MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rody nadwarciańskie. Józef Szubzda, prezydent Sieradza przywieziony czarną Wołgą FOTO

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Rody nadwarciańskie. Józef Szubzda, prezydent Sieradza przywieziony czarną Wołgą
Rody nadwarciańskie. Józef Szubzda, prezydent Sieradza przywieziony czarną Wołgą Fot. D.Piekarczyk/Archiwum
Jak to z wyborem Józefa Szubzdy na pierwszego po II wojnie światowej prezydenta Sieradz było?

- Ech, lepiej niech opowie Jerzy Kowalski - mówi ze spokojem w głosie Jerzy Szubzda. - On lepiej wie.

- To był lipiec 1975 roku - rozpoczyna opowieść Jerzy Kowalski, obecnie dyrektor Muzeum Okręgowego w Sieradzu. - Pan Józef był już wtedy po nominacji na wicekuratora oświaty nowego województwa sieradzkiego. Chciał trochę odpocząć i pojechał z sieradzkimi dziećmi i młodzieżą na obóz do Bocheńca koło Małogoszczy. Pewnego dnia Jan Dębowski z Komitetu Wojewódzkiego PZPR poprosił mnie i mówi tonem nie znoszącym sprzeciwu: bierz wołgę, jedź do Bocheńca i przywoź mi tu jak najszybciej Szubzdę. A co się stało - pytam? Zapadła decyzja, że zostanie pierwszym prezydentem Sieradza. Cóż, odwrotu nie było, pojechałem i tak oto pierwszy prezydent miasta przywieziony został czarną wołgą.

- Rzeczywiście byłem na obozie harcerskim z dziećmi - dopowiada Józef Szubzda. - Był tam także mój siedmioletni syn. Jak spod ziemi wyrósł któregoś dnia Jerzy Kowalski i mówi: przyjechałem po pana, będzie pan prezydentem miasta. Nawet nie śmiałem oponować. I tak oto wróciłem do kamienicy przy Rynku 14. Wróciłem, bo przecież od dwóch lat, czyli od czasu mojego pobytu w Sieradzu, pracowałem w tym budynku, w oświacie.

Dodajmy, że nominacja Józefa Szubzdy na prezydenta Sieradza dla wielu była zaskoczeniem. Jeszcze długo w magistracie szeptano, że Jerzy Turbiński, ostatni przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej (październik 1974-31 lipca 1975) miał już przygotowaną pieczątkę na napisem "Prezydent miasta Sieradza".
- Nic mi o tym nie wiadomo - mówi z lekkim uśmiechem Józef Szubzda.

Jakie były te pierwsze dni odrodzonego województwa sieradzkiego?

- Wszystko było wtedy nowe - kontynuuje opowieść pierwszy powojenny prezydent Sieradza. - W Urzędzie Miasta nastąpiła prawdziwa rewolucja. Trzeba było stworzyć urząd wydziałowy, to znaczy że powstawały nowe wydziały. Tylko że brakowało etatów, pomieszczeń. Do Sieradza przybyli pracownicy na przykład z Łodzi. I tu kolejny kłopot. Gdzieś trzeba ich zakwaterować. W 1973 roku, kiedy przyjechałem do Sieradza z Brzezin, mieszkałem początkowo w Domu Nauczyciela przy ulicy Rycerskiej. Dopiero potem dostałem mieszkanie w bloku przy ulicy Targowej. Gorsze zresztą od tego, które mieliśmy z żoną w Brzezinach koło Łodzi. Zaczęła się zmieniać funkcja miasta. Napływać zaczęli ludzie z okolicznych wsi.

Pionierskie dni rodziły też marzenia w głowach radnych. Niektóre, jak wspomina Józef Szubzada, zupełnie nierealne.

- Byli tacy, co to marzyła im się w Sieradzu druga Warszawa i to w ekspresowym tempie. Chcieli miasta dużego, po obu stronach rzeki Warty. Na szczęście szybko zeszli na ziemię. Ale już wtedy, w tych pierwszych dniach, powstawać zaczął plan urbanistycznego zagospodarowania Sieradza, nad którym pracowali Jan Michalewicz i Hipolit Rudecki. Zresztą wtedy ruszyliśmy z kopyta z budownictwem mieszkaniowym. To wtedy powstały pierwsze bloki przy obecnej ulicy Jana Pawła II.

Z prezydenturą Józefa Szubzdy związane jest także powstanie w Sieradzu komunikacji miejskiej.

- To było w roku 1976 - wspomina nasz rozmówca. - Komunikacja była konieczna. Choćby dlatego, że zaczęła się rozbudowywać, przy ulicy Mickiewicza, Sira. Ludzie musieli dojechać do pracy. Pamiętam, że na początku kwietnia przyjechały do Sieradza cztery pierwsze autobusy. Potem dojechały dwa kolejne, a w maju ruszyły trzy linie. Jaka to wtedy była radość. Byliśmy dumni, że w Sieradzu jest komunikacja miejska. Kierowcy narzekali jednak na pierwsze autobusy, polskiej zresztą produkcji, bo ciężko się nimi skręcało na wąskich uliczkach. Początek komunikacji to duża zasługa Stanisława Kulczyckiego, pierwszego dyrektora MKP. Dodam, że już wtedy powstały pierwsze projekty wiaduktu na obecnej ulicy Wojska Polskiego i mostu wiszącego nad rzeką Wartą. Realizacja owych projektów nastąpiła dopiero za kadencji następnego prezydenta Sieradza Michała Kłosa.

Niezwykle ciepło Józef Szubzda wspomina nieżyjącego Jana Matusiaka (zmarł w w roku 2007), twórcy "Szkatuły piórem rzeźbionej".

- Miałem zaszczyt pracować z nim. On odpowiadał w mieście za kulturę. Żył kulturą. Wymyślił wówczas niedzielny cykl koncertów muzycznych dla sieradzan.

Nie sposób nie wspomnieć o ówczesnych kontaktach wielkiego sieradzanina Arego Szternfelda ze swoim rodzinnymi miastem. - Bywał u nas. Spotykał się z mieszkańcami miasta, opowiadał o kosmonautyce. Sala była wypełniona po brzegi. Ary Szternfeld potrafił pięknie przemawiać i przekazywać swoją wiedzę w sposób przystępny. Po raz ostatni odwiedził Sieradz pod koniec listopada 1976 roku. Wtedy też skreślił pożegnalne słowa z Sieradzem i jego mieszkańcami. Zachowały się do dziś. Mieszkał w Dworku Modrzewiowym. Rok później odwiedziłem go w Moskwie. Byłem tam wspólnie z Jerzym Paszkowskim, ówczesnym dyrektorem Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierza Jagiellończyka.
Józef Szubzda był prezydentem Sieradza do 15 czerwca 1977 roku. Pałeczkę po nim przejął Michał Kłos. Pan Józef żyje sprawami swojego miasta. Publikuje artykuły w regionalnych wydawnictwach.

Tekst powstał w 2014 roku i był publikowany w tygodniku "Nad Wartą", w cyklu "Rody nadwarciańskie".

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto