MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia z wiodącymi postaciami

Paweł Stankiewicz
Sebastian Wolosz/ Glos Szczecinski/ Polska Press
Lechia Gdańsk wiosną zaczyna potwierdzać, że jest drużyną z wielkim potencjałem, który jednak trzeba wykorzystać. Dziś podium na zakończenie sezonu wcale nie jest już mało realne.

O Lechii wiosną jest głośno, bo to drugi zespół T-Mobile Ekstraklasy w tym roku, zaraz po Lechu Poznań. Bilans biało-zielonych - siedem zwycięstw, dwa remisy i trzy porażki - musi robić wrażenie na rywalach. Biało-zieloni poprzedni rok zakończyli na 13. miejscu. Nie brakowało takich, którzy pukali się w czoło na słowa, że podopieczni trenera Jerzego Brzęczka zagrają w grupie mistrzowskiej. Tymczasem to już jest fakt, a po zwycięstwie nad Pogonią w Szczecinie na otwarcie fazy finałowej strata do europejskich pucharów wynosi już tylko jeden punkt, a do medalu dwa. Trener Brzęczek mówi o walce o czwarte miejsce, ale biało-zieloni mogą walczyć i o miejsce na najniższym stopniu podium. Kto wie, czy decydujący nie będzie ostatni mecz sezonu w Białymstoku z Jagiellonią.

Jednak na razie przed piłkarzami Lechii piątkowy mecz z Wisłą Kraków. Biała Gwiazda też ma wysokie aspiracje. To jeden z głównych rywali do walki o możliwość pokazania się w Europie. A w tym roku PGE Arena to prawdziwa twierdza Lechii. Gdańszczanie na swoim stadionie wygrali pięć meczów, jeden zremisowali i nie dali sobie strzelić gola.

Lechia pokazuje swój potencjał, włączając się do walki o czołowe pozycje w lidze. Atutem na pewno jest szeroka kadra, co może mieć duże znaczenie w fazie finałowej tego trudnego sezonu. W Szczecinie swoją szansę dostali chociażby Łukasz Budziłek w bramce czy Mateusz Możdżeń najpierw na skrzydle, a potem na prawej obronie i obaj ją wykorzystali. Pokazali trenerowi Brzęczkowi, że w razie problemów może na nich liczyć. Prawdziwą siłą Lechii są jednak liderzy w każdej formacji. Defensywa to na pewno najmocniejszy punkt zespołu. Grzegorz Wojtkowiak i Jakub Wawrzyniak wnieśli dużo doświadczenia i spokoju, chociaż im też ostatnio przytrafiały się błędy. Silny jest środek defensywy, bo Rafał Janicki wciąż się rozwija, a mocnym punktem stał się Gerson. Już nie tylko broni dostępu do własnej bramki, ale w Kielcach i w Szczecinie pokazał, że może się też przydać w polu karnym przeciwnika.

Więcej można przeczytać na stronie Dziennika Bałtyckiego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Arka Gdynia nie zagra w PKO Ekstraklasie! Przegrała baraż z Motorem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto