W meczu z Piotrcovią z powodu kontuzji nie mogli zagrać dwaj skrajni pomocnicy - Michał Smarzyński i Marcin Pudysiak. W zgodnej opinii wszystkich fachowców było to duże osłabienie gdyńskiej jedenastki. W Piotrkowie mogli zadecydować o zwycięstwie żółto-niebieskich.
Kolejny mecz gdynianie zagrają dopiero 20 bm. i obaj piłkarze mają czas na wyleczenie kontuzji. Czy zdążą?
- Trudno powiedzieć - mówi popularny "Smoleń". - Kostka ciągle boli. Mam mocno zbity staw skokowy. Na razie tylko chodzę na zabiegi, a podczas treningów biegam wokół boiska.
Z innym urazem zmaga się Pudysiak.
- Mam naciągnięty mięsień dwugłowy. Co ciekawe nie czułem bólu zaraz po meczu. Dopiero w poniedziałek. Cały czas czuję kłucie, tak jakby mnie kurcz łapał. Podobnie jak "Smoleń" tylko biegam i chodzę na zabiegi. Mam nadzieję, że do meczu z Łęczną zdążę się wykurować - powiedział Marcin.
Obaj zawodnicy przyznają, że ich urazy są drobne, ale bardzo uciążliwe.
- Nie można być jednak niecierpliwym. Czas goi rany. W zeszłym roku zlekceważyłem uraz i musiałem pauzować przez trzy miesiące. Najgorsze, że to znów ta sama kostka - przyznaje Smarzyński.
"Smoleń" i "Pudys" od lat są przyjaciółmi. W czasach szkolnych siedzieli nawet w jednej ławce. Nic więc dziwnego, że pojawiły się komentarze.
- Mnie się nawet pytali u kogo w sobotę była impreza - u mnie czy Michała, bo przecież nie pojechaliśmy do Piotrkowa. Podtekstów nie należy się jednak doszukiwać. To zwykły zbieg okoliczności - wyjaśnia Pudysiak.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?