Pan Tomasz tłumaczy, że gdy kupował mieszkanie przy ul. Do Studzienki, nie wiedział, w jaki sposób przeprowadzono w 2013 remont instalacji gazowej. - Dopiero później zorientowaliśmy się, że wszystko odbyło się niezgodnie z prawem. Ówczesny zarządca, firma K&K, wymianę instalacji zleciła człowiekowi, z którym współpracuje. Ten choć podłączył gaz, nie wykonał nawet głównej próby szczelności instalacji, do czego zgodnie z prawem był zobowiązany. Dopiero po wielu miesiącach znalazły się dokumenty, że taka próba była, ale nie wiadomo nawet, jakim urządzeniem ją wykonano, co musi być w protokole odbioru - relacjonuje gdańszczanin.
- Nie wiemy więc, co by się stało, gdyby ciśnienie gazu nagle wzrosło. A gdyby rura okazał się nieszczelna i doszłoby do wybuchu? Zgodnie z prawem odpowiedzialność ponieśliby właściciele mieszkania, czyli także my - denerwuje się pani Monika.
Małżeństwo relacjonuje, że gdy tylko zorientowało się w sytuacji, rozpoczęło walkę z ówczesnym zarządcą, firmą K&K. - Nikt nie chciał nas słuchać. Może dlatego, że pani, która pracuje w K&K, wcześniej była urzędniczką w Gdańskim Zarządzie Nieruchomościami Komunalnymi, więc nie boi się reakcji ze strony miasta.
Janina Kaczmarska z K&K zapewnia jednak, że przy ul. Do Studzienki 37 wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - To był jedynie drobny remont, a nie wymiana instalacji gazowej. Instalacja jest przecież szczelna - podkreśla. - To zamieszanie to jakieś nieporozumienie. Przez tego pana wypowiedziałam zresztą tej wspólnocie umowę, żeby nie mieć już więcej problemów.
Ale według pana Tomasza także kolejny zarządca, Rezydent Administracja Nieruchomościami, niewiele zdziałał. Choć wydobył od K&K protokół, z którego wynika, że próba szczelności jednak się odbyła, nie zwrócił uwagi, że został on opracowany niezgodnie z prawem.
- Nie wiem, czy dokument przygotowano zgodnie z prawem. Dla mnie najważniejsze jest to, że jest tam podpis osoby uprawnionej, więc zakładam, że instalacja jest bezpieczna - podkreśla Rafał Żukowski z firmy Rezydent.
Pani Monika i pan Tomasz opowiadają, że nie pomogły też telefony do Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych, choć w budynku jedno z mieszkań należy do miasta.
Ale rzecznik prasowy GZNK przekonuje, że sprawy nie zbagatelizują. - 9 lutego poinformowaliśmy Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o wątpliwościach, co do prawidłowości wykonania oraz odbioru robót remontowych polegających na remoncie instalacji gazowej, załączając komplet posiadanej dokumentacji w tej sprawie - informuje Agnieszka Kukiełczak. - 22 lutego GZNK otrzymał pismo z PINB z informacją, że ten nie znajduje podstaw do podjęcia działań w trybie nadzoru budowlanego.
Właściciele mieszkania przy ul. Do Studzienki o sprawie poinformowali zaś Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego. - 23 lutego dzwoniłem tam i powiedziano mi, że sprawę przekazano do PINB i że nie ma jeszcze decyzji w tej sprawie. Skąd ma ją zatem GZNK? - pyta pan Tomasz.
Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego przekazał sprawę do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
Gdańszczanie już jednak zapowiadają, że sprawy nie odpuszczą. - Mamy przygotowany przez prawnika komplet dokumentów, które złożymy do prokuratury. Nie chcę czuć się odpowiedzialny, gdy coś się stanie - podkreślają.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?