Gdyński sylwester roku 1936. Można powiedzieć, że był on jubileuszowy. Dziesięć lat wcześniej Gdynia otrzymała prawa miejskie, przemieniając się w ciągu tej dekady w nowoczesny ośrodek portowy z dziesiątkami dancingów, kawiarni i restauracji, tętniący życiem także po zmroku. Słowem, było gdzie się bawić, choć akurat ostatnia noc w roku wymagała wcześniejszej rezerwacji stolika.
Przyjemne z pożytecznym
Zapewne niektórzy z balowiczów zaczęli wieczór od wizyty w kinie. Bajka, Bodega, Czarodziejka, Lido, Morskie Oko - w każdym było coś ciekawego. Jak nie „Ciotka Karola” z Paulem Kempem, to „Dwie Joasie” z Jadwigą Smosarską. Tu i ówdzie bogaty nadprogram. A kiedy dobry humor zaczął już dopisywać, podwoje lokali stały już otworem.
Niestety, tego wieczora nie wszyscy gdynianie mieli powody do zadowolenia. Wielu dawało się we znaki bezrobocie i ubóstwo, stąd sylwestrowe zabawy często łączono ze zbiórką środków na pomoc zimową dla potrzebujących. Tak było chociażby na Wielkim Wieczorze Sylwestrowym, który Związek Oficerów Rezerwy urządził w salach Polskiej Riviery. Zachętą dla gości miała być niska cena biletów wstępu (3 zł od osoby), tani bufet oraz muzyka doborowej orkiestry z liniowca Batory, który zaledwie kilka miesięcy wcześniej wszedł do służby.
Odrobina blichtru
Na tańce można było się wybrać do takich przybytków, jak Ermitage, hotel Morski czy Mascotte. W tym ostatnim, „prestiżowym i najbardziej luksusowym”, jak go reklamowano w prasie, królowała Jeanette de Lasso, z „bezsprzecznie najlepszą kreacją taneczną, jaką miano możność oglądać w Gdyni”. Jej występ uzupełniały pokazy w wykonaniu pań: Podleśnej i Grabowskiej oraz „humorzysty” Aleksego Kałużnego. Zdaniem organizatorów imprezy, był to wystarczający powód, aby każdy miłośnik sztuki tanecznej odwiedził w noc sylwestrową „gościnne salony Mascotte”.
W tyle za konkurencją nie pozostawało Café Bałtyk, w którym przygotowano zabawę, jakiej w Gdyni „jeszcze oko nie widziało i ucho nie słyszało”.
Muzyka na Targach Gdyńskich
Natomiast bardziej swojsko wyglądała impreza Chrześcijańskiej Kasy Pożyczek Bezprocentowych, zrzeszającej drobne kupiectwo i rzemiosło. Odbyła się ona w salonach Domu Zdrojowego przy al. Piłsudskiego, a w programie znalazła się moc atrakcji i niespodzianek, m.in. „przekazanie obowiązku pomiędzy symbolicznymi postaciami starego i nowego roku w asyście odpowiednich orszaków, co w połączeniu z okolicznościowymi przemówieniami i deklamacjami o charakterze żartobliwym” miało umożliwić uczestnikom zabawy „miłe spędzenie czasu”. Po prostu. Zysk z tej zabawy, przeznaczono po połowie na pomoc zimową bezrobotnym i zasilenie kapitału obrotowego Chrześcijańskiej Kasy Pożyczek Bezprocentowych.
Kusząco wyglądała impreza Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet, przygotowana hali Targów Gdyńskich przy ul. Rybackiej. Zachętą do spędzenia czasu w tym właśnie miejscu była muzyka orkiestry Marynarki Wojennej oraz niskie ceny bufetu i biletu wstępu (jedynie 1 zł 49 gr).
Po sąsiedzku, w restauracji targów, bawili członkowie Zjednoczenia Kolejowców Polskich, zaś w hotelu Centralnym na Starowiejskiej ulokował się Związek Urzędników Pocztowych i Telegraficznych.
Oczywiście echa sylwestrowych zabaw słychać też było na obrzeżach miasta. W Chyloni bawiono się m.in. na zabawie Stowarzyszenia Ochotniczej Straży Pożarnej w sali Semmerlinga oraz na wieczorze sylwestrowym Związku Inwalidów Cywilnych, Wdów i Sierot w Dworze Lipowym. Z kolei Związek Rezerwistów zebrał się w swojej świetlicy na Grabówku.
Życzenia dla prezydenta i rządu
Kiedy o świcie wybrzmiały ostatnie tanga i fokstroty, kiedy skończyły się wódka i szampan, nie pozostało już nic innego, jak zebrać się w sobie i ruszyć wprost do komisarza rządu. 1 stycznia od godz. 11.45 do 13 przyjmował on życzenia noworoczne dla prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i rządu.
Kto zaś miał jeszcze siły, mógł planować kolejną zabawę - karnawałową. Idąc siłą rozpędu, lokale przygotowywały następne bale, wieczorki taneczne i pokazy specjalne. Takie chociażby jak w Café Bałtyk, gdzie już 5 stycznia (cóż z tego, że to akurat był wtorek) urządzono wielką zabawę taneczną, połączoną z wyborem królowej kwiatów. Nagrodą w konkursie był peniuar (model 1937!), przy czym z góry było wiadomo, że największą atrakcją będzie występ Edith Zeisler, pełnej seksapilu gwiazdy filmowej, podobno jedynej tancerki na świecie „bijącej stepa na palcach”. Żeby zobaczyć ją na żywo, wystarczyło okazać w lokalu kartę konsumpcyjną w cenie 6 zł od osoby, bo sam wstęp był wolny.
Grzechem było nie skorzystać z takiej okazji...
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?