękować podczas najbliższych wyborów samorządowych.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto