MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk wróciła do wygrywania. Biało-zieloni lepsi od Zagłębia Sosnowiec [zdjęcia]

Paweł Stankiewicz
Zagłębie Sosnowiec - Lechia Gdańsk
Zagłębie Sosnowiec - Lechia Gdańsk Fot. Lucyna Nenow
Lechia Gdańsk wygrała w Sosnowcu z Zagłębiem 1:0 i nadal jest liderem Lotto Ekstraklasy. Piłkarze obu drużyn aż cztery razy obili poprzeczkę w tym spotkaniu.

Przed wyjazdem do Sosnowca największym problemem była pauza za kartki Filipa Mladenovicia. To najlepszy piłkarz biało-zielonych w tej rundzie. Zagadką było, kto zastąpi Serba na lewej obronie.

- Nominalnym zastępcą dla Filipa jest Mateusz Lewandowski. Mam plan, ale trzeba poczekać na mecz i wszystko będzie jasne - mówił Piotr Stokowiec, trener biało-zielonych.

W typowaniach pojawiały się różne nazwiska, od wspomnianego Lewandowskiego, przez Michała Nalepę czy Joao Nunesa. Stokowiec zaskoczył wszystkich, bowiem na lewą obronę przesunął Tomasza Makowskiego i to był dobry ruch. Młody piłkarz gdańskiego zespołu nie zapędzał się zbyt mocno pod pole karne rywali, ale w defensywie pokazał się naprawdę z dobrej strony. To nie jedyna zmiana, bowiem po raz pierwszy w tym roku w podstawowym składzie znalazł się Lukas Haraslin, do środka - za Makowskiego - przesunięty został Flavio Paixao, a w ataku Jakub Arak zamienił nieskutecznego Artura Sobiecha. Dobry ruch był zwłaszcza z ustawieniem Flavio, który był najlepszym piłkarzem spotkania w Sosnowcu.

To był otwarty mecz, a obie drużyny miały okazje do zdobycia gola. Nie brakowało akcji ofensywnych i strzałów na bramkę. Spotkanie idealnie ułożyło się dla biało-zielonych, którzy objęli prowadzenie już w 8 minucie, a ładnego gola strzałem z rzutu wolnego zdobył Daniel Łukasik. To dla Daniela trzeci gol w Lechii, bo wcześniej trafił w Krakowie z spotkaniu z Wisłą w 2015 roku oraz w tym sezonie w meczu Pucharu Polski z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Zagłębie się nie załamało i ruszyło do ataku. Groźny w polu karnym był Piotr Polczak, ale jego pierwszy strzał obronił Dusan Kuciak, a za drugim razem trafił w poprzeczkę. Głodny gry był Haraslin. Mogły podobać się jego akcje pod bramką rywala, ale też mocno pomagał Makowskiemu w defensywie.

Drugą połową mocno zaczęła Lechia, bo już w 47 minucie po zagraniu Haraslina głową strzelał Jakub Arak, ale tak jak Polczak w pierwszej połowie trafił w poprzeczkę. Zresztą piłkarze obu zespołów jeszcze po razie obili ten element bramki. Po strzale z dystansu w porzeczkę trafił Mateusz Możdżeń, a pięć minut później po podaniu piątą od Flavio to samo uczynił Jarosław Kubicki. W końcówce Lechia strzeliła dwa gole, ale żaden nie został uznany. Sobiech, który wszedł na boisko w drugiej połowie, bardzo ładnie wykończył podanie Kubickiego i bramka najpierw została uznana, a po analizie VAR anulowana, bo napastnik biało-zielonych był na minimalnym spalonym. Z kolei Błażej Augustyn był już na wyraźnym spalonym i ten gol nie mógł zostać uznany. Lechia mogła jednak strzelić drugą bramkę, ale Sobiech przegrał pojedynek sam na sam z bramkarze Zagłębia. W drugiej połowie gra defensywna podopiecznych trenera Stokowca była już lepsza i drużyna zasłużenie sięgnęła po bardzo ważne trzy punkty. Lechia przełamała się po dwóch meczach bez zwycięstwa na Zagłębiu Sosnowiec, a więc podobnie jako to miało miejsce jesienią.

PSG kolejny raz zawiodło w Lidze Mistrzów. "To przez złe podejście kluczowych zawodników do meczu"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto